Mała

589 22 9
                                    

Zanim otworzył drzwi poczekałam kilka, ale jak dla mnie bardzo dłużących się minut. Serce biło mi jak szalone, a sama nie wiedziałam nawet czemu. W końcu nic nas już nie łączyło, a przyszłam tutaj tylko oddać klucze. Gdy niedługo po tem otworzyły się drzwi zamarłam.

Michał był chyba w najgorszym możliwym stanie swojego życia. Tak jak wtedy na schodkach nie wierzyłam, że to ten sam człowiek. Tak także było w tym przypadku.

Twarz chłopaka nie wyrażała nic. Nawet to spojrzenie od którego zawsze dostawałam motylków w brzuchu było jakieś nijakie, bezbarwne. Zupełnie nie to samo, którym kiedyś mnie obdarowywał. Widziałam ogromne sińce pod jego oczami, a odór alkoholu dotarł do mnie odrazu jak otworzył drzwi. Ten zapach był jak zawsze mieszanką marihuany, alkoholu oraz papierosów. Był o wiele bardziej wyczuwalny niż zawsze. Nie był przyjemny. Był szorstki w porównaniu jak było wcześniej. Już w holu widziałam pełno leżących butelek po alkoholu. Sam chłopak był zjarany. Co by nie było takim zdziwieniem gdyby nie fakt, że ledwo stał na nogach.

Co się mu stało?

- Stary kurwa mówiłem ci, że nie chce pomocy. - chłopak odezwał się cicho i leniwie podniósł wzrok. Gdy zauważył, że to ja pierwszy raz zauważyłam jakiś błysk w jego oku.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć chłopak zaprosił mnie gestem ręki do mieszkania. Fakt miałam mu tylko oddać klucze, ale jego stan mnie o tyle zmartwił, że weszłam do środka.

W całym mieszkaniu było strasznie ciemno, a co chwilę omijałam butelki po alkoholu. Kiedy weszłam do salonu zauważyłam leżące zioło na stole. Gdzie nie gdzie leżały też odłamki szkła.

Zanim Michał przyszedł zdążyłam się szybko rozeznać po salonie. Nie wiem czy chciałam oglądać resztę mieszkania. To nie było to samo miejsce które ja zostawiłam. To miejsce bardziej przypominało jakąś menelownie.

Gdy usłyszałam ciche kroki odwróciłam się. Chłopak oparł się o futrynę i się we mnie wpatrywał. Wzięłam głęboki wdech zanim zaczęłam mówić.

- Chciałam oddać klucze. - powiedziałam cicho ściskając klucze w ręce.

Chłopak patrzył na mnie analizując. Po chwili mogłam zauważyć zbierające się łzy w jego oczach.

Aż sama nie dowierzałam na ten widok.

On płakał? Z mojego powodu?

- Zatrzymaj je. - powiedział cicho łamiącym się głosem. Wiedziałam, że zaraz mi się tu rozpłacze.

Szczerze nie wiedziałam jak się zachować. Głupie by było pytanie „Co się stało?" Lub „Wszystko okej?" zważając na to, że nie rozstaliśmy się w dobrych okolicznościach. Nadal mnie bolały mnie jego czyny które zrobił.

Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę. Chłopak skanował każdy cal mojej twarzy, jakby chciał mnie zapamiętać póki zniknę.

Po dłuższej chwili chłopak oderwał wzrok i odbił się od futryny podchodząc do mnie bliżej. Moje serce odrazu zaczęło bić mocniej.

Nadal tak na niego reagowałam.

Michał spojrzał się na mnie po raz kolejny i zaczął mówić.

- Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem. Nigdy nie zasługiwałaś na takie cierpienie. To dzięki tobie choć na chwilę zapominałem o swoich wadach, bo wiedziałem, że jest ktoś kto mnie w nich kocha. Dziękuje ci za każdą wspólna spędzona chwile mała. - łzy spływały mu po policzkach, a ja po prostu zamarłam. Nawet nie zauważyłam momentu w którym złączył nasze palce.

Przez dłuższą chwilę nie odpowiadałam. Spojrzałam się na nasze ręce i zauważyłam coś na rękach Michała.

Proszę tylko nie to.

Gdy chłopak zauważył gdzie się patrzę wypuścił z objęć nasze palce i podciągnął bardziej rękawy czarnej bluzy którą miał na sobie.

- Michał pokaż ręce. - powiedziałam cicho.

Chłopak spojrzał się na mnie przelotnie.

- Po co? - spytał głupio odwracając wzrok.

- Ja wiem po co, pokaż ręce. - powiedziałam już trochę głośniej.

Gdy zauważyłam, że nie ustąpi zaczęłam się powoli do niego zbliżać.

- Proszę Michał, pokaż te ręce. - powiedziałam już spokojniej.

Chłopak zauważając, że się nie poddam opuścił ręce.

Wzięłam je delikatnie do swoich rąk odkrywając rękawy.

Zauważyłam to, czego najbardziej nie chciałam. Linie, krótkie oraz długie linie. Jedne były już zagojone, a inne wyglądały jakby dopiero zostały zrobione. Czerwone oraz nie które już białe. Jedno wiedziałam.

Michał się okaleczał.

Dlatego stąd te wszystkie odłamki szkła.

Przejechałam delikatnie po nich palcem. Nie zauważyłam żadnej reakcji z jego strony więc sprawdziłam drugą rękę. Na tamtej było to samo.

Opuściłam delikatnie jego ręce i wróciłam wzrokiem do jego twarzy. Była pusta i nic nie wyrażająca.

- Chodź. - pociągnęłam go lekko w stronę łazienki. Nie stawiał oporu.

Będąc w pomieszczeniu znalazłam apteczkę. Opatrzyłam to wszystko i zawinęłam w opatrunek. Po skończonym opatrywaniu objęłam go wieszając mu się na szyi. Może byłam naiwna i głupia. Ale nie zostawię człowieka w potrzebie.

Zwłaszcza jego.

Michał był zaskoczony, ale oddał uścisk. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę.

- Przepraszam - powiedział wtulając się w moje włosy.

- Za co? - spytałam cicho.

- Za to, że robię sobie krzywdę.

Oderwałam się lekko do niego i spojrzałam na jego twarz. Otarłam palcami jego łzy które spływały od chwili kiedy wypłynęły w salonie.

- Nie zostawię cię Michał. Jest ci potrzebna pomoc. Ty byłeś w takich momentach przy mnie i spłacam swój dług.




Witam!
No tego się nie spodziewaliście...
A fragment kolejnego rozdziału z perspektywy Michała<3

Jula<3

TEN CZAS | MATADonde viven las historias. Descúbrelo ahora