|33|

335 13 28
                                    

- Ale jak do cholery jedna osoba!? - wkurzył się Matt, ponieważ nie mógł wejść do Darling z resztą. Pozwolili wpuścić tylko jedną osobę z niewiadomych mi przyczyn. Prawdopodobnie przez brak miejsca, po prostu byśmy się wszyscy nie zmieścili.

Medyk wzruszył jedynie ramionami.

- Dobra spokój, to kto idzie? - spytałem niby od niechcenia. Chłopcy spojrzeli po sobie. Byłem pewny, że ktoś z jej przyjaciół pójdzie. Wiecie: Matt, Jeff, Zane i ten nowy. Tymczasem wymieniona trójka posłała mi znaczące spojrzenie.

Że kto - ja?

- Nie ma szans - wywróciłem oczami, widząc ich wzrok - Dlaczego ja? Nawet jej nie lubię.

- Ona by chciała żebyś to był ty - powiedział nieoczekiwanie Nathan, który do tej pory nic nie mówił. Zamyśliłem się patrząc na niego. Nic nie mówiąc pokiwałem głową i poszedłem w stronę pomieszczenia z dziewczyną.

Widok który tam zastałem był lekko... niecodzienny.

Zniknęła ta silna brunetka. Teraz na łóżku siedziała cała zapłakana dziewczyna. Poczułem się niekomfortowo, nigdy nie umiałem pocieszać ludzi. Jestem tylko demonem, niby co ja mam powiedzieć?

- Darling, wszystko ok? - zapytałem, udając głupiego i podchodząc do niej. Ta spojrzała na mnie, starając się zetrzeć z twarzy łzy.

- Alex...on nie żyje - powiedziała łamiącym się głosem. Usiadłem obok niej na łóżku, zagryzając policzek od środka.

Niezręcznie.

- Nie rycz no, jesteś zaginioną dziewczynką - odparłem, co chyba nie pomogło. Kurwa.

Jednak przez chwilę mój mózg i ciało się nie zgrało, więc zrobiłem najbardziej głupią rzecz na świecie. Przytuliłem ją. Tak po prostu.

Nigdy nikogo nie przytulałem, ale pozwoliłem na to śmiertelnej istocie. Pozwoliłem na to jakieś dziewczynce która urodziła się tylko po to by umrzeć.

To nie powinno mieć miejsca. Nigdy. Mimo to moje ciało nadal nie słuchało, a ona jeszcze bardziej się we mnie wtuliła brudząc swoimi łzami moją koszulkę.

Ja też kiedyś płakałem. Byłem wtedy bardzo mały i głupi, nie rozumiałem, że płacz to słabość.

- W walce są ofiary - odparłem cicho, mimowolnie opierając brodę na jej głowie. Poczułem zapach truskawek, który odrazu mnie uzależnił.

Kątem oka widziałem, że Darling się uspokoiła więc szybko odskoczyłem od niej wstając. Z śladami łez na policzkach spojrzała na mnie.

- Wyglądasz żałośnie, lepiej się popraw - rzekłem, udając się do wyjścia. Gdy miałem wychodzić jednak odwróciłem się do niej - Pogrzeb Alexa jest jutro w południe, dobrze by było gdybyś przyszła - opuściłem pomieszczenie.

<<<>>>

Wendy

Pogrzeb chłopaka to nie było wielkie wydarzenie. Oczywiście każdy słyszał co się stało i kto poniósł ofiarę - ale obyło się bez tłumów na pogrzebie. Chłopcy słusznie zdecydowali, że tylko oni i ja mogą tam przyjść. Oraz rzecz jasna rodzina królewska.

- sepultus in aeternum - powiedział ktoś ala ksiądz. Uroczystość szybko się skończyła i wszyscy pracownicy zakładów pogrzebowych się rozeszli. Przy jego grobie zostaliśmy tylko my i Aurora. Nie wyglądała na bardzo zasmuconą, ale czasami przy dobrym świetle było widać wory pod oczami.

 Władca Nibylandii Where stories live. Discover now