Przez kilka minut stałam i czekałam na taksówkę, ale nic nie przyjeżdżało, więc postanowiłam zmienić miejsce. Byłam wściekła, ponieważ wszyscy byli zajęci i nikt nie mógł odebrać mnie z imprezy, która odbywała się na drugim końcu miasta.
Byłam już strasznie zmęczona, więc z początku nie zauważyłam, jak dwóch mężczyzn intensywnie się przygląda mojej osobie, a następnie powoli ruszyli w moim kierunku.
Obudziłam się dopiero w momencie, gdy złapali mnie za oba łokcie i znalazłam się między nimi. Serce mi podskoczyło mi do gardła. Miałam ochotę krzyczeć.
Otworzyłam szerzej oczy z niedowierzaniem, gdy szarpnęli mną, ciągnąc w boczną uliczkę.
– Nie!
Jeszcze nigdy nie czułam na sobie tak mocnego dotyku. Ich palce z całych sił wbijały mi się w ręce, co sprawiało mi ból. Byłam przekonana, że pozostawi to po sobie ślady.
– Pomocy! – z przerażenia nie byłam w stanie wydusić z siebie czegoś więcej niż ciche błaganie.
Śmiejąc się złowieszczo, zaciągnęli mnie głębiej w ciemność uliczki, z dala od latarni, ludzi i taksówek.
– Puszczajcie! – Walczyłam, kopałam, szarpałam się. – Pomocy! Pomocy! Niech mi ktoś...
Ciągnęli mnie dalej i głośno się śmiali, gdy bezskutecznie próbowałam piętami znaleźć oparcie na chodniku.
– Nie! Przestańcie! – Wyrwałam się z odrętwienia i z przerażenia zaczęłam walczyć.
W trzech czwartych długości uliczki, gdzie hałas uliczny został zastąpiony przez smród śmieci, mężczyźni popchnęli mnie do przodu. Uderzyłam o ścianę. Zgięłam się z bólu, gdy moje plecy uderzyły o cegły. Próbowałam nabrać powietrza.
W oczach stanęły mi łzy, zaczęłam jednak mrugać z całych sił, żeby się nie rozpłakać. To przez szok, że znalazłam się w takim położeniu.
Zaczęli przyciskać się do mnie przyciskać mocno i ciężej oddychać. Nie przeszkadzał im fakt, że stykali się głowami – jedyne, czego pragnęli, to mnie. Wiedziałam, do czego to zmierzało. Byłam przerażona.
Gdy jeden z nich sięgał dłonią do moich piersi, w uliczce pojawił się ktoś jeszcze.
- Dwóch na jedną? To jeden nie umie sobie już poradzić? - zadrwił nieznajomy głos.
Mężczyźni odsunęli się ode mnie, a ja mogłam dostrzec mojego wybawcę. Miałam wrażenie, że skądś już go znam. Gdy się mu przyglądałam, nagle mnie oświeciło. To był Min Yoongi. Jeden z nowych rekrutów mojego brata. Tylko co on tu robił?
- Ty mały szczylu do nas mówisz?
- Chcecie, by Jeon poobcinał wam ręce? Nie powinniście jej nawet tknąć palcem.
Mężczyźni zaśmiali się drwiąco. Myśleli, że chłopak żartuje, a oboje wiedzieliśmy, że wcale tak nie było. Yoongi zacisnął mocno szczęki i pięści. Wiedziałam, że się zdenerwował.
Szybko ruszył przed siebie i po chwili odepchnął jednego z nich na przeciwległą ścianę. Drugiemu zadał silny cios w brzuch, a potem w szczękę. Patrzyłam z niedowierzaniem na jego poczynania. W tym samym czasie pierwszy z mężczyzn próbował rzucić się na mojego wybawiciela. Yoongi zawirował i kopnął go w klatkę piersiową, a ten po ciosie zwalił się jak kłoda na ziemię.
Wtedy właśnie Yoongi na mnie popatrzył. Jego intensywne spojrzenie spowodowało spięcie się mojego całego ciała. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Y/N! Nie pomyślałaś, żeby poczekać przed klubem? Twój brat dał ci przecież znać, że ktoś ma przyjechać po ciebie.
Zmarszczyłam brwi zaskoczona, ponieważ nie wiedziałam, o czym mówił. Jungkook wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie ma kto mnie zabrać do domu.
YOU ARE READING
Set me free || Min Yoongi PL
Fanfiction"Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym" Min Yoongi miał jeden cel. Zniszczyć największy koreański gang. Więc jak to się stało, że pokochał siostrę szefa gangu, Jeon Y/N? Jak to się stało, że niszczyli się wzajemnie?