Rozdział 13

770 42 9
                                    

Po śniadaniu siedziałam z Adrienem w jego gabinecie.
- Jak jesteśmy zpokrewnieni?
- Mamy jedną matkę.
- Grase powiedziała że mam z tobą tego samego ojca.
- Coś jej się pomieszało, każde z nas ma innego ojca.
Siedziałam Adrienowi na kolanach jak mała dziewczynka, jak byłam młodsza to jak przylatywałam do pensylwani to często ze mną siedział.
- Masz nudną pracę.
- Czasem jest ciekawie.
- Ta, jak ktoś chce cię porwać albo zabić.
- Dokładnie, a do tego bankiety, bale, mnóstwo pieniędzy.
- Brzmi jakbyś był w mafi.
- To żadna mafia.
Spojrzałam na niego.
- Fajny jesteś.
Przyłożył mi rękę do czoła.
- Masz gorączkę?
- Nie wiem. Źle się czuję.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Głowa mnie boli i zimno mi.
- Chodź, odprowadzę cię do pokoju.
Położyłam się w pokoju gościnnym.
- Przyniosę Ci herbatę, leki i termometr.
- Yhm.
Czułam się chora.
Po kilku minutach wrócił Adrien. Kazał zmierzyć mi temperaturę. Po chwili usłyszałam pikanie.
- 100,4 stopnie fahrenheita. - (38.0 stopni celcjusza.)
Dał mi leki, popiłam tabletkę herbatą.
- Jakby coś się działo dzwoń.
- Dobrze.
- A teraz odpocznij. Za dwie godziny wróci Grase, bo pojechała coś załatwić.
- Okey.
Wyszedł a ja położyłam się spać. Obudziło mnie to że bardzo źle się czułam, byłam cała spocona i było mi bardzo zimno. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Adriena.
- Proszę, przyjdź do mnie. - miałam straszną chrypę.
- Już idę.
Po chwili do pomieszczenia ktoś wszedł.
- O boże, Alexa.
- Wyglądam aż tak źle?
- Wyglądasz na chorą.
Mężczyzna przebrał mnie w świeże ubrania. Podał mi inne leki i kazał odpoczywać, Adrien został ze mną.
- Jak temperatura ci nie zejdzie, tak do godziny to wezwę lekarza.
Wystawiłam ręce w jego stronę. Usiadł obok mnie a ja się przytuliłam i zasnęłam.

Minęło około półgodziny i dopiero zeszła mi temperatura, ale nadal miałam stan podgorączkowy co martwiło Adriena, a do tego zaczął męczyć mnie kaszel.
- Zadzwonię do lekarza, ten kaszel brzmi jak zapalenie płuc.
- Nie. - zakasłałam. - Nie trzeba.
- Trzeba.
Po kilkunastu minutach przybył lekarz.
- Proszę pana o wyjście.
- Adrien zostań. - spojrzałam nieufnie na lekarza.
- Nalegam o wyjście.
- Mój brat będzie przy badaniu, co to dla Pana za różnica?
- Ale to mężczyzna.
- I mój brat, myśli Pan że nie widział mnie w samej bieliźnie? - bez niej też, do końca życia będzie mi wypominać że zmieniał mi pieluchy.
Badania minęły bez przeszkód.
- To kaszel od gardła, niech bierze tabletki na gardło i coś na zbicie gorączki.
Wyszedł a Adrien przysiadł na łóżku.
- Dlaczego tak bardzo chciałaś bym został?
- Dobrze wiesz że byłam chorowitym dzieckiem, jakby to powiedzieć dużo z nich lubi małe dziewczynki.
- Coś Ci kiedyś zrobił?
- Nie zdążył, zaczął mnie obmacywać, ale ja tak się wydarłam że do pokoju w kilka sekund wbiegli mój ojciec, ochroniarz i opiekunka. Gdybym wtedy nie zaczęła wrzeszczeć z całych sił nie wiem jakby to się skończyło.
- Ile miałaś wtedy lat?
- To było miesiąc przed moimi czwartymi urodzinami. Ojciec go pozwał, nadal siedzi w więzieniu.
- Przyniosę Ci obiad i leki.
Przymknęłam na chwilę oczy i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w krainę snów.

- Co się dzieje? Gdzie ja jestem?
- W szpitalu, byłaś w śpiączce. - powiedział mój tata.
- Tata? A-ale ty jesteś martwy. Gdzie Adrien?
- Bzdury pleciesz. - uśmiechnął się diabelsko.
- Tato?! - wyglądał jakby chciał mi coś zrobić. W ręce trzymał nóż.
- Tato!
Wyrwałam sobie wenflon i skuliłam się w kącie, bo odciął mi drogę ucieczki.
- Byłaś błędem, rozumiesz?! Błędem!

Nieidealna siostra monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz