|28|

322 12 27
                                    

Siedziałam właśnie w ,,swojej sypialni". Artemida zaoferowała nam zostanie na noc, ze względu na to, że zapewne trochę zajmie nam rozwiązanie problemu przez który tu przybyliśmy. Miała rację.
Dodatkowo byłam zmęczona tym ciągłym chodzeniem, a to wygodne łóżko było idealnym prezentem. Serio. Jest bardzo, bardzo wygodne.

Sama sypialnia była urządzona w starodawnym stylu. Mimo wszystko każda najmniejsza rzecz wygląda jakby kosztowała mnie całe życie.

Mimowolnie zerknęłam na zegarek. Było trochę po południu. Za jakieś 20 min miałam się stawić na obiedzie powitalnym. Z tej okazji Artemida przygotowała dla nas ubrania.

Oczywiście nie obyło się bez pomocy służących.

Wybrałam więc czerwoną sukienkę (niestety nie dostałam żadnego kompletu ze spodniami). Górna część miała kwadratowy dekolt oraz była na długi rękaw. Dolna partia natomiast swobodnie na mnie leżała. Dodatkowo po środku całej sukienki ciągnęły się ozdobne malunki w kształtach rombu.

Do sukni pozostawiłam rozpuszczone włosy i wybrałam jakąś biżuterię. Byle by była.

Trochę to szykowanie zajęło czasu, więc nim się obejrzałam była już godzina obiadu.

Wyszłam z pokoju, a moje czerwone szpilki było słychać zapewne na drugim końcu zamku.

Obiad odbywał się sali tronowej, gdyż tam również stał wielki stół. Po wejściu ujrzałam cały zastawiony stół jedzeniem. Nie wiem gdzie ja to wszystko zmieszczę.

- Wendy skarbie, siadaj - powiedziała do mnie Artemida, gdy tylko mnie zauważyła. Usiadłam więc obok Cole'a i Jeffa. Niestety na przeciwko siedział Peter, a zaraz obok niego Aurora.

- Piękne wyglądasz Wendy - zagadnęła mnie Aurora, uśmiechając się miło. Cóż...może nie jest taka zła? Niby nic takiego nie robi.

- Dziękuję Auroro, ty również wyglądasz cudownie - odpowiedziałam uprzejmie. Wiecie, żeby nie było, że nie mam kultury.

Gdy już wszyscy zasiedli do stołu Królowa zaczęła:

- Smacznego wszystkim, dla każdego napewno coś się znajdzie - jak dają to trzeba korzystać. Postanowiłam zjeść sobie makaron z serem. Kocham makaron. To moja miłość zaraz po hamburgerach z maka.

- Pozwolicie, że najpierw zjemy obiad, a potem przy cieście porozmawiamy o waszym zadaniu - uśmiechnęła się Królowa, na co wszyscy przytaknęli zgodnie głowami.

<<<>>>

- Dobrze...chyba możemy zaczynać - powiedziała Artemida, wycierając sobie usta chusteczką z bawełny i wstając od stołu. Nagle wszystko ze stołu zniknęło, jakby za pstryknięciem palca.

- A więc w mojej wiosce jest coraz więcej zaginięć. Szczególnie tyczy się to ludzi którzy opuszczają teren wioski i idą na północny zachód od zamku. Ślad po nich kompletnie zanika. Raz zdarzyło się odnaleźć krew na ścieżce. I tyle.

- Czyli nie wiemy kompletnie nic? - powiedział Pan. Gdy Artemida przytaknęła, przegryzł policzek od środka.

- Myślę jednak, że nie to was najbardziej interesuje - zaczęła ponownie Królowa - Gdy rozwiążecie mój problem, dostaniecie pył wasoneka. Napewno przyda wam się w walce z cieniem, a dobrze wiecie, że taki proszek to rzadkość - skończyła, uśmiechając się sprytnie. Gdybym jeszcze wiedziała co to za pył byłoby fajnie.

- Andy, przetłumacz na nasz - odparł jakiś chłopak.

- W skrócie pył który powoduje czasową zmianę w istotę niematerialną. Powoduje to też, że możesz dotykać rzeczy niematerialnych typu Cień - wyjaśnił.
Z tego co się dowiedziałam to naprawdę bardzo mocno może się przydać. Przecież to jest genialnie.

 Władca Nibylandii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz