6. Podpisałaś pakt z diabłem, że wyglądasz tak dobrze?

26 2 0
                                    

Rano obudził mnie zapach naleśników, ale po chwili poczułam też spaleniznę. Zerwałam się na równe nogi tak szybko, że przed oczami zrobiło mi się czarno, a w głowie zakręciło tak bardzo, że musiałam przytrzymać się komody. Wczoraj wieczorem zasnęliśmy na kanapie w salonie podczas oglądania jakiegoś nudnego filmu, na który nalegała Selina. Najbardziej chciała go oglądać, a zasnęła jako pierwsza.

Kiedy tylko obraz przed oczami mi się wyostrzył weszłam do kuchni jak burza. Nad kuchenką stał Matteo z widelcem i ścierką w dłoni, a naleśnik w połowie był poza patelnią. Nie była to płyta indukcyjna, tylko zwykłe palniki gazowe, więc placek zaczął się palić. Dosłownie palić. Jarał się już dosyć mocno. Jeszcze trochę dymu i włączy się alarm przeciwpożarowy. Szybko podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież, a idąc w stronę salonu wyłączyłam również kuchenkę. Otworzyłam również szeroko drzwi tarasowe i kilka okien wychodzących na ogródek.

- Tylko trochę się za mocno przysmażył! - krzyknął z kuchni Matteo, a ja miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Nie, nie sobie, j e m u.

Weszłam do zadymionego pomieszczenia, rozejrzałam się wokół siebie, wyjęłam z lodówki dżem truskawkowy, usiadłam przy stołku barowym i po prostu zaczęłam smarować naleśnika konfiturą. Kiedy przełknęłam pierwszy kęs, odezwałam się.

- Dobre - powiedziałam tylko. - Możesz zrobić więcej, ale nie baw się w Masterchefa i niech one nie latają po całej kuchni.

- Tak jest, szefowo - Matteo udał, że mi salutuje i wrócił do smażenia naleśników.

Selina wstała niedługo po mnie, ale nie siedziała przy stole, tylko z głową na stole. Zanim Welzer wysmażył całe ciasto, którego zrobił jak dla wojska, ja zdążyłam już spakować większość rzeczy i nawet zanieść je do samochodu.

Przed pierwszą po południu wszystko było już gotowe do wyjazdu. No oprócz czterdziestu siedmiu naleśników Matteo. Będzie je jadł przez następny tydzień.

- O te sześć zrobię z czekoladą, tamte będą z kurczakiem, do tych zrobię farsz ze szpinaku, a te zjem z dżemem... - wyliczał od piętnastu minut chłopak siedzący na tylnym siedzeniu Toyoty.

Kiedy podjechaliśmy pod dom pani Eleonory Matteo skończył swoją wyliczankę i powoli, żeby nie wyrzucić pojemników wyszedł z samochodu.

- Ej, ale przyjedziesz na moje urodziny, nie? - krzyknęłam jeszcze przez otwartą szybę.

- Dalej jestem na ciebie obrażony za to, że się ze mnie śmiałaś, że jestem, AŻ miesiąc młodszy - powiedział wyraźnie podkreślając słowo aż. - Ale znaj moje dobre serce, tylko wyślij mi adres.

Wystawiłam w jego stronę wyciągnięty kciuk w górę i na pożegnanie jeszcze energicznie do niego pomachałam. Chłopak również starał się mi odmachać, ale jego naleśnikowa konstrukcja zaczęła żyć własnym życiem. Zaśmiałam się tylko i z politowaniem pokręciłam głową. Tęskniłam za nim.

Droga powrotna do Santa Monica zajęła nam lekko ponad pół godziny. Na drogach było dziś wyjątkowo tłoczno. Najbardziej jednak zdziwiło mnie to, że mój brat nie odezwał się do mnie przez ostatnie pięć dni ani razu.

Przez większość jazdy Selina robiła mi koncert solowy. Ona w porównaniu do Matteo mogłaby zrobić na tym karierę.

Dziewczyna wysadziła mnie przed kamienicą, w której mieszkam z bratem, pożegnała się ze mną i odjechała. Tym razem pamiętałam jednak, że w klatce jest winda. Nie szukając kluczy nacisnęłam klamkę drzwi wejściowych, ponieważ byłam pewna, że Benji jest w domu, a on zawsze zapomina je zamknąć. Wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie, kiedy jednak okazały się być zamknięte. Wygrzebałam klucze z dna plecaka i weszłam do mieszkania. W środku było zimno i pusto. Byłam tam jedyną żywą duszą. Zamknęłam drzwi tarasowe, które były otwarte na oścież i przekręciłam zamek w drzwiach. Wybrałam numer do brata, ale nie odbierał. Wiem, że jest dorosły i może robić co tylko mu się podoba, ale nie pogardziłabym chociaż krótką wiadomością od niego. Było to jeszcze dziwniejsze, bo Benjamin Rosen zawsze miał przy dupie swój telefon i nie odstępował go nawet na krok.

Fallen angelsNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ