•Złote tęczówki•

393 36 17
                                    


Minęły cztery miesiące, odkąd Mia zaprosiła Gregory'ego na randkę. Przez ten czas spotykali się chyba co tydzień. Miałem już serdecznie dość ich ciągłego flirtowania, słodkich uśmieszków, drobnych całusów, czy przytulasów. Serdecznie dość. W dodatku cały czas o niej słyszałem.

Mia to, Mia tamto. A wiesz, co zrobiła Mia? Przecież ona jest taka urocza!

Z dnia na dzień stawałem się coraz bardziej pewny, że jestem zazdrosny. I to o tego pierdolonego Gregory'ego.

Z każdą kolejną randką czułem, jak się gotuję w środku. Owszem, blondynka była naprawdę śliczną i mądrą dziewczyną, ale słuchanie o niej przez cały czas, może doprowadzić do szału.

Nie chciałem jej więcej widzieć na oczy, ale oczywiście nie było to możliwe. Codziennie ją widziałem. Przykleja się do szatyna i nie może odkleić! A jemu to wcale nie przeszkadza! Na praktycznie każdej przerwie w szkole siedzą razem, ale jestem też ja. Z boku, spoglądając na słodką, zakochaną parkę.

Co z tego, że Gregory faktycznie dzieli czas tak, by mógł spędzać go ze mną i z nią. Ale to mi nie wystarcza. Może i jest to egoistyczne, ale co ja na to poradzę? Taki jest Erwinek i nie będę tego zmieniać.

Z każdym dniem, gdy czuję tę wściekłość w środku siebie, wiem, że naprawdę jestem zazdrosny. Ale chyba mam prawo, prawda? Przecież.. to mój przyjaciel... Chyba można być zazdrosnym o przyjaciela, co nie..?

Zresztą.. nieważne. Wracajmy do teraźniejszości.

Właśnie siedziałem na łóżku chłopaka, patrząc, jak ten nie może zdecydować się co ubrać. Dziś ma ważne spotkanie z Mią. Mają wyjść sobie do kina, na spacer, a na końcu tutaj. Gregory ma wolną chatę. Więc jak pewnie się już domyślacie, wiecie co się będzie działo..

- No Erwin! Pomóż mi! Siedzisz i gówno robisz! Miałeś mi pomóc dobrać ciuchy! - warknął zdenerwowany, patrząc w lustro na czarną koszulę.

No tak. Jeszcze kurwa na mnie krzycz.

- No ubierz to. Mówiłem ci już, a ty nadal coś wymyślasz. Ubierz tą koszulę, co trzymasz i czarne tamte spodnie. Coś na szyję, perfumy i jesteś gotowy. - wywróciłem oczami, wzdychając cicho.

- Ale na pewno? - zapytał, a ja kiwnąłem głową. - Uh! No dobra.

Przebrał się szybko, poprawił włosy i spryskał się wodą kolońską. Ja zapiąłem mu na szyi złoty łańcuszek i zegarek na ręce.

- Gotowy? - poprawiłem mu ostatni raz kosmyk brunatnych włosów.

- Gotowy. - uśmiechnął się delikatnie. Założył buty, płaszcz i zeszliśmy na dół.

- Powodzenia Grzesiu. - mruknąłem, starając się ukryć zawiedzenie. - Mam nadzieję, że będzie dobrze.

- Dziękuję misiek. I wybacz, że krzyczałem dzisiaj, ale byłem zdenerwowany. - przytulił mnie.

- Nic nie szkodzi.. Dobra leć już do niej...

Wyszliśmy z domu i od razu zauważyliśmy kilka metrów przed nami dziewczynę. Miała na sobie białą spódniczkę przed kolano i pistacjową, dużą bluzę.

- Cześć kochany! - pocałowała jego policzek i ruszyli wzdłuż chodnika.

Nawet się nie pożegnał.

Westchnąłem ciężko, spuszczając głowę w dół. Włożyłem w uszy białe bezprzewodowe słuchawki, z których dawno nie korzystałem. Puściłem pierwszą lepszą piosenkę i ruszyłem do domu.

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy... | [Erwin x Gregory]Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα