Rozdział 45 ~ Rodzina

61 5 1
                                    

- Moje gratulacje - powiedziała kobieta, uśmiechając się szeroko.

- Jak ma się Alison? - zapytałem od razu.

- Dobrze, miała trudny poród, ale teraz już wszystko dobrze i odpoczywa.

- Chłopiec czy dziewczynka? -zapytałem, była to druga rzecz, która niezmiernie mnie ciekawiła.

- Obydwoje - powiedziała, a ja przez chwilę nie wiedziałem, o co chodzi.- Ma pan bliźniaki.

- Bliźniaki? Jest Pani pewna?

- Tak, do dwóch umiem jeszcze liczyć - odpowiedziała mi nieco oburzona pielęgniarka, a ja zorientowałem się, jak głupie pytanie zadałem. Miel przysłuchując się naszej wymianie zdań, wybuchła śmiechem. - Jeśli chce Pan je zobaczyć, to zapraszam - powiedziała otwierając drzwi, a ja bez namysłu wszedłem do środka.

Od razu podszedłem do łóżka, na którym leżała cała spocona i zmęczona Alison.

- Jesteś dzielna - powiedziałem, całując jej mokre od potu czoło. Chwilę później, pielęgniarki podały mi moją córkę, była nieco większa od Izabel, gdy ona się urodziła i miała pulchniejsze policzki. Wyglądała dużo zdrowiej.

Mała księżniczka.

Pielęgniarka chciała podać naszego syna Alison, ale dziewczyna widać nie czuła się z tym dobrze, więc zaproponowałem, że wezmę go na druga rękę. Przyglądając się im, stwierdziłem, że wyglądają identycznie. Gdyby pielęgniarki mi nie powiedziały, które to które, to bym nie wiedział, dopóki nie musiałbym ich przewinąć.

- Jeśli masz siłę, dobrze byłoby je od razu nakarmić - powiedziała jedna z pielęgniarek do Alison, która przyglądała się mi z boku. Widziałem niepokój, który malował się na jej twarz, ale musiała to zrobić, w tej jednej rzeczy nie mogłem jej zastąpić. Yagami dobrze o tym wiedziała i wyciągnęła rękę w moją stronę. Podałem jej na początku naszego syna. Gdy na niego spojrzała, jej twarz się rozjaśniła, a niepokój z niej wyparował. Widziałem miłość w jej oczach. Przyłożyła go do swojej piersi. Chłopczyk od razu miał nawyk ssania, szukał tylko pokarmu. Alison mu w tym pomogła.

- Dobrze, że mieliśmy wybrane dwa imiona - powiedziałem, nie mogąc oderwać wzroku od moich skarbów.

Gdy udało się nakarmić obydwoje, pielęgniarki zabrały nam na moment nasze dzieci, aby je umyć i ubrać, w tym samym czasie pomogli Alison z tym samym. Czekałem na moje trzy skarby, a jak wrócili, położyliśmy się w czwórkę na łóżku. Trzymaliśmy na naszych piersiach dzieci, powoli je usypiając. Byłem przeszczęśliwy. Wróciły mi wspomnienia z porodu Izabel, czułem się wtedy tak samo. Teraz miałem dwójkę dzieci. Powinna z nami być ich trójka, ale nie możemy wiecznie oglądać się za siebie. Zaczynamy nowe życie.

- Witaj Amelia - powiedziała Alison do naszej córeczki, która obejmowała.

- Witaj Liam - powiedziałem do naszego syna, całując go w główkę.

***********

Po roku mieszkania w kwaterze z bliźniakami, doszliśmy do wniosku, że zdecydowanie siedziba wojskowa to nie jest dobre miejsce do wychowywania dzieci. Wszyscy byli wyrozumiali dla nas, jednakże ilość niebezpiecznych przedmiotów tu była ponadprzeciętna, a dzieci jak tylko zaczną chodzić, z pewnością będą lgnąć do tych rzeczy, których nie powinny. Podjęliśmy więc decyzję o przeprowadzce. Tym razem kupiliśmy dom wykończony. Upewniliśmy się jedynie, że będzie dostosowany do dzieci, które zaczynają powoli chodzić i broić. Spędziliśmy w tym domu całe dwa lata. Zdobyliśmy masę pięknych wspomnień.


Alison z początku bała się zostawać sama z dziećmi. Nie zmieniało się to przez półtora roku, ale z czasem zaczęłą zostawać sama z nimi na godzinę, dwie, ten czas się wydłużał i na ten moment jest w stanie spędzić z nimi sama cały dzień. Nie potrafi jednak zostać z nimi na noc. Wierzę jednak, że i to uda jej się przepracować. Alison zrezygnowała całkowicie z pracy w wojsku i poświęciła się macierzyństwie. Widziałem, jak wkłada w to całe serce. Sam oddałem część swoich obowiązków innym, aby mógł jak najczęściej wracać do domu. Niestety niektórych rzeczy nie mogłem odłożyć.

Bezdech  ~ Levi x OCWhere stories live. Discover now