•Święta Bożego Narodzenia•

424 34 0
                                    


- Grzesiek...

- Hm? Co się stało? - przywiał mnie ciepły głos po drugiej stronie słuchawki.

- Em... Mógłbyś, proszę przekazać mamie, że przyjdę trochę później? Strasznie przepraszam, ale matka stwierdziła, że ugotuje sobie świąteczne jedzenie i wiesz.. ktoś musi to zjeść. - powiedziałem pierwszą myśl, która przyszła mi do głowy.

- A, nie ma sprawy, Siwy! Spokojna głowa! - zapewnił mnie. - Muszę kończyć, pomagam z Lily ubrać choinkę! Do wieczora, bałwanie!

- Do wieczora! - pożegnałem się. - Ej! Ale czy ty możesz przestać z tym bałwanem?! - krzyknąłem, jednak szatyn się już rozłączył. - Sam jesteś bałwan.

Uh.. nie chciałem okłamywać Gregory'ego... Ale nie chciałem też, martwić się całą tą kolacją świąteczną. Nie dość, że wolałbym uniknąć wymiotowania u szatyna w domu, to jeszcze raczej nie chciałbym widzieć zawodu pani Hani, że nic nie ruszyłem z jedzenia. Więc wystarczy łatwa wymówka i wszystko będzie dobrze.. prawda?..

Prawda..?

Podszedłem do biurka. Były tam trzy prezenty. Dla Lily, pani Hani i Grześka, jednak ten ostatni nie był do końca skończony.

Sięgnąłem po małą kolorową tasiemkę i zacząłem oklejać drewienko. Uznałem, że będzie lepiej, gdy będzie więcej kolorów niż trzy.

Chyba z 20 minut męczyłem się z tym! Cały czas ta gówniana taśma się wykręcała w każdą stronę świata i jeszcze nie potrafiła się normalnie przykleić!

Moje załamanie nerwowe było na pograniczu, ale się udało. Trochę bałem się, że nikomu nie będzie podobał się prezent.

Naprawdę chciałbym im kupić coś, co faktycznie mogłoby być takim upominkiem, ale nie mam jak. Nawet gdybym chciał, nie mam pieniędzy. Cała kasa, która powinna iść na mnie, jest wydawana przez moją matkę.

Zawinąłem rzeczy w resztki papieru ozdobnego i położyłem tam, gdzie dwa pozostałe pakunki.

Z szafy obok wyjąłem sweterek. Mimo że miałem go może z trzy razy na sobie, to lubiłem go, ale nie ubierałem. Jednak tym razem go założyłem.

Uśmiechnięty biały bałwanek otoczony niebieskim kolorem i śnieżnymi płatkami.

Całkiem uroczy sweter. Czasem warto jednak założyć coś, co nie jest czarną bluzą. I mam z nim naprawdę dobre wspomnienia.

Dostałem go od Vasqueza na Święta Bożego Narodzenia. Nawet nie miał być moim prezentem, ale szatyn stwierdził, że odda mi swój. Czyli właśnie ten.

Ubrałem do tego czarne jeansy, które gdzieniegdzie miały dziury. Do tego wziąłem oczywiście czarne skarpetki i wszystko dopełniłem biżuterią. Złoty krzyżyk na szyi i minimalistyczny sygnet na serdecznym palcu.

***

- Em.. dobry wieczór! - przywitałem się, gdy przede mną uchyliły się drzwi.

- Witaj słonko! - uśmiechnęła się ciepło kobieta. - Zapraszamy!

Wszedłem ostrożnie do mieszkania, zdjąłem kurtkę, czapkę, szalik oraz buty.

Od razu poczułem zapach świątecznych potraw. Cały dom był wystrojony ozdobami, a w salonie stała duża zielona i udekorowana choinka. A na środku pokoju stała cała rodzina.

Pani Hania, jak i jej córka miały na sobie czerwoną sukienkę w ciemniejszą kratę i z białymi falbanami oraz kokardą. Za to Gregory był ubrany w zielono niebieski sweter z reniferem, a na głowie miał jego rogi.

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy... | [Erwin x Gregory]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz