32. Ona jest niebezpieczna!

39 3 3
                                    

*Sophie*

Szybko rozeszła się wiadomość, że to przeze mnie stał się incydent na urodzinach Lily, bo po tygodniu wiedziała cała szkoła. Bałam się  poniedziałku, który miał nastać następnego dnia gdy usłyszałam jak Huncwoci (główne źródło informacji) opowiadali co się stało. Nie kłamali, by mnie odciążyć. Zresztą po co by to mięli robić, sama siebie za to nienawidziłam.

Na weekend zaszyłam się w lesie by zapanować nad emocjami gdy ludzie będą ze mnie żartować i wytykać sobie palcami.

Gdy nastał poniedziałek wyszłam rano z lasu i poszłam do dormitorium. Wszystkie dziewczyny spały. Ja szybko przebrałam się w łazience, wzięłam książki i równo z budzikiem Lily wyszłam. Poszłam do łazienki dokończyć malowanie się, bo źle to obliczyłam, gdyż myślałam, że nie mam tak ogromnych worów pod oczami. Na szczęście nie musiałam robić dużego makijażu.

Ruszyłam do Wielkiej Sali, było już całkiem sporo osób na korytarzach i każdy robił to samo.

-Diabeł!- krzyknął jakiś puchon z piątego roku.

-Uważajcie, bo jeszcze kogoś znów wyśle do skrzydła szpitalnego!- zawołała gryfonka z szóstego roku (chyba jest Prefektem).

-Ciesz się, że Dumbledore, cię tu jeszcze trzyma!- zawołał ślizgon z siódmego roku.

Ktoś mnie pchnął na ścianę, ktoś podstawił nogę. Nie patrzyłam na twarz, niechciałam wiedzieć kto mnie nienawidzi.

Doszłam w końcu do Wielkiej Sali, usiadłam najdalej od wszystkich. Nie chcą mnie i ja to wiem. Nic nie chciałam jeść. Nagle ktoś mnie przytulił od tyłu.

-Gdzie ty byłaś?- to była Lily.

-Jak najdalej od ludzi- wyszeptałam.

-Lily! Lily zostaw ją! Ona jest niebezpieczna!- zawołała Dorcas, a Ann kiwała głową.

-Przestań tak mówić!- krzyknęła rudowłosa.

-One mają rację Lily, lepiej idź do nich. I tak wiedziałam, że zostanę sama- wyszeptałam.

-Nie jesteś sama. Jestem z tobą Sophie.

-Dzięki, ale i tak idź do nich ja się już najadłam stwierdziłam wstając i ją lekko przytulając. Odeszłam w akąpaniamencie wyzwisk i pogróżek na mój temat.

Udałam się pod salę od OPCM. To mieliśmy w dwa roczniki, więc cudnie-dwie lekcje z Syriuszem w ławce. Nagle nadbiegł Reg. Przytulił mnie, a ja się rozpłakałam w jego ramię.

-Jestem potworem, krzywdzę innych!- płakałam bezopamiętania.

-Wcale nie. Nie jesteś zła Sophie, nie jesteś. Jesteś dobra, dobra tylko nie umiesz zapanować nad swoimi mocami- wyszeptał całując mnie w skroń, po czym spojrzał w dół- zobacz. Twoje moce są dobre- pokazał dłoń gdzie miał bliznę, nagle zniknęła- niektóre emocje potrafią wiele czynić. Tylko czemu wcześniej tego nie zauważyłaś?

-To się dzieje gdy wydzielam naprawdę potężne emocje, nie wiedziałam o co chodzi gdy działy się różne dziwne rzeczy, ale też były o wiele słabsze- wyszeptałam wtulając się w klatkę piersiową Regulus'a.

-To może się jakoś odblokowały?

-Może....Reg?- spojrzałam do góry na jego twarz.

-Tak Sophie?

-Boje się- zapiszczałam.

-Razem jakoś sobie damy radę- przytulił mnie mocno.

-Nikt mnie teraz nie lubi- stwierdziłam.

Podbite serca braci Black [niezakończone+poprawki]Where stories live. Discover now