Rozdział 28 ~ Obrzydliwy potwór

78 13 3
                                    

Trochę przeczekany wiem.. ale ostatnio cierpię na braki motywacji do pisania...

Zanim zaczniecie czytać możecie podzielić się w tym miejscu swoimi przepuszczeniami co będzie działo się dalej, jestem ciekawa ile osób z was zgadnie.

Miłego czytania

(2491 słów)

Pov Levi

Udało nam się przetrwać zawalenie jaskini dzięki Erenowi. Chłopak zachował się prawdopodobnie instynktownie, ale byłem wdzięczny za to, że nas uratował. Zostało nam już tylko wydostać go z ciała tytana. Nie było to proste, bo Jeager cały został pokryty kryształem. Mikasa wraz z Conniem uderzali rękojeścią ostrzy w kryształ, powoli go krusząc. Tworzywo to nie było tak twarde, jak kryształ, którym pokryła się Annie Leonhart. Po kilku minutach udało nam się wydostać chłopaka na powierzchnię. Musiałem pogratulować i podziękować brunetowi tego, co dokonał. Dzięki temu, że opanował moc utwardzenia, mieliśmy możliwość załatać mur Marii. To były świetne wieści. Nikt jednak nie wyglądał na szczęśliwego. Przed chwilą straciliśmy Yagami, moją dziewczynę ich przyjaciółkę. W porównaniu ze szkodami, jakie ponieśli przeciwnicy, utrata tylko jednego człowieka to bardzo dobry wynik, tak przynajmniej powiedziałby Smith. Dla mnie utrata kogokolwiek to porażka, a już w szczególności, gdy ta osoba jest matką mojego dziecka. Więc, zamiast cieszyć się z nowych odkryć, jak i tego, że uszliśmy z życiem, staliśmy w milczeniu, pogłębieni każdy w swoich myślach.

- Musimy się stąd wydostać - powiedziałem po chwili, rozglądając się dookoła i szukając jakiejś drogi ewakuacyjnej, gdy nagle zobaczyłem Arlerta zjeżdżającego do nas na linie.

- Kapitanie! Zabezpieczyliśmy wyjście! - Zawołał blondyn, a ja mogłem odetchnąć z ulgą. Miałem naprawdę ogromną chęć oddania dowództwa temu chłopakowi, chociaż wiedziałem, że jeśli usłyszy, kto był tym całym tytanem i jemu nie będzie lekko. Razem z Jeanem w ostatnim czasie byli najbliżsi Yagami.

Ruszyliśmy w jego stronę. Arlert nie potrzebował dużo czasu, aby zorientować się, że nie ma wśród nas Alison. W łatwy sposób można było się domyślić, w którym momencie zauważył jej brak. Jego wyraz twarzy natychmiast spoważniał, a po chwili w jego oczach pojawił się cień niepokoju.

- Alison nie ma z wami? - Zapytał zaniepokojony, co zdradzało lekkie drżenie w jego głosie.

Nikt nie wyrywał się, aby odpowiedzieć chłopakowi.

- Została przemieniona w tytana - odpowiedziałem krótko, nie było łatwo wypowiedzieć to na głos. Arlertowi o mało oczy z czaszki nie wypadły, gdy tylko uzyskał odpowiedź.

- TEGO tytana?! - Zapytał dziwnie piskliwym głosem. Na to pytanie już tylko skinąłem głową. - Musimy szybko skontaktować się z Alexem, może on wie jak jej pomóc.

- Masz rację, jak tylko się stąd wydostaniemy ty wraz z Jeanem i Mikasą udacie się do podziemi, reszta wraz ze mną dołączy do Erwina. Musimy się pospieszyć, bo gdy tylko dojdzie do zagrożenia życia mieszkańców, Smith nie zawaha się, by ją zabić.

- A jeśli Alex nie będzie wiedział jak jej pomóc? - Zapytała zmartwiona Historia, która widać było, że czuje się winna przemiany Alison.

- To chyba oczywiste, nie muszę wam mówić, co należy do naszych obowiązków. - Nie wiem, co w tamtym momencie sprawiło, że byłem w stanie wypowiedzieć te słowa, bo nawet myślenie o tym, by ją poświęcić, było dla mnie zbyt trudne.

Zawsze jest plan B, związać Mikasę i poświęcić Erena... A może powinien to być mój plan A? Przydzielenie Mikasy do grupy udającej się do podziemi było instynktowne, jednakże rozdzielenie jej od Erena mogło być pomocne.

Nie myśląc zbyt wiele o tym, co będę musiał zrobić, gdy tylko nadejdzie czas wyboru, kazałem wszystkim wspiąć się na górę po linie. Pierwsza ruszyła Mikasa a za nią Eren i Jean, Ackermann miała od góry podtrzymywać Jeagera a Kirstein, łapać bruneta, gdyby ten stracił równowagę. Chociaż nie zdziwiłoby mnie, gdybyJean specjalnie pozwolił mu spać i obić sobie mordę jeszcze bardziej. Jedyne co sprawiało, że nie silił się na żarty, był fakt, że Alison zmieniła się w tytana. On pewnie równie bardzo co ja wolałby podać Erena Alisn na tacy... Być może właśnie dlatego tak usilnie pomaga mu się stąd wydostać?

Gdy ta trójka się wspięła na górę, również złapałem za sznur. Zanim jednak podciągnąłem się, spojrzałem raz jeszcze na ruiny, jakie pozostawił po sobie tytan, czy inaczej Alison. Naprawdę chciałbym się obudzić z tego koszmaru, ale to wszystko było zbyt rzeczywiste. Za mną stał jeszcze Armin. Czekał, aż ja wejdę na górę. Aby nie kazać mu zbyt długo czekać, podciągnąłem się i zacząłem wspinać. Po chwili byłem już niemal na samej górze. Jean wyciągną rękę w moją stronę, aby pomóc mi wejść, gdy nagle usłyszałem krzyk Armina. Nie wiele myśląc, zjechałem na linie na sam dół, raniąc sobie przy tym dłonie. Przeklinałem siebie, że nie puściłem blondyna przodem, byłem tak roztargniony, że zapomniałem o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Nie mogłem sobie pozwolić na utratę Arlerta, zwłaszcza gdy byłem w takim stanie!

Bezdech  ~ Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz