No tak, to było do przewidzenia.

-Wszyscy wiedzą?- Zapytałam jakby zrezygnowana.

-Tylko mi dziś mówił.- Odrzekł spokojnie.

Jakby teraz cały świat musiał wiedzieć, że Nate przeprowadził się do mojego domu na dwa miesiące. Cudownie.

Opowiedziałam mu po krótcy jak to wszystko się zaczęło. O wyjeździe służbowym matki oraz dzisiejszym wspólnym wypadzie za miasto. Ciemnowłosy słuchał uważnie i widziałam, że starał się jak najdokładniej zrozumieć każdy szczegół histori. W pewnym sensie wierzyłam, że mogę mu zaufać, iż ta sprawa nie nie wymknie się z jego ust komuś innemu. W końcu to z nim oprócz Evansa mam najlepszy kontakt z całej ich czwórki.

Ale czy po tym wszystkim dam radę jeszcze komuś zaufać? Czy może zostało mi liczyć tylko na samą siebie.

                              ~~~~~

Było już bardzo późno. Słońce zniknęło za ogromnymi wieżowcami miasta, a pochmurne niebo zawisło nad Filadelfią tworząc klimat niczym z horroru. Rick wręcz nie pozwolił mi wracać samej, toteż zawiózł mnie tuż pod dom i szczerze ulżyło mi. Kto wie, co mogłoby się wydarzyć.

Podziękowałam mu, umówiliśmy się na następne spotkanie, po czym zmęczona weszłam do mieszkania. Moje nogi stopniowo zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Byłam już tak wyczerpana, że jedyne o czym teraz myślałam to ciepła kąpiel, kolacja i wylegiwanie w łóżku.

Zastanawiało mnie jedynie, gdzie podziewał się Nate. Tuż po tym jak odwiózł mnie do Ricka, powiedział, że jedzie prosto do domu, a teraz okazuje się, że nigdzie go nie ma. Czyżby mnie oszukał?

Nie.. na pewno nie.

Powolnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni by odgrzać sobie naleśniki z rana. Zaniosłam je do pokoju wraz z kubkiem gorącej czekolady. Następnie sięgnęłam po moją piżamę i poszłam się umyć.

Żel, szampon, ciepła woda. Czułam się jakbym nie używała tego przez tydzień. Orzeźwiające krople spływały po moim ciele, a ja sama nie miałam najmniejszej ochoty by spod tego prysznica kiedykolwiek wychodzić. Jednak coś chyba potrafiło czytać mi w myślach i stwierdziło, że warto zepsuć tą piękną chwilę.

Tym czymś był mój telefon.

Zaczął głośno dzwonić kilka razy zmuszając mnie do wyjścia z kabiny. Szybko okryłam się ręcznikiem i odebrałam.

Mama?

-Cześć Kochanie, wszystko w porządku?-
Usłyszałam, a jednocześnie zbladłam. Tak długo nie miałam z nią najmniejszego kontaktu. Nie odpisuje na moje wiadomości, sama nie raczyła nigdy zadzwonić, a odzywa się dopiero teraz.

-Mamo? Cześć, długo się nie słyszałyśmy. Wszystko w porządku a co u ciebie? Jak praca?- Odezwałam się po chwili trochę niepewna.
-Najważniejsze, że wszystko dobrze. W pracy mamy jeszcze więcej zleceń niż ostatnio, ale przynajmniej równoważy się to z moją pensją. Masz pozdrowienia od cioci Marnie.- Powiedziała.

-Dziękuję, również pozdrawiam, a właśnie mamo...-
-Niestety mam trochę smutną wiadomość. Wiem, że dopiero co wyjechałam, ale nasz kierownik jest bardzo zadowolony z mojej pracy tutaj i pobyt delikatnie się przedłuży.- Przerwała mi szybko nawet nie dając nic powiedzieć.

-W jakim sensie delikatnie?- Zapytałam łapiąc się za głowę.
-Tydzień, może dwa. Ale gwarantuję ci Emma, że jak wrócę to razem wyjedziemy na najlepsze wakacje twojego życia. Dasz radę, Nate dobrze się tobą zaopiekuje.- Dodała spokojnym głosem, jakby kompletnie nie ruszał ją fakt, że nie zobaczymy się przez jeszcze dłuższy czas.

Ja natomiast nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.

-Mamo, a nie zapytasz jak mi idzie w szkole?-
-Na pewno idzie ci doskonale, jak zawsze. Przeleję ci trochę pieniędzy i proszę kup jakieś nowe pergonie do naszego ogrodu.-
-Dobrze, ale...-
-Muszę kończyć! Zaraz jadę na spotkanie z jednym z najważniejszych przedsiębiorców naszej firmy, trzymaj kciuki! Kocham cię i pamiętaj, że jeśli cokolwiek by cię dręczyło to od razu dzwoń.- Przerwała mi w połowie zdania i rozłączyła się.

Zawsze mogę na ciebie liczyć, ta?

Te wszystkie kłamstwa są już do wyrzygania. Mam tego serdecznie dość.

Ubrałam się, wysuszyłam jak najszybciej włosy i wyszłam z łazienki nawet nie starając się jakkolwiek o nocną pielęgnację. Zatrzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na swoje łóżko wściekła, a zarazem padnięta.

Napisałam do Nate'a z pytaniem, gdzie jest, jednak w ramach odpowiedzi nie otrzymałam nic. Minęło dziesięć, potem piętnaście minut, nadal nic.

Nie miałam już siły na złość, po prostu poddałam się swojej bezsilności i zaczęłam cicho płakać w poduszkę jak skończona idiotka, którą w końcu byłam.

Dlaczego akurat mnie musiało przytrafić się takie coś. Mój ojciec, nawet nie wiem gdzie teraz jest i czy wie, że żyję, a matka? Nic lepsza, jaka z niej mama skoro nie potrafi poświęcić swojemu jedynemu dziecku chociażby pięciu minut.

W tym wszystkim jestem ja, zagubiona, bezradna, zła, smutna, zagrożona nastolatka, która nie spodziewała się jak wiele przeszkód na jej drodze, przygotował dla niej los.

Po dłuższym czasie, wstałam i stwierdziłam, że udam się w inne miejsce. Sięgnęłam po pierwszy, lepszy kocyk i otuliłam się nim gdy siadałam na parapet okna. Płakałam jak szalona, od bardzo długiego czasu nie doprowadziłam się do takiego stanu. Dobrze, że wcześniej zmyłam swój makijaż, bo zapewne wyglądałabym teraz jak potwór lub wampir.

Wpatrywałam się w gwiazdy, jedne z moich ulubionych elementów nocy. Błyszczały dziś tak pięknie, a ja zamiast jak zawsze się nimi zachwycać, kierowałam w ich stronę swoje gorzkie łzy.

Nie wiem dlaczego, ale mój wzrok momentalnie spoczął na... Evans? Co on tutaj robi?

Chłopak miał całe czerwone oczy, od razu rozpoznałam, że jeszcze przed chwilą płakał. Jakim cudem akurat w tym samym momencie się spotkaliśmy?

Miałam wrażenie, że wpatrywał się we mnie już od paru dobrych minut. Tylko, dlaczego?

Zaraz... co on robi!?

==================================

Kochani brakuje mi słów, aby opisać to jak się cieszę! 11 tysięcy wyświetleń pod moją historią to coś czego w życiu bym się nie spodziewała

Dajcie mi znać kto z was nadal śledzi poczynania bohaterów i chce wiedzieć co wydarzy się dalej c:

Będę naprawdę wdzięczna, jeśli zostawicie tu 💬/⭐️

Miłość na widokuWhere stories live. Discover now