•Jak to teraz będzie?•

430 35 7
                                    

Witam serdecznie!!

Na starcie chciałabym wam podziękować! Dobiliśmy 700 gwiazdek! Dla mnie to jest tak wzruszające. Nie wierzę, że ktokolwiek to czyta.

Serduszka dla was kochani <33 jesteście wielcy, dziękuję wam <3

Niestety zbliżamy się do końca tej książki
;( chętnie bym coś jeszcze napisała. Mam tyle pomysłów, a tak mało czasu..

Cóż, w każdym razie miłego czytania i dzionka/wieczorku misie <33

----------------------------

Pov. Gregory

- Mamo.. możemy porozmawiać?.. - usiadłem na blacie w kuchni.

- Coś się stało synku? - spytała zmartwiona, od razu podchodząc bliżej mnie.

- No.. tak jakby... - zagryzłem wargę, spuszczając głowę w dół. - Chodzi o Erwina...

- Pokłóciliście się? Czy może.. coś się między wami zadziało? - położyła małą dłoń na moim kolanie.

- Nie, po prostu.. Erwin ma problemy z jedzeniem.. z odżywianiem się... - westchnąłem ciężko, nie bardzo wiedząc co powiedzieć.

- To znaczy?

- Wczoraj w jego plecaku znalazłem tabletki... Tabletki hamujące apetyt... - zacisnąłem usta w wąską linię.

- Oh... A.. rozmawiałeś z nim? Może to jakieś nieporozumienie..?

- Rozmawiałem. Mamo.. on waży czterdzieści pięć kilogramów... Powiedział mi, że sobie nie radzi... Psychicznie.. Mamo on się ciął.. nadal to robi... - zakryłem twarz rękoma.

- Boże... Ja.. ja nie sądziłam, że ten chłopiec tak cierpi... Powinien pójść do jakiegoś specjalisty. Grzeniu, tak nie może być. - zmartwiona odrzekła.

- Mówiłem mu to, ale zaczął strasznie panikować. Wolał, żebym to ja mu pomógł. Ale mamo ja się nie znam na tym... Ja bardzo chcę mu pomóc, zależy mi na nim, ale ja nie potrafię.. - wymruczałem, coraz bardziej ściszając głos.

- Hej słońce, spójrz na mnie. - odsunęła moje ręce. - Może ja pogadam z Erwinem?

- Lepiej nie. I tak będzie wściekły, że wiesz. - skrzywiłem się. - Po prostu nie wiem co robić... Nie wiem... - westchnąłem, schodząc z blatu.

- Słonko, gdzie jest teraz?

- Śpi w pokoju.

- Dobrze, za kilka minut skończę robić obiad. Nałożę wam i poproś go, by zjadł tyle, ile jest w stanie. Nic na siłę, ale by cokolwiek zjadł. - odparła i wróciła do mieszania czegoś w garnku.

- W porządku.. Pomóc ci w czymś? - rozejrzałem się.

- Hm, możesz wyjąć talerze. - otworzyłem szafkę i położyłem obok mamy naczynia.

Kobieta nałożyła na porcelanę kilka kawałków kurczaka, ziemniaki i sałatkę. Zabrałem dwie potrawy i podziękowałem rodzicielce. Ruszyłem do góry i już po chwili byłem w moim pokoju.

Usiadłem na brzegu łóżka. Sprawdziłem temperaturę czoła chłopaka leżącego pod pościelą i delikatnie do obudziłem.

- Wstawaj misiek. Przyniosłem obiad. - uśmiechnąłem się ciepło, a ten podniósł się do siadu. Spojrzał na talerz pełny jedzenia, a potem na mnie.

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy... | [Erwin x Gregory]Where stories live. Discover now