|23|

319 16 21
                                    

- No proszę proszę, tak coś czułem że się zobaczymy Peter - powiedział to mężczyźni z brodą, ubrany w czarny płaszcz do kostek i jakąś koszulę. Cały jego styl był podobny do stylu Petera. Co ciekawe, ów mężczyzna zamiast swojej lewej ręki, miał hak. Nie trudno było się domyślić, że jest to słynny Kapitan Hook.

Spojrzałam na resztę jego załogi. Oprócz niego, nikt nie wyglądał tutaj znacząco strasznie. Przeważnie przypominali typowych pijaków.

- Nieźle Peter. Widzę, że załatwiłeś sobie nawet dziewczynę - podszedł do mnie i swoim hakiem podniósł mój podbródek -
Śmiem stwierdzić, że masz gust - zaśmiał się obrzydliwie.

- Zostaw ją Hook - rzekł Pan przez zaciśnięte zęby.

- Chyba nie chcesz mi wmówić, że ma ona dla ciebie jakieś znaczenie - przeszedł się po pokładzie, patrząc na każdego z nas. Niestety nie mogliśmy dużo zrobić. Nasze nadgarstki były związane, a wokoło stali piraci z wymierzoną do nas bronią.

- Może przejdźmy do rzeczy - Kapitan przystanął na chwilę, drapiąc się swoim hakiem po brodzie - Co was sprowadza w nasze skromne progi?

- Nie twój interes - warknął Władca Nibylandii. Nikt z nas oczywiście nie miał zamiaru konwersować z Hookiem. Nie wydawał się być zbyt cierpliwym człowiekiem.

- Chyba zapomniałeś kto tu jest kapitanem, chłopczyku - zaśmiał się nieprzyjemnie mężczyzna, na co odpowiedziały mu śmiechy piratów - Gadaj, albo już po tobie - mówiąc to Kapitan podszedł do Petera i przystawił mu hak do szyi. Mimo wszystko, byłam pewna, że ten nastolatek nie dał by się pokonać w tak łatwy sposób.

Ale kto wie, co siedzi w jego głowie

I w tym momencie Pan wykonał pierwszy ruch. Z całej siły kopnął Hooka w krocze, na co ten zgiął się w pół. Nagle każdy jakby ożył. Chłopcy zaczęli się wyrywać, tak samo zresztą jak ja. Jeszcze zanim zdążyłam sama się uratować, pomógł mi Nathan i uderzył trzymającego mnie pirata.

Niestety ich było więcej, ale stawialiśmy opór. Zaczęła się ostra walka i wymachiwanie mieczami, nożami. Właściwie wszystkim czym popadnie. Nim się obejrzałam zaatakował mnie pirat.

Przetestujemy w praktyce, czego się nauczyłam

Jego pięść poleciała do mojej twarzy. Uchyliłam się i podcięłam mu nogi. Kiedy znalazł się na ziemi, niestety złapał mnie za kostkę. Runęłam głową o podłogę, ale szybko wstałam. Pomimo lekkich zawrotów głowy, udało mi się kopnąć go w brzuch, a następnie ostro w głowę przez co pirat zemdlał. 

Gdy uniosłam głowę, piraci patrzyli na mnie z zaskoczeniem, a chłopcy z dumą.

Niestety przez moją nieuwagę, jeden z piratów ponownie mnie złapał. Reszta chłopców walczyła dzielnie, ale ich też prędzej czy później zakneblowali.

- A więc tak gramy... - zagadnął Hook, udając że się zastanawia - Ale chyba zapomnieliście kto ustala zasady - nagle wzięli Cole'a za ubrania i pociągnęli w stronę zwisającej nad oceanem deski. Chyba każdy wie co miało zajść później. Ethan strasznie się szarpał, kiedy zabierali jego brata. Zresztą tak jak my.

- No chłopczyku, nie każ mi wyjaśniać. Na deskę raz raz - pognał go kapitan. Szatyn i tak nie miał szans na ucieczkę, na około niego stali piraci z wymierzoną bronią. Powoli i niepewnie Cole zaczął stawać na desce, która pod jego ciężarem się uginała.

Obyś umiał pływać Cole.

Wszyscy łącznie z chłopakiem na desce mieliśmy związane dłonie. Patrzyliśmy z przerażeniem, jak nasz przyjaciel staje na końcu deski. Inny pirat stanął w wejściu na deskę i pospieszał go, grożąc mieczem.

- Jakieś ostatnie słowa, chłopczyku? - zaśmiał się obrzydliwie któryś z chłopaków.

- Do zobaczenia w piekle - i skoczył do wody. Ethan krzyknął. Mi też nie było kolorowo. Zaczęli brać kolejnych chłopaków. Później poszedł Ethan, Nathan i Zane. Potem Andy i Peter. Aż w końcu nadeszła i moja kolej.

Stanęłam powoli na desce. Wydawało się, że może się złamać w każdej chwili. Gdy byłam już na końcu spojrzałam w dół. Nie zobaczyłam chłopców, a to jeszcze bardziej mnie wystraszyło.

Cholera. Boje się. Cholernie się boję.

- Księżniczka mówi papa - powiedział złośliwie Hook. Zamknęłam oczy, aby nie bać się tego tak bardzo. Bo przecież nie utopię się, prawda?

- Karma wraca Hook - a następnie przochylilam się do przodu i z impetem wpadłam do wody. Otworzyłam oczy. Przed wodę, szczypały mnie strasznie oczy. Starałam wypłynąć z pod wody ale nie mogłam. Próbowałam rozplątać ręce z sznurka, ale też nie dało rady pod wodą. Zaczęłam więc odpychać się nogami. Popłynęłam trochę do góry, ale to nic nie dało bo przez przypadek napiłam się wody. Coraz więcej cieczy przelewało mi się do płuc, a ja nie miałam czym oddychać.

A mogłam umrzeć od tamtej kanapki...

Na chwilę mignął mi pod wodą duży kształt i gdy już moje oczy się zamykały, zostałam wynurzona z wody. Lecz zanim  mój umysł cokolwiek zarejestrował, ja zemdlałam.

Hejka

Niestety rok szkolny się zaczął, co znaczy, że tych rozdziałów będzie jeszcze mniej

Dawno mnie tu nie było swoją drogą...

Mimo wszystko raczej nie zawieszę książki, bo będę wstawiać rozdziały. Rzadko, ale będę.

Wybaczcie, że taki krótki rozdział 😅

To na tyle, powodzenia w szkole!❤️

 Władca Nibylandii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz