|6|

526 25 24
                                    

Otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Za oknem świeciło jeszcze słońce. Powoli zbliżało się ku zachodowi, a to dziwne. Mogłabym przysiąc, że poszłam spać wieczorem. Po chwilowym zastanowieniu, zrozumiałam, że przez brak zajęcia poszłam spać. Najwidoczniej było tak nudno, że przespałam całe południe.

- Aż dziwne, że nikt mnie nie obudził - powiedziałam cicho do siebie. Wstałam z łóżka i zaczęłam się zbierać do ładu. Już ogarnięta oraz ubrana, wyszłam z mojego tymczasowego domku.

- Widzę że królewna wstała - usłyszałam głos obok siebie. Odwróciłam się i ujrzałam Felixa. Uśmiechał się do mnie, na co odpowiedziałam tym samym.

- Jak długo spałam? - zapytałam podchodząc do chłopaka.

- Wystarczająco długo - poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Nie jestem pewna czy tymi słowami chciał mi coś przekazać, jednak nie miałam zamiaru zaprzątać tym sobie głowy.

W poszukiwaniu zajęcia zaczęłam chodzić po obozie, niestety nie zauważyłam czegoś co mogło by zająć moje ręce. Zrezygnowana usiadłam przy nie rozpalonym ognisku i zaczęłam się bawić własnymi rękami. Nie wiem ile czasu mi to zajęło, ale z każdą kolejną chwilą zaczynało się robić coraz ciemniej. Nim się zorientowałam zrobiło się ciemno. Zanim niebo zrobiło się całkowicie ciemne, udało mi się pomóc chłopakowi który zajmował się przygotowywaniem posiłków. Nazywał się Jeff. Był mojego wzrostu (miałam ok. 170 cm.) I miał puszyste ciemne włosy. Wspomogłam mu przy robieniu jedzenia, przy okazji całkiem nieźle się z nim dogadywałam.

Usłyszałam od Jeffa, że przybędą do nas kolejni zaginieni chłopcy. Posiłek był dla nich oraz na ognisko powitalne.

Pf a ja swojego nie miałam

Z niecierpliwością czekałam na naszych gości. Aby zrobić dobre pierwsze wrażenie, w końcu się nawet umyłam. Odrazu czuje się odświeżona. Nawet specjalne się lepiej ubrałam (mówiąc lepiej mam na myśli jakąś ładniejszą koszule, i w miarę nie pogniecione spodnie).

Nareszcie zagubieni chłopcy powoli zaczęli się zbierać na środek obozu. Również stanęłam pośród nich. Kucharzyk (bo tak nazwałam Jeffa) powiedział mi, że dzisiaj wyjątkowo nowi przylecą idealnie na ognisko - zazwyczaj pojawiali się już z rana. W tym wszystkim największym tematem jaki mnie zainteresował było to że Peter Pan gra na jakimś dziwnym instrumencie. Jeff nawiasem mówiąc powiedział, że zaginieni chłopcy tańczą wokół rozpalonego ogniska, a sam Peter Pan gra magiczną muzykę.

Miałam wielką ochotę ujrzeć to na własne oczy.

- Już są - usłyszałam głos Matta przy uchu, chłopak dosłownie wyrósł z ziemi. Nie odpowiadając spojrzałam na wejście do obozu, stała tam Denerwująca Księżniczka i jej nowi chłopcy.

- A więc witajcie w obozie zaginionych chłopców - zaczął mówić Peter wskazując ręką na obóz - Felix którego zaraz poznacie, objaśni wam dokładnie co i jak, ale odemnie mogę powiedzieć najważniejsze rzeczy. Zacznijmy od tego że mogę wam odebrać życie kiedy chce, więc myślcie co robicie i kiedy. Nie macie prawa mi się sprzeciwić, po prostu macie wykonywać to co wam mówię. Nie zawracajcie mi też głowy kiedy nie jest to pilne, jak czegoś będziecie chcieli to idźcie do Felixa lub innego zaginionego chłopca który jest tu już jakiś czas. Macie jakieś pytania? - skończył mówić Peter. Nie sądziłam, że takie mają tu zasady. Jednak jakby się dużej zastanowić to mam wrażenie że chciał ich tylko nastraszyć, w końcu ja nie raz mu się sprzeciwiłam (i zapewne nie tylko ja).

- Ja mam - powiedział jakiś chłopak który przybył tu teraz z Peterem. Ujrzywszy pozwolenie w spojrzeniu Petera, kontynuował - Skoro to obóz "zaginionych chłopców" to dlaczego tu jest dziewczyna - wskazał na mnie. Wszystkie oczy obróciły się w moją stronę. Poczułam się głupio, że każdy na mnie patrzy, więc wlepiłam wzrok w swoje buty.

- A to... - na chwilę urwał Peter - To jest taka jedna, nie zwracajcie na nią szczególnej uwagi - powiedział.

Tak się bawić nie będę

Podeszłam bliżej nowych chłopców i Petera. Zerknęłam w oczy Pana, standardowo wyrażały tylko obojętność. Wróciłam wzrokiem na chłopców, nie chcąc marnować czasu na patrzenie w jego twarz. Uśmiechnęłam się trochę nerwowo i powiedziałam.

- Miło mi was poznać, nazywam się Wendy - skinęłam lekko głową na przywitanie - A ten wasz władca, zabrał mnie tutaj bo nie chce mu się ratować waszych tyłków, dlatego ja muszę to robić za niego - uśmiechnęłam się triumfalnie. Najlepszy tekst to to nie był, ale wiem że trochę uraził dumę naszej księżniczki Petera.

W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche śmiechy niektórych chłopców.

- Pani już dziękujmy - powiedział Peter, który stanął przede mną, jednocześnie mnie zasłaniając. Ja tu się chciałam przywitać kulturalnie z ludźmi. Nie chcąc robić złego pierwszego wrażenia u nowych, wycofałam się do tyłu. Nie odzywając się już, stanęłam blisko jednego z zaginionych. Jak on tam miał...Alex? Andy? W każdym razie był wyższym odemnie szatynem.

Czemu wszyscy tutaj są wysocy

- Jestem Andy - usłyszałam szept. Jak się okazało był to właśnie ten wysoki szatyn obok mnie. Więc jednak co nie co kojarzę ludzi.

- Em Wendy - też szepnęłam.

- Wszyscy wiedzą - zaśmiał się cicho. Całkiem ładny śmiech...

- Dobra, to tyle - Dobiegł mi do uszu głos Petera - możemy zaczynać ognisko powitalne! - powiedział klaszcząc w dłonie. Każdy wykrzyczał coś w stylu okrzyku szczęścia i zajęliśmy się swoimi robotami. Jeff oczywiście dawał żarcie (były to głównie jakieś kiełbaski i tak dalej, typowe rzeczy na ognisko) przez chwilę chciałam mu pomóc, ale ten powiedział żebym sobie posiedziała. Spojrzałam więc na resztę. Peter rozmawiał z Felixem przy drzewie, pijąc jednocześnie jakiś napój. Niektórzy po prostu sobie gadali. Nie dostrzegłam nowo poznanego Andy'ego wśród chłopaków, jednak nie miałam zamiaru go szukać. Matta też gdzieś wcieło, ale jak na niego to pewnie się czymś zatruł i rzyga w krzakach.

- Wendy? - usłyszałam chłopięcy głos blisko siebie - co ty tu robisz? - zapytała ta sama osoba. Wydaje mi się że już gdzieś go słyszałam. Jestem wręcz pewna, że gdzieś słyszałałam ten głos...

A co jak to jest-

Odwróciłam się w stronę rozmówcy. Zamarłam, widząc kto wypowiedział te słowa. Nie możliwe że znalazł się tutaj, co on tu wogóle robi. Przecież jeszcze niedawno się widzieliśmy w tamtym świecie.

- Co ty tu do cholery robisz?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejny rozdział!

Swoją drogą jest dopiero początek roku, a ja siedzę w domu chora.

Jak myślicie kto taki przybył do Nibyladni i do tego zna Wendy?
Do zobaczenia :D

Elizabeth ❤️

 Władca Nibylandii Where stories live. Discover now