- Yeonjun nie myśl o tym. Chodź zrobię ci kakao. - wziąłem się za robienie kaka. Miałem dla niego prezent, wiedziałem, że lubił się bawić samochodzikami, albo układać klocki.

*

Po tym jak yeonjun wypił kako. Chciałem mu dać prezent. Poszedłem do pokoju dziecka, zostawiając chłopaków samych. Yeonjun siedział na dywanie bawiąc się klockami. Moją uwagę przykuwa marihuana? Skąd on to miał? Miał dopiero 8 miesięcy. Wyrwałem mu marihuanę, która chciał się bawić.

- Skąd to masz! - nidgy się nie darłem, napewno nie na niego, ale byłem bardzo wkurzony.

- Mamusja kaziala psechowywac. Nje chciala, abys wiedzial. Pseplasam. - spuścił głowę bawiąc się klockami.

- Nic się nie stało. Następnym razem powiedz mi o tym. Nie smuć się już. Mam coś dla ciebie. - zza pleców wyjąłem karton owinięty papierem świątecznym. Yeonjun odrazu zaczął rozwalać karton. Zaskoczyło mnie to, że zignorował prezent, który miał zaczął bawić się… kartonem.

- Ta kaltka miala byc dla cjebie i mamy. Ale bendzie tylko dla cjebie. - podarował mi kartkę. Na, której były napisane bardzo ciepłe słowa. Wzruszyłem się czytając to. Mocno go przytuliłem.

- chodź na dół. - młodszy wybiegł z pokoju kierując się na dół. A ja dochodziłem do siebie.

Yeonjun grzebał w pudełku z zabawkami, a ja zastanawiałem się, czy Alice jest dobrą żoną. Najlepszym rozwiązaniem będzie rozwód. Zdająłem obrączkę kładąc ja na parapet.

- Jimin nie gadaj, że ty… - zaczął jin. - dlaczego?

- To nie jest odpowiednia osoba. Gdyby była tu policja zamknęli by mnie. - czułem się strasznie źle z faktem, że Alice dała mojemu synowi marihuanę to było straszne.

- Ciacio. Chodz sje ze mnom pobawić plose. - nie zauważyłem kiedy podeszł do mnie yeonjun. Jak mogłem odmówić takiej małej słodkiej istocie, która stepala po ziemi.

- jasne chodź. - zaczęliśmy się kierować do salonu.

Pov: Jungkook

Widząc jak Jimin zdejmuje obrączke byliśmy w szoku. Nikt z nas nie rozumiał za bardzo co się dzieje. Spojrzałem w stronę salonu gdzie bawił się yeonjun. Zaczął iść w naszą stronę zapewne do Jimina.

- Ciacio. Chodz sje ze mnom pobawić plose. - Jimin nie zauważył, kiedy poszedł do niego Yeonjun. Widziałem jego uśmiech na twarzy.

- Jasne chodź. - kierowali się w stronę salonu. Zamin jednak poszli do zabawek Jimin odwrócił się do nas. - jak chcecie coś zjeść to możecie sobie zrobić. - uśmiechnął się smutnie siadając na macie z zabawkami.

Współczułem Jiminowi, pomimo, że starał się ukrywać swój smutek nie udawało mu się to. Nawet jego syn, który
Miał jedynie 8 miesięcy zauważył, że coś jest nie tak.

- cemu jestes smutny. Znudzilem cji sje? - to pytanie Yeonjuna wstrząsnęło Jimina. Jego oczy były wyraźne rozszerzone, a ciało drżało.

- Co ty gadasz? Nigdy mi się nie znudzisz jak mogłeś tak pomyśleć? Kocham cię i nie zamierzam nikomu oddać. - przytulili się mocno.

Jimin po mocnym przytuleniu syna wstał ze łzami w oczach. Poszedł pewnie do gabinetu. Byliśmy zaszokowani, nie rozumiejąc sytuacji.

- Pójdę z nim pogadać. - powiedział tae, wychodząc z salonu.

Pov: Jimin

Poszedłem do gabinetu byłem załamany obecną sytuacją. Ciężko było mi powstrzymać łzy. Nie dość, że yeonjun myśli, że znudził mi się to w dodatku moja "żona" ćpa.

- Jimin… - zobaczyłem Taehyunga stojącego z zmartwionym wyrazem twarzy. - co się dzieje?

- Wszystko kurwa wszystko. - nie dawałem już rady z tym wszystkim.

- Opowiedz mi wszystko po kolei. I nie smuć się tak już.

- Wszystko zaczęło się od tego, że Alice chciała wyjechać do Kanady. To nawet było dobre rozwiązanie, bo dobrze nam to zrobiło. Kiedy poszedłem do Yeonjuna zobaczyłem jak trzyma… m-marihuane w ręce. Dowiedziałem się wtedy, że Alice ćpa cały czas. Jestem załamany totalnie. Wszystko postrzegam inaczej. Nie wiem co mam robić nie chce, aby yeonjun się martwił…

Pov: Taehyung

Słuchałem wszystkiego bardzo uważnie. Zrozumiałem o co chodzi. Współczułem mu, było mu naprawdę ciężko.

- Jimin wszystko będzie dob… - drzwi do gabinetu uchyliły się, w nich stał Yeonjun z pluszowym czarno-białym misiem. Gdy Jimin go zobaczyć odrazu otarł łzy.

- Ciacio ciemu places? - zapytał wchodząc, a raczej próbując wejść na kolana swojego taty

- Nie, nie płacze. Chodź tu. - synek usiadł mu na kolanach, mocno go tuląc. Jimin x trudem powstrzymał łzy, które cały czas napływały mu do oczu.

Zostawiłem ich samych. Zszedłem do chłopaków. Wszyscy spojrzeli na mnie. Nie wiedziałem co mam robić…

_______

Rozpłakałam się pisząc ten rozdział 🥹
Narazie najdłuższy rozdział.
Dziś jak dam radę napiszę kolejny.
Do zobaczenia

I'm not sure ~jikook ~kookmin Where stories live. Discover now