|22|

351 13 10
                                    

Byłam już gotowa na najbardziej niebezpieczną podróż jaką przeżyłam.

Czy fizycznie? Tak

Czy psychicznie? Chyba nie.

Nie pomagała mi w tym znaleziona niedawno książka o której nie mogłam przestać myśleć. Thettalos i Filemon...
Jestem pewna, że mają oni znaczenie albo w historii Nibyladnii albo w życiorysie Petera. A może jedno i drugie? Nie wiem, ale będę musiała się tego dowiedzieć.

- Wendy! musimy ruszać - wpadł do mnie Jeff.

- Już idę - powiedziałam i związałam sobie włosy w kucyka. Wyszłam razem z Jeffem na środek obozu, wszyscy już tam byli.

- Mam nadzieję, że wszyscy są bo nie mam zamiaru na kogokolwiek czekać - rzekł twardo Peter. Nikt nic nie powiedział, więc Pan uznał to za potwierdzenie. Ruszyliśmy. Nie było słychać żadnych rozmów.

Szliśmy około 20/30 min. Atmosfera była całkiem napięta, a może tylko dla mnie? Wkońcu pierwszy raz biorę udział w misji, z której mogę nie wrócić.

Niezbyt pocieszające Wendy

Dotarliśmy do plaży, już z daleka dało się zauważyć Jelly Rogera. Niewiele o nim słyszałam, tylko to że to statek Kapitana Hooka. Statek wyglądał normalnie, drewniany taki jak w bajkach z piratami. Nic szczególnego.

Nasza akcja właśnie się zaczęła... Schowaliśmy się w krzakach, które były na tyle duże by nas wszystkich pomieścić. Chłopaki obserwowali czy ktokolwiek kręci się w pobliżu statku, a ja czekałam na znak. Najwidoczniej tak jak się spodziewał Peter, cała załoga wyszła na wyspę. Żywej duszy nie było koło nas.

Gdy Peter mało słyszalnie zainicjował, że możemy ruszać, poszliśmy. Cole i pojedyńcze osoby obserwowały czy ktoś zbliża się do nas, Peter prowadził, a Felix był ostatni w razie nieoczekiwanych ewentualności. Naszczęście sprawnie i bez większego hałasu weszliśmy na pokład statku. Szłam za chłopakami i Peterem, który jako prowadzący kierował w którą stronę mamy iść. Nie znałam tego statku i nowsi chłopcy raczej też nie.

Zaczęłam szukać wzrokiem moich chłopaków, żeby czasem gdzieś nie zaginęli. Zane był, Jeff był i Matt był. Brakowało tylko Nathana. Całe szczęście, nie musiałam się długo martwić bo był po prostu za mną, a ja nie zwróciłam uwagi. Przez chwilę złapaliśmy kontakt wzrokowy, przez co poczułam lekkie rumieńce na twarzy. Oczywiście nie dałam tego po sobie poznać. Jego wzrok wskazywał tylko na to bym się nie zabiła.

Nie objecuje

Schowaliśmy się pod pokładem. Statek nie był mały, więc wszyscy się zmieściliśmy. Pochowaliśmy się za skrzyniami, beczkami i innymi tego typu duperelami. Ethan nawet ustawił się blisko skrzyni, żeby w razie czego do niej wejść. Wspominałam już, że jest niski?

Nie wiem ile tak czekaliśmy, ale najwidoczniej wystarczająco długo, że załoga wróciła na statek. Było słychać ich chodzenie nad nami oraz pojedyncze rozmowy. Byliśmy tu bezpieczni dopóki nikt nie wejdzie do środka.

W pewnej chwili zakołysało statkiem, do tego stopnia, że Matt który był za jakąś beczką przewrócił się i niestety było to dość mocno słychać. Było ciemno, ale nie na tyle bym nie mogła wyczuć tego zimnego spojrzenia Petera Pana które kierował do Matta.

- Matt idioto skończony, podnoś się z tej ziemi - wysyczał cicho Władca Nibylandii. Chłopak już miał się podnosić, ale nagle do pomieszczenia zszedł jeden z piratów. Nie byłam w stanie zobaczyć jak wyglądał, bo gdy tylko wszedł, oparłam głowę na kolanach aby nie było mnie widać.

- Joe! Choć tu do nas! Co ty tam robisz? - wykrzyknął wesoło jakiś pirat. Jednak rzekomy Joe nie wszedł na górę.

- Mam ochotę na małe co nie co - mruknął pirat i zaczął powoli schodzić na dół. Słyszałam trzeszczące pod nim deski.

Cholera jasna

Pomyślałam, gdy poczułam, że zbliża się do beczki za którą jestem. Stanął przy niej i nic nie robił, bynamniej ja tego nie widziałam. Odetchnęłam z ulgą, gdy odsunął się odemnie i zaczął się przemieszczać na moje lewo, czyli dokładnie tam gdzie znajdował się Jeff, Matt, Felix i Peter oraz większość chłopaków, ponieważ ja schowałam się za początkowymi beczkami.

- Oo, jest i rum! - powiedział sam do siebie pirat i zatrzymał się nad jakąś beczką. Mam nadzieję, że nikogo za nią nie było. Usłyszałam odkręcanie i nalewanie napoju, do jakiegoś szklanego naczynia.

Gdy pirat skończył, najwidoczniej niczego się nie domyślił. Zaczął odchodzić. Szczerze byłam pewna, że ten pirat nas znajdzie.

Ale od teraz będę pamięć, że los nie ma przyjaznych relacji z Peterem Panem

Niestety coś się musiało wydarzyć nie po naszej myśli. Gdy Joe był przy drzwiczkach prowadzących na górny pokład, usłyszeliśmy kichnięcie. W tym momencie dowiedzieliśmy się, że Alex ma uczulenie na kurz. Szkoda, że w tak mało sprzyjających okolicznościach.

Jak się już można było się domyśleć, pirat usłyszał to. Natychmiastowo zrobił zwrot w tył i skupionym wzrokiem przejechał pomieszczenie.

- Szafie! Mamy tu chyba nieproszonych gości!

To na tyle

Bardzo krótki rozdział, bo chciałam tylko żebyście wiedzieli, że żyje.

Przyznam szczerze, że nie chce mi się ostatnio pisać bo są wakacje i spędzam je na wyjazdach, z przyjaciółmi lub po prostu odpoczywając heh.

Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, na pewno będziecie dłużej czekać bo w wakacje to mi się nigdy nie chce xD.

Jedziecie gdzieś?

Papa i do zobaczenia; ]

 Władca Nibylandii Where stories live. Discover now