7. Sincere

26 2 2
                                    

Obudził mnie promieniujący ból w czaszce. Miałem ochotę walić głową w ścianę byleby tylko przestała tak cholernie boleć. Nie pamiętałem co takiego robiliśmy wczoraj z chłopakami, ale musiało być grubo. Szybko podniosłem się z łóżka i ignorując ból głowy wypadłem z mojej sypialni jak burza. W salonie było zbyt czysto, żeby nie było to podejrzane. Pamiętam jeszcze moment, w którym jedliśmy pizzę i piliśmy piwo. Później wleciało już whiskey i jakieś prochy od Hermana i dalszej części wieczoru nie potrafię sobie przypomnieć.

Na fotelu śpi Emile, ale nie wiem co się stało z resztą. Benji na bank nie wrócił do domu. On ma strasznie słabą głowę. Poszedłem sprawdzić w pokoju gościnnym. Herman i Octavius leżeli wtuleni w siebie jak stare małżeństwo. Wolałem tego nie widzieć, ale co się zobaczy to się już nie odzobaczy. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i zrobiłem im zdjęcie, bo mogą mi nie uwierzyć jak im o tym powiem.

Benjiego znalazłem śpiącego w mojej wannie. On zawsze kończy najgorzej z nas wszystkich. Pomimo tego, że jest moim najlepszym przyjacielem to nie będę go stamtąd zbierał. Niech Astoria to zrobi.

Stałem przed drzwiami mieszkania naprzeciwko i czekałem aż młodsza siostra Benjiego otworzy mi drzwi. Po chwili po drugiej stronie drzwi usłyszałem kroki i odgłos przekręcanego zamka. Była ubrana w za duży t-shirt i czarne kolarki, a włosy miała upięte w niedbałego koka. Mogłaby wydawać się naprawdę atrakcyjna, gdyby nie to, że jest dużo młodszą, irytującą siostrą mojego przyjaciela. Szybko wyrzuciłem z głowy tę myśl i odezwałem się.

- Twój brat leży skacowany w mojej wannie.

Dziewczyna ani trochę nie wyglądała na zaskoczoną. Zdziwiła mnie jej postawa. Spodziewałem się, że będzie dopytywać, pobiegnie i zajmie się nim. Ale ona stała w drzwiach z założonymi rękoma i patrzyła prosto w moje oczy.

- I co ja mam zrobić z tym faktem? - zapytała po kilku minutach. Potrzebowałem chwili, żeby przypomnieć sobie o czym mówiłem i na co odpowiedziała.

- No nie wiem, może go stamtąd zabrać? - zapytałem marszcząc przy tym brwi.

- Benjamin właśnie zalicza zgona stulecia w twojej łazience, a ja mam go ciągać ledwo przytomnego? Podziękuję za takie atrakcje - uśmiechnęła się, ale nie zobaczyłem w tym uśmiechu ani cienia radości. - Jak będzie w stanie wstać to sam przyjdzie, a teraz żegnam! - ostatnie słowa krzyknęła już przez zamknięte drzwi.

Faktycznie kurwa pomocna.

Wróciłem do mieszkania z głośnym trzaskiem zamykając drzwi. Wczoraj sprawy, którymi zajmujemy się od ponad roku trochę się skomplikowały i w chwili słabości postanowiliśmy się najebać. Sytuacja jednak wymknęła się trochę spod kontroli, kiedy okazało się, że Herman ma zioło... i nie tylko. A nie od dziś wiadomo, że oni nie używają żadnej z możliwych półkul mózgu i jak już zaczęli to nie znali końca. Wbrew pozorom ja wypaliłem tylko jednego blanta. Resztę Herman razem z Benjim. Oni wstaną w najgorszym stanie.

***

Siedziałem w opuszczonym magazynie i czekałem na Hadesa już od prawie dwóch godzin. Jak nie pojawi się tu za piętnaście minut żywcem obetnę mu jaja. Hades był dla mnie jak brat. Znaliśmy się jeszcze zanim nauczyliśmy się chodzić. Moja mama traktowała go jak własnego syna. Zawsze mogłem na nim polegać, niezależnie od tego jak pojebaną rzecz chciałem zrobić.

Czternaście minut później, jak z zegarkiem w ręku przez otwarte drzwi magazynu wszedł pieprzony Di Pasquale we własnej osobie. Całe jego pierdolone szczęście.

- Ritardi, przyjacielu - wytłumaczył od razu na co skinąłem mu głową - Ciebie też miło widzieć - wyszczerzył się do mnie.

Nigdy nie okazywałem zbyt wielu emocji, ojciec mnie tego nauczył. Ludzie nie mogą wiedzieć jaki krok zrobisz następny. Trzeba być nieprzewidywalnym i nie dawać nikomu wyczytać żadnej twojej emocji. Ale przy Hadesie wszystko było mi jedno. On jako jedna z nielicznych osób naprawdę mnie znał. I tylko on potrafił poznać moje emocje nawet kiedy ukrywałem je pod którąś z wielu masek.

- Co dla mnie masz? - zapytałem nie owijając.

- Chodzi o twojego ojca - powiedział tylko. Moje ciało się spięło na wspomnienie o tym kutasie.

***

Po krótkiej rozmowie z przyjacielem wyszedłem z magazynu wkurwiony i od razu wyjechałem z miasta. Napisałem do Benjiego szybką wiadomość z informacją gdzie i po co jadę. Przez kilka dni nie mogło być mnie w kraju, a tym bardziej w mieście. Sprawy skomplikowały się zbyt szybko i bardziej niż powinny. To nie miało tak wyglądać. Mężczyzna, który formalnie był moim ojcem - Francoise Kellogg był człowiekiem niebezpiecznym i nieobliczalnym. Dlatego musiałem z nim porozmawiać i "spokojnie" wyjaśnić o chuj mu kurwa chodzi.

Francoise w moim odczuciu przestał być prawdziwym ojcem siedem lat temu, kiedy zabił naszą matkę na oczach trójki swoich dzieci. Od tamtego momentu nienawidzę go całą moją duszą. Dla mnie on już jest martwy.

Pojechałem na najbliższe lotnisko i kupiłem bilet na pierwszy lot do Włoch. Ci vediamo presto, papà, moje usta rozciągnęły się w uśmiechu, kiedy w głowie miałem obraz momentu, w którym to ja przejmuję władzę i kontrolę nas wszystkim co ma mój ojciec.




Hejka misie,

Długo nie było rozdziału, ale w końcu jest. Jest on dość krótki ze względu na zmianę perspektywy, ale mam nadzieję, że wam się podoba!!

całuję was i do następnego!!

Amentia.

Fallen angelsWhere stories live. Discover now