Rozdział 14

430 10 8
                                    

Pov. Will

Wiem że obiecałem sobie i jej. Ale ona mnie zbyt... Cholera, dlaczego gdy ją widzę, tak bardzo tracę zmysły.

Musiałem to zrobić. Zaczekałem aż zaśnie i zbliżyłem się. Przytuliłem jej ciało i poczułem coś w rodzaju ulgi? Bezpieczeństwa? Ciepła? Podobne uczucie odczuwałem gdy była jeszcze ze mną Sophie. Szlag niech ją trafi. Nigdy jej nie wybaczę tego co mi zrobiła.

Jeśli Emi się teraz obudzi, najprawdopodobniej zabije mnie, zwyzywa. Nie powinienem... to ostatni raz...

Po paru minutach odkleiłem się od dziewczyny i położyłem się na drugim końcu łóżka, tak, jak obiecałem wcześniej.

Pov. Emma

Następnego dnia gdy wstałam, Willa już nie było. Zniknął gdzieś, a jedyną osobę jaką spotkałam to pani Doris.

Kobieta wspomniała mi o wyjściu blondyna i o tym że przygotowała mi śniadanie. Podziękowałam, a po wspólnym posiłku wróciłam do domu. Nie miałam daleko.

W domu byłam sama, bo mama jak zwykle pojechała do pracy. Położyłam się na SWOIM łóżku i odetchnęłam z ulgą. Jak dobrze że już jestem u siebie. Nigdy więcej nie chcę wchodzić w żadne konfrontacje z tym bezczelnym chłopakiem.

Ale z drugiej strony, cholera, spałam z nim w jednym łóżku. Co prawda daleko od siebie, ale jednak wciąż razem. To takie dziwne i przytłaczające. Nie wiem co mam teraz o tym myśleć. Najlepiej zapomniałabym o tym jak najszybciej.
Ale wiadomo że się nie da.

O kurwa... przypomniało mi się! Przecież miałam się wczoraj spotkać po szkole z Jamesem. Obiecałam mu. Przez to całe zamieszanie zupełnie o tym zapomniałam.

Złapałam szybko za komórkę i wybrałam numer przyjaciela. Chwilę czekałam, ale na szczęście odebrał.
-No nareszcie dzwonisz, już myślałem że coś ci się stało.- Odparł James.

-Tak bardzo cię przepraszam, zupełnie mi wczoraj z głowy wypadło to nasze spotkanie.-

-Nic się nie stało młoda.-

-Może teraz się spotkamy. Oczywiście jeśli jeszcze chcesz.- Odparłam.

-Oczywiście że chcę. Będę stał pod twoim domem za 15 minut.- Powiedział James i chyba był zadowolony, bo jego głos przesiąkł ekscytacją.

-Oki, do zobaczenia.- Rzekłam i rozłączyłam się.

~~~~~

Weszłam do samochodu Jamesa i zapięłam się. Przywitał się ze mną po czym odjechał.

-Gdzie tak właściwie mnie zabierasz?- Spytałam z zaciekawieniem.

-Zobaczysz, niespodzianka.- Uśmiechnął się.

-Lubię niespodzianki.- Odparłam.

-To jeszcze lepiej.- Zaśmiał się a ja chwilę po nim.

Po paru minutach wyjechaliśmy z miasta, dziwne, bo ta droga kojaży mi się z tą którą jechałam wtedy z Willem.

Skręciliśmy w jakąś uliczkę i jechaliśmy chwilę polem. Co on kombinuje?

Zatrzymał się gdzieś na poboczu. -To tutaj, wyjdź i zamknij oczy.- Odparł spokojnym głosem. -Okeeej.- Zrobiłam wszystko wedle jego poleceń, a po chwili poczułam jego dotyk na swoich ramionach.

Prowadził mnie chwilę przez zarośla i co chwilę mówił ,,schyl głowę" , ,,uważaj na gałąź".

W końcu zatrzymaliśmy się. -Możesz już otworzyć oczy.- Rzekł James i puścił mnie wolno.

Miłość na widokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz