20-wiadomość 2

62 7 0
                                    

BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJE ZA 1K WYŚWIETLEŃ!!!! To naprawdę dużo dla mnie znaczy:)

następnego dnia, z samego ranka Lloyd udał się na poszukiwanie potrzebnych części do naprawy drona. co nie co kojarzył, bo kilka razy pomagał coś przenieść pani Sarze, jednak nadal nie za bardzo się odnajdował w gigantycznym wulkanie swojego ojca. cóż... tyle dobrego że go jeszcze nie spotkał. od kilku dni w sumie nie było o nim ani słychu ani widu. tyle dobrego dla Lloyda. chłopak na szczęście już po kilku(nastu) minutach znalazł pomieszczenie którego szukał.-dobra. teraz tylko znaleźć potrzebne części i narzędzia i mogę się wynosić-powiedział do siebie, i wziął się za poszukiwania.

po około godzinie, Lloyd miał już wszystko co potrzebne, i szukał drogi do wyjścia z wulkanu.-to jest jak labirynt.-mruknął do siebie, ponownie skręcając-jak inni się tu odnajdują?-spytał sam siebie, gdy zamiast do wyjścia dotarł do kolejnego dziwnego pomieszczenia.-cóż... po czasie samemu wie się co i jak.-odpowiedział mu jakiś głos. Lloyd odwrócił się za siebie, i dostrzegł jakiegoś chłopaka. miał on średniej długości włosy upięte w kitę, oraz strój podobny do jednego z oddziałów jego ojca-Lloyd, nie?-zapytał chłopak.-em...tak. a z kim mam przyjemność?-spytał blondyn.- jestem Shi. nowy pracownik.-odpowiedział chłopak-gdzie chcesz się dostać?-zapytał-do wyjścia-odpowiedział Lloyd, a Shi się uśmiechnął-to chodź, zaprowadzę cię-powiedział, po czym odwrócił się tyłem do Lloyda i poszedł przed siebie. blondyn po chwili pobiegł za nim-więc, jesteś synem Garmadona?-zapytał po chwili.-mhm.-odmruknął mu Lloyd.-to nie powinieneś znać tego miejsca jak własną kieszeń?-zadał kolejne pytanie-cóż... zwykle kieruje się do swojego pokoju i do wyjścia. dziś musiałem tylko poszukać czegoś-odpowiedział mu Lloyd-rozumiem. cóż... sam nie raz się tu gubiłem na początku. teraz jakoś to ogarniam.-powiedział brunet.-rozumiem.-powiedział Lloyd, a po tym zapadła cisza.-a... jeśli mogę wiedzieć, czemu tu pracujesz?-zapytał po chwili blondyn.-cóż. muszę mieć jakieś pieniądze na życie, a to jedyna praca do której mnie przyjęli-stwierdził starszy chłopak-a ile masz lat?-zadał kolejne pytanie blondyn-za niedługo dziewiętnaście, a ty?- - od nie dawna czternaście-

po około pół godzinie Lloyd był już w jaskini. Shi okazał się całkiem miłym chłopakiem, i Lloydowi przyjemnie się z nim rozmawiało.-witam!-krzyknęła Miko, wchodząc do jaskini.-hej-odpowiedział jej Lloyd.-jak tam?-spytała dziewczyna, jednak zanim blondyn jej odpowiedział, ta się poślizgnęła i upadła na tyłek -ała!-krzyknęła, gdy tylko zderzyła się z zimną i mokrą skałą-żyjesz?-spytał Lloyd, podchodząc do dziewczyny i wyciągając pomocną dłoń-nie, umieram-stwierdziła Miko, przyjmując pomoc Lloyda i wstając-jest po odpływie, więc jest mokro-stwierdził zielonooki-ta. zauważyłam.-odpowiedziała mu Miko, masując obolałe miejsce. Lloyd zaś spojrzał na godzinę w telefonie. -jest po siódmej, więc mamy jakieś trzy godziny do przypływu, a jeśli poziom przypływu nie będzie wysoki, to możemy tu nawet zostać.-powiedział blondyn, po czym schował telefon i poszedł poszukać jakiegoś wygodnego miejsca gdzie mógłby się rozłożyć.-cóż, w takim razie biorę się za nawiązanie więzi z wiatrem!-krzyknęła radośnie Miko, po czym również zaczęła rozkładać koc w wybranym miejscy nad wodą.-tylko przyłóż czymś koc, żeby ci go nie zwiało-powiedział Lloyd, i jak na zawołanie zawiał wiatr. gdyby Miko nie klęczała na kawałku koca, to materiał już fruwałby po całej jaskini.

minęło trochę czasu. Miko medytowała, a Lloyd całkowicie pochłonął się naprawianiem drona. nie było to takie trudne jak się to mogło wydawać, a blondyn w końcu własnoręcznie zbudował tę maszynę by móc upewniać się że w mieście wszystko w porządku gdy oni mają małe wolne od treningów. ostatecznie nigdy nie wykorzystał tego drona, i zostawił go gdzieś w bazie. najwyraźniej ninja uznali że użyją jego własnego projektu przeciwko niemu. cóż... chłopak plany do tego drona ma u siebie, więc ninja i tak by go nie naprawili, a tak ma nie tylko zajęcie ale też może go trochę ulepszyć. nie pozwoli by jego dzieło zostało wykorzystane przeciw niemu. co to to nie.

Miko już powoli traciła nadzieję na obudzenie swojej mocy żywiołu. siedzi i medytuje, jednak nie czuje by to dawało jakieś skutki. dziewczyna cicho westchnęła, po czym spojrzała na Lloyda. chłopak był w stu procentach pochłonięty naprawą drona, i nie zwracał uwagi na otoczenie. nawet co chwilę pojawiający się wiatr, który momentami był naprawdę silny, mu nie przeszkadzał. właśnie w tym momencie zawiał porywisty wiatr. Miko musiała się podeprzeć rękami by się nie przewrócić. gdy dziewczyna ponownie spojrzała na Lloyda, ten niewzruszony zajmował się swoją robotą. Miko poprawiła się na swoim miejscu, i zamknęła oczy starając się skupić, jednak nadal ciekawiło ją, jak blondyn jest w stanie się aż tak skupić

po koło trzech i pół godzinach, woda zaczęła się podnosić.-hej, Loli! chyba trza się powoli zbierać!-krzyknęła Miko. Lloyd oderwał się od swojej roboty, i spojrzał na dziewczynę, nie do końca wiedząc o co jej chodzi-woda się podnosi.-powiedziała Miko-aa. kompletnie o tym zapomniałem.-stwierdził Lloyd, wstając. nagle jego telefon zawibrował.-kto to?-spytała Miko, powoli zbierając swoje rzeczy. Lloyd spojrzał na wyświetlacz telefonu-Kai.-odpowiedział-ognisty? czego on od ciebie chce?-zapytała szarooka.-chce się spotkać w bazie ninja-powiedział Lloyd, czytając wiadomość-on tak na serio? myślałam że cię nie lubi-powiedziała dziewczyna, po czym podeszłą do Lloyda.-cóż... ostatnio z nim rozmawiałem, i chyba trochę naprawiamy naszą relację-powiedział zielonooki, również chowając swoje rzeczy-więc idziesz?-spytała Miko.- a idziesz ze mną?-odpowiedział pytaniem Lloyd-cóż... mogę iść. jestem ciekawa czego chcą.-więc idziemy. tylko najpierw odniosę drona do siebie-powiedział chłopak, zakładając już spakowany plecak.


Lego Ninjago /// Akademia Wojowników///Where stories live. Discover now