22-ponowne spotkanie

85 6 4
                                    

Lloyd nie wiedział jakim cudem, ale na statku znajdował się też jego ojciec.-co on tu robi?-spytał gdy tylko zauważył swojego syna.-Lloyd podobno już spotkał się z tą kreaturą, więc nam pomoże-powiedziała Nya-ja na nic się nie zgadzałem! a wasze zachowanie podchodzi pod porwanie!-krzyknął tylko blondyn, układając się najdalej jak potrafił od reszty. jeszcze jego ojca tu brakowało. tyle dobrego że namówił Miko by nie szła. dziewczyna sama wiedziała że to nie jej poziom i że cywila nie wezmą ze sobą, wiec tylko życzyła mu powodzenia i kazała zadzwonić jak tylko wróci. Lloyd przyglądał się chmurom. dawno nie był w powietrzu-hej-odezwał się głos Kaia-hm?-mruknął blondyn. nie miał ochoty z nikim gadać-na serio spotkałeś tę kreaturę?-spytał brunet-ta. ledwie uszłem z życiem. mówiłem że to nie wasz poziom, ale jak widzę wszyscy tu są nie tylko tępi ale i głusi.-burknął chłopak.-to serio jest aż tak niebezpieczne?-zadał kolejne pytanie-a co to, przesłuchanie?-dopowiedział pytaniem odwracając się twarzą do Kaia, jednak zanim ognisty zdążył cokolwiek powiedzieć odpowiedział na pytanie-z wyglądu nie jest straszny, ale jak tylko go zobaczysz sparaliżuje cię strach i nie będziesz w stanie się ruszyć. walka nie wchodzi w grę, najlepiej brać nogi za pas i spieprzać jak najdalej, jeśli tylko uda ci się wykonać jakikolwiek ruch-mruknął.-... rozumiem-odezwał się po chwili brunet.-jakim cudem ty mu uciekłeś?-zadał kolejne pytanie-szczęście-rzucił tylko blondyn, po czym odszedł od mistrza ognia. to się robi irytujące. blondyn bez namysłu pokierował się na sam przód statku, i wlazł na znajdujący się tam drewniany pal, siadając na samym jego końcu-Lloyd, wracaj! to nie bezpieczne!-usłyszał czyjś krzyk. zielonooki zbył głos, i położył się na palu podziwiając chmury.-Lloyd!-usłyszał kolejny krzyk, należący chyba do Cole.-nic mi nie będzie, więc się łaskawie zamknijcie!-odkrzyknął im, i zamknął oczy, a krzyki zaczęły powoli znikać.

po dłuższej chwili statek wylądował, i wszyscy się na nim znajdujący zeszli na ziemię-okej! polowanie czas zacząć!-krzyknął Jay.-Lloyd, gdzie ostatnio widziałeś to coś?-zapytał Zane. blondyn spojrzał po wszystkich. oni serio myśleli że im pomoże? nie dzięki, życie jest ważniejsze-wy serio myślicie że wam pomogę?-zapytał bez ogródek, i zanim ktokolwiek coś powiedział, kontynuował-nie miałem zamiaru tu w ogóle przychodzić, to wy mnie tu siłą zaciągnęliście! z Aka nie da się walczyć.-powiedział, wymijając wszystkich i wchodząc do lasu-wracam do siebie.-mruknął-chwila, Lloyd!-krzyknął Kai. blondyn zatrzymał się i spojrzał z ukosa za bruneta-wiem że zachowaliśmy się trochę głupio, ale naszym obowiązkiem jest bronić ninjago nawet własnym życiem. jak nie chcesz, nie musisz walczyć, ale chociaż pomóż nam znaleźć tego stwora.-powiedział błagalnym głosem-nie. żegnam-powiedział, wchodząc do lasu.

skończyło się jednak na tym, że wszyscy wesoło rozmawiając poszli za blondynem. Lloyd zmienił zdanie, bo gdy tylko zamknął oczy pojawił mu się w tedy obraz wyjścia z lasu, a przy min właśnie postać Aka. zielonooki uznał więc że chwilę powodzi za nos resztę a jak się poddadzą to spokojnie wróci bezpieczną drogą powietrzną.-nie sądziłem że zmienisz zdanie-odezwał się czyjś głos. blondyn spojrzał w bok, gdzie zobaczył Kaia- robię to tylko dla tego żeby przeżyć-mruknął-mówiłeś coś wcześniej o Aka. czy to imię tej kreatury?-spytał czerwony-nie mam obowiązku odpowiadać na żadne twoje pytanie.-powiedział Lloyd, licząc że zgasi tym zapał ninjy ognia. blondyn zamknął oczy, i ponownie starał się zobaczyć gdzie znajduje się Aku. na nieszczęście blondyna, nie mógł go wyczuć. zielonooki zatrzymał się.-co jest?-spytał Gesu- tu go ostatnio widziałem. dalej nie wiem gdzie iść.- powiedział odwracając się do reszty przodem.-to może idź w kierunku w którym biegłeś?-zaproponowała Nya.-i serio myślisz że on tam będzie?-odpowiedział jej pytaniem-to że jest z innego świata, nie oznacza że jest głupi. wręcz przeciwnie, od razu widać że Aka jest doskonale wyszkolonym wojownikiem. nie będzie jak idiota stał przez kilka dni w tym samym miejscu.-dodał, zanim dziewczyna zdążyła coś odpowiedzieć-to co robimy?-spytał się go głupio Gesu.-ja miałem was tu tylko zaprowadzić.-stwierdził niechętnie blondyn. chce już wrócić po swój plecak i do jaskini by skończyć naprawę drona. czy prosi o tak wiele?-gdybyśmy mieli drona, poszło by nam łatwiej-stwierdził Cole-ale ktoś nie zamierza nam go oddać-powiedział jeszcze głośniej-zaczynacie mnie wkurwiać.-stwierdził.-drona zrobiłem własnoręcznie i nigdy nie mówiłem że jest wasz, to po pierwsze, a po drugie nie zapominaj że równie dobrze mogłem wywieść was w pole, i zostawić gdzieś głęboko w puszczy!-syknął.-och! to teraz niby nasza wina, tak?!-podniósł głos Gesu, stając naprzeciw Lloyda.-uważaj, żebym ci zaraz nie przywalił.-dodał, podnosząc jeden z rękawów do góry-chłopcy, uspokójcie się!-krzyknął Wu, jednak oboje go zignorowali-och, tobie to bym przywalił najchętniej. nawet nie wiesz jak mnie wkurwiasz swoim idiotyzmem.-odpowiedział mu blondyn, jednak nadal stał w tej samej pozycji. taki rozpuszczony i zarozumiały gnojek nie jest dla niego żadnym przeciwnikiem. Gesu już miał zaatakować, gdy między nimi pojawił się Garmadon- uspokójcie się w tym momencie!-krzyknął-możecie się pobić jak stąd wyjdziemy, a do tego czasu musimy współpracować, rozumiecie?-spytał patrząc na obu chłopaków. Gesu prychnął, ale się uspokoił, a Lloyd tylko odwrócił się w przeciwną stronę i ruszył przed siebie-gdzie idziesz?-odezwał się Zane-jak najdalej od was.-odpowiedział tylko, i ruszył przed siebie. inni chcieli za nim pobiec, jednak zanim go dogonili, Lloyd był już na gałęziach drzew. nie miał zamiaru nigdzie iść, ale nie miał zamiaru też się z nimi użerać. będzie obserwować ich z ukrycia-i patrz co zrobiłeś!-krzyknął Kai, odwracając się do rudzielca-daj spokój, poradzimy sobie bez niego-stwierdził Gesu.-i tak według Lloyda nie mamy z nim szans, ale jak on pierwszy trafi na te kreaturę to zostanie zabity! i to będzie twoja wina!-krzyknął brunet. -miło wiedzieć że się martwi-mruknął Lloyd. wszyscy kłócili się jeszcze przez trochę czasu, aż w końcu uspokoili ich jego ojciec i Wu. po tym poszli dalej, a Lloyd za nimi.

gdy nastał wieczór, ninja postanowili rozbić obóz. Lloyd zaś wspiął się wyżej, i wyjął telefon.~hej Miko. jeszcze żyje. zostajemy na noc~ napisał i wysłał wiadomość. nie chciał marnować baterii, bo może się jeszcze przydać, więc zgasił telefon i schował do kieszeni. chłopak zszedł niżej i ułożył się wygodnie na jednej z gałęzi po czym westchnął-to będzie długa wycieczka-stwierdził, spoglądając na ponownie kłócące się towarzystwo.-jeśli to są ci wielcy bohaterowie Ninjago, to ja jestem smokiem-odezwał się czyjś głos-więc witam pana smoka-odpowiedział Lloyd, po czym spojrzał w stronę głosu postaci i zamarł, a serce nagle przyspieszyło

Lego Ninjago /// Akademia Wojowników///Where stories live. Discover now