|50|

228 15 12
                                    

Osoby które czekają na więcej romansu Peter x Wendy - ten rozdział jest dla was!

- Wstawać smrodasy! - usłyszałam irytujący głos Petera Pana. Jeknęłam tylko i przewróciłam się na drugi bok, mamrocząc coś. Gdy chciałam spokojnie spać dalej, poczułam jak magia unosi mnie w powietrze. Krzyknęłam zszokowana i po chwili leżałam na podłodze. Usłyszałam jedynie chichoty wokół siebie. Posłałam chłopakowi środkowy palec, a ten uśmiechnął się kpiąco i wysłał mi całusa.

Wstałam, przecierając oczy. Rozejrzałam się widząc, że reszta też powoli się budzi. Wyprostowałam się, wzdychając i nagle zobaczyłam w naszym pomieszczeniu stół. Nie widziałam go tu wcześniej. Był pełen jedzenia, choć nie wyglądało ono tak pysznie jak wczorajsze. Jeszcze bardziej zmarszczyłam brwi widząc Petera, który gada z jakąś... syreną? W każdym razie to był chłopak, to na pewno.

Miał fioletową płetwe jak każdego stworzenie z jego rasy oraz nienaturalnie muskularną klatkę, która była naga. Poczułam szturchnięcie w bok. Uniosłam brew widząc Cecylię, która zagwizdała i posłała mi sugestywne spojrzenie na klatkę syrena.

- Weź, fuj, nie będę się miziać z syreną - powiedziałam do niej cicho rozbawiona, odpychając ją lekko. Gdy znów wróciłam wzrokiem do chłopaka z płetwą, ten o dziwo nie miał już nagiej klatki. To znaczy miał, ale nie mogłam jej zobaczyć, bo sam Władca Nibylandii stanął przed nim, zasłaniając mi idealny widok.

- Ktoś tu chyba jest zazdrosny - szepnęła mi na ucho dziewczyna, a ja znów ją szturchnęłam chichocząc cicho, starając się ukryć rumieńce.

- Lecz się laska, już chyba wolę gościa z ogonem - prychnęłam, a ona wzruszyła ramionami.

- Słuchajcie, załatwiłem wam śniadanie z pomocą Okonosa - mówi wesołym tonem Władca Nibylandii, wskazując na skromny ale nienajgorzej wyglądający stół - I spokojnie, wszystko dobrze z tym jedzeniem

- Nazywam się Okeanos - mówi nieśmiało syren, drapiąc się z tyłu głowy. Wtedy coś mi zaświtało. Przypomniało mi się wspomnienie z poprzedniej nocy, gdy rozmawialiśmy, że musimy się dostać do serca oceanu. Wystarczy mi tylko spojrzeć na tego syrena by wiedzieć, że ma czyste serce i jest prawdopodobnie całkiem naiwny. Zapewne to jakiś świeżak.

- Tak tak jasne Okonos, nie bądź taki skromny - mówi z chichotem Peter, klepiąc chłopaka obok po ramieniu. Przewracam oczami na ten gest i mimowolnie szkoda mi tego niewinnego gościa z ogonem. Wygląda całkiem młodo.

Po chwili wszyscy wstajemy i siadamy do stołu. Siadam między Felixem, a Jeffem. Na przeciwko mnie są natomiast Matt i Zane, już nawet nie reaguje na ich przepychanki.

- Matt, zjedz to, może być zatrute bo to Pan dał, więc jesz pierwszy

- Spadaj Zane, świat mnie bardziej potrzebuje

- Ty mały niedorozwinięty plemniku...

I tak właśnie minęło nam śniadanie. Zdążyłam trochę lepiej poznać Okeanosa, który przywitał się z każdym z nas. Uśmiechnęłam się do niego miło, na co speszył się lekko, ale oddał uśmiech. Urocze.

- Hej, myślałem, czy nie pokazać wam trochę co i jak w naszym podwodnym miasteczku - mówi z śmiechem syren, a my patrzymy na niego zaciekawieni. Peter jedynie przygląda mu się uważnie, zapewne analizując go pod względem tego, jak łatwo da się go zmanipulować - U nas czasami urządzamy takie wyścigi na konikach morskich. Co wy na to?

- Tak! Jestem za! Wybierz mnie! - odrazu rzucił się do góry Zane, a ja spojrzałam na niego zażynowana.

Z kim przyszło mi żyć?

 Władca Nibylandii Where stories live. Discover now