XXIX: Nieistniejący romans

475 62 1
                                    

Jako rodzina wracaliśmy do żywych. Wuj nie krył smutku, a my go wspieraliśmy. Unikaliśmy obrażania Jordana, bo to przyniosłoby odwrotny skutek i nawet Declan o tym wiedział. Pomagał mu odwracaniem uwagi, czyli rozmowami o prawie jazdy, pracy w studio tatuażu i poważniejszymi aspektami mojego mieszkania z Declanem „na swoim". Declan, gdy chciał, to potrafił być dojrzały i skrupulatny. Nawet jeśli nie do końca radził sobie ze wspieraniem ojca, czego winą były ich nieistniejące dotychczas relacje, to widać było, że się stara. Imogen posyłała mi znaczące spojrzenia, gdy oboje patrzyliśmy na ich dyskusje. Hunter starał się wciągać w nie także mnie, ale znałem swoje miejsce. To był ich czas. Nie było w tym użalania się lub poczucia bycia gorszym i niepasującym. Po prostu chciałem, aby Declan realnie odnalazł wspólny język z ojcem.

Imogen wynagradzała moje odsuwanie się swoją obecnością. Częstowała lemoniadą, herbatkami i rozmowami. To z nami przesiadywała Leslie, a ciotka nie mogła przestać się dziwić, jak ta suczka się do mnie przywiązała.

– Mówi się, że zwierzaki wyczuwają dobrych ludzi – oznajmiła, przyciągając nogi na kanapę. Patrzyła na Leslie, która rozwaliła się na podłodze brzuchem do góry i wymuszała głaskanie.

– Czy to subtelne zwrócenie uwagi, że nie wcielam się w ojca i babkę? – zaśmiałem się.

– To już ustaliliśmy dawno temu i myślałam, że to przepracowałeś – zaniepokoiła się.

Zostawiłem Leslie, która popatrzyła na mnie, jakbym ją zdradził. Musiałem jednak poświęcić chwilę cioci, abym znów nie uciekał od trudnych tematów. A skoro Declana obok nie było, mogłem sobie pozwolić na chwilowy oddech.

– Przepracowałem. Tu nie chodzi o to, czy naprawdę staję się taki, jak oni. W zasadzie po oświadczeniu ojca przy własnym bracie, gdzie wreszcie wyzbył się kłamstw, naprawdę poczułem się oczyszczony.

– Aż tak? – zdziwiła się. Spojrzałem jej w oczy i się uśmiechnąłem.

– Zawsze przed wujem zgrywał dobrego człowieka. Pomyślałem, że skoro wreszcie się przed nim przyznał, to zrobił krok ku zmianom. Może nie chciał pokazywać nam słabości i radzenia sobie z nią i dlatego wyjechał? Chcę wierzyć, że ojciec, gdziekolwiek teraz jest, odnajdzie szczęście.

Ciocia złapała mnie za rękę, okazując w ten sposób wsparcie.

– To mądre co mówisz, ale to ty powinieneś być jego szczęściem. Odcięcie się całkowicie od syna, nawet nie podejmując próby zaakceptowania jego inności... Byłam słabą matką, ale nigdy nie porzuciłabym Declana w ten sposób, gdyby przyszedł do mnie z wyznaniem. Mogę się na was gniewać za wasze wybory życiowe, ale nigdy za żadne się was nie wyrzeknę, rozumiesz?

Nawiązywała do studiów i oboje o tym wiedzieliśmy. Klucha stanęła mi w gardle, więc jedynie mogłem skinąć jej głową w odpowiedzi.

– Sebastian, wiesz, że możesz przyjść do mnie z każdym wyznaniem, prawda?

Popatrzyłem na nią zbity z tropu, a intensywność jej spojrzenia mówiła mi, że ona nie pomilczy przy mnie jak Declan. Nawet on miał dość mojego milczenia i skrywanych myśli, ale starał się to uszanować. Hunter zabrał mnie na miasto, co skończyło się, jak skończyło, a Imogen miała dość unikania problemu, bo to stanowiło klin ich problemów wychowawczych. Unikanie problemu, gdy się o nim słyszało. Bycie głuchym na prośby o pomoc własnego syna. Ignorowanie symptomów kłopotów rodzinnych, żeby żyło się wygodniej w kłamstwie. Teraz ciocia już tak nie chciała żyć i determinacja w jej oczach mówiła o tym głośno za nią. Hunter obierał inną drogę, Declan chciał dać mi pierwszeństwo, a Imogen mówiła Basta!

Baza nie do zdobycia//bxb//✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang