Zrobiłem coś nie tak?

702 25 2
                                    

Obudziłam się w łóżku. Nie pamiętam jak tu się znalazłam, ale doskonale pamiętam wczorajszy wieczór oraz noc. Niespodziewana wizyta Michała, wyjazd z domu pod nieobecność rodziców oraz wspólne mieszkanie z blondynem. W chuj spontaniczny dzień. Przekręciłam się w swoją prawą stronie gdzie znajdowała się szafka, wzięłam telefon i sprawdziłam godzinę. Czternasta dwadzieścia sześć.

Japierdole.

Jakim kurwa cudem.

Nigdy tak późno się nie obudziłam. Widoczne zadawanie się z chłopakiem ma i także wpływ na mój sen. Rozciągnęłam się siadając na krzyż. Spojrzałam się na swoją lewą stronę gdzie spał. Jego rozczochane farbowane włosy były w nieładzie na twarzy. Uśmiechnęłam się na ten widok.

Cieszyłam się, że tak się to potoczyło. Że mogłam tego feralnego dnia go przesłuchiwać, że byłam wtedy na komisariacie. Wspominałam już to wiele razy, ale będę wspominać do końca mojego życia bo dzięki niemu jest lepsze.

Dzięki niemu poznałam także chłopaków, którzy swoim humorem oraz charyzmatycznoscią sprawiają, że ciągle się uśmiecham. Tak samo z Michałem. Jestem im bardzo wdzięczna, że po prostu są.

Wróciłam do rzeczywistości. Pochyliłam się nad chłopakiem i przeczesałam jego włosy które mu tak przeszkadzały. Ten w odpowiedzi zmarszczył się lekko. Ale po chwili dał swoją rękę na moją i tylko trzymał bym nie zaprzestała tego co robię.

- Możesz tak cały dzień mała - powiedział cicho zachrypniętym głosem.

Po chwili wziął moją rękę i pociągnął ją w jego stronę co sprawiło, że teraz leżałam na jego klatce piersiowej która się powoli unosiła i opadała.

Ułożyłam się bardziej wygodniej chociaż widziałam, że i tak zaraz wstanę. Przez kilka minut leżeliśmy. Chłopak przez ten cały czas gładził moje włosy oraz plecy. Przyjemne uczucie. Chcąc nie chcąc wstałam po pięciu minutach? Straciłam szczerze rachubę czasu i udałam się do kuchni by ogarnąć jakieś śniadanie. Chwilę mi zajęło zanim zdążyłam odnaleźć gdzie ona jest. Liczyłam na to, że chłopak kupił chociaż płatki i mleku żebyśmy nie umarli z głodu.

Podeszłam do lodówki i otworzyłam drzwi spoglądając do wnętrza. Oprócz otworzonych serków nie było nic do spożycia.

Zajebiscie Michał.

Czego ja od niego oczekiwałam.

Kilka produktów spożywczych to dla Michała Matczaka jak wstanie o dwunastej.

Westchnęłam głośno zamykając drzwi i wracając do pokoju.

Po chwili odnalazłam pomieszczenie i do niego weszłam. Położyłam się na łóżku patrząc czy chłopak śpi. Nie spał.

- Chcesz mi powiedzieć Michał. Jakim cudem mamy oboje wyżyć na dwóch otworzonych serkach waniliowych? - zaczęłam wpatrując się w chłopaka.

Chłopak przez dłuższą chwilę się nie odzywał analizując to co powiedziałam.

- Szczerze to nie wiem. - zaśmiał się - chyba do sklepu trzeba iść.

- Nie chyba tylko na pewno Sherlocku. - powiedziałam wstając z łóżka.

- Ale co ty się tak spieszysz odrazu - powiedział nakrywając się kołdrą.

- Michał nie wiem czy kurwa wiesz ale zaraz jest piętnasta, a my nawet nie zjadliśmy śniadania. O tej porze to się je już obiad. - stwierdziłam pretensjonalnie kładąc ręce na biodra.

- Ale na chuj lala ty się tak wkurwiasz, poleżmy sobie chwilę jeszcze. A nie, że ty gdzieś sobie idziesz bo każda akurat polska rodzina je obiad po trzynastej. Ja jem obiady o osiemnastej i nadal żyje. - wzruszył ramionami. - mieszkając ze mną staniesz się taka jak ja, bądź przygotowana na to.

- Tak mhm - mruknęłam. - Michał kurwa wstawaj i zapieprzaj po jakieś żarcie.

- Japierdole wyluzuj już wstaje. - podniósł ręce w geście obronnym i powoli usiadł na łóżku.

Ja wyszłam z pokoju szukając salonu. Całe mieszkanie było bardzo podobne kolorystycznie i wyglądowo jak moje. Gdy odnalazłam salon usiadłam na szarej kanapie naprzeciwko telewizora. Zaczęłam się zastanawiać co musiało się teraz odpierdalać w domu. Chociaż jeszcze nie dzwonili, że aż tak mieli by takiego kaca?

Zaśmiałam się lekko pod nosem. Jak to kurwa brzmi. Ułożeni ludzie, jedna z najbogatszych dzielnic w Krakowie. Ojciec prawnik, matka dentystka. Nikt tak naprawdę nie wiedział co się kryje w tej rodzinie i co na codzień tam się dzieje. Ułożona rodzinka Mazur to była tylko maska. Tak naprawdę ta cała popieprzona rodzinka była cholernie zniszczona. Ale nikt nigdy tego nie zauważył, bo skutecznie to ukrywali.

Moje rozmyślania przerwał Michał który wszedł do salonu rozglądając się. Gdy mnie zauważył stanął w takiej samej pozycji jak ja zaledwie parę minut temu. Założył ręce na biodra i marszcząc brwi zaczął udawać mój głos.

- A więc Pani Melanio? Czego sobie pani życzy w dzisiejszym cateringu? Dostałem informację, że nasze serki waniliowe nie przypadły pani do gusty. Co pani preferuje? - jego wysoki ton oraz mimika która próbował mnie naśladować skutecznie mnie rozśmieszyła.

Michał po chwili dołaczył do mnie śmiejąc się głośno.

Gdy się uspokoiliśmy wstałam z kanapy i podeszłam do chłopaka. Przybliżyłam się do niego i oplotłam rękami jego kark.

- Pani Melania preferuje dziś pożywne śniadanie oraz obiad składające się z jajecznicy oraz ryżu z kurczakiem. - musiałam stanąć na palcach gdyż chłopak był odemnie sporo wyższy.

Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się i musnął wargami moje. Pogłębiłam pocałunek przybliżając bardziej twarz chłopaka do mojej. Michał podniósł mnie łapiąc za pośladki. Blondyn przeniósł nas na kanapę. Zaczął mnie całować po szyi schodząc coraz niżej. Po chwili otrząsnęłam się wracając do tego co miał Michał zrobić. Odsunęłam się od niego siadając na kanapie. Wiedziałam w jaką stronę zmierza to wszystko. Chłopak zmarszczył brwi i popatrzył się na mnie.

- Zrobiłem coś nie tak? - spytał trochę zawiedziony.

- Nie o to chodzi Michał. Nie czas na ruchanie. Idź po te żarcie. - wstałam z kanapy idąc do kuchni.

Usłyszałam tylko jak Michał wzdycha głęboko i słyszałam niedługo jego kroki za sobą.

Będąc w kuchni usiadłam przy wyspie obserwując całe pomieszczenie. Gdy blondyn dotarł spojrzałam się na niego i wypuściłam powietrze.

- Michał serio to nie była ta chwila. - powiedziałam spokojnie odwracając wzrok od niego.

- Okej rozumiem, nie będę cię do niczego zmuszać. Ale chyba nie muszę ci mówić, że trochę się zawiodłem? - powiedział.

- Tak wiem o tym, później jakoś okej? Teraz kurwa umieram z głodu i idź już kurwa po to jedzenie.

Chłopak jakoś się rozchmurzył słysząc to jedno zdanie.

Naprawdę kurwa?

Spojrzałam się ostatni raz na chłopaka gdyż po kilku sekundach już go w kuchnii nie było.

Naprawdę nie mogę czasami z tego człowieka, jak to łatwo można kogoś zachęcić lub przekonać jest niepojęte.

Zaśmiałam się wracając wzrokiem do szyby okna które było w kuchnii. Podeszłam bliżej obserwując jak cala okolica była pogrązona w deszczu i chłodzie. Ja w porównaniu do innych naprawdę lubiłam taką pogodę. Michał chyba nawet nie wziął pod uwagę tego, że leję, a po prostu wybiegł z mieszkania ciesząc się jak głupi do sera.

Idiota.

Witam!
Przepraszam za sporą przerwę w dodaniu rodziału. Nie czułam się zbyt dobrze i wolałam odpocząć. Odrazu mówię, że w tym fanfiction raczej nie pojawią się sceny 18+ bo nie czułabym się dobrze przedstawiając w takiej sytuacji Michała który jakby nie patrzeć żyje. Enjoy!

Jula<3


TEN CZAS | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz