9. Ałć!

65 1 0
                                    

*Sophie*

Chłopaki ze Slitherinu latali tam i spowrotem na miotłach, goniąc za piłką. Reg z tego co mi tłumaczył szukał złotego znicza. Po paru minutach zrezygnowałam z dalszego oglądania treningu zawodników z domu węża i zagłębiłam się w lekturze.

*Regulus*

Szukałem znicza. Na chwilę spojrzałem na nią. Sophie siedziała na trybunach czytając książkę. Mimowolnie uśmiechnąłem się na ten widok.

Wróciłem do treningu, lecz w pewnym momencie zobaczyłem tłuczek nakierowany prosto na tą ważną dla mnie osobę. Nie zdążyłem zareagować i tylko krzyknąłem.

-Sophie uważaj!- ona chyba nie usłyszała i tłuczek trafił by w jej twarz, gdyby nie miała jej zasłoniętej książką i tak ucierpiała. Spojrzałem czyja to sprawa. Oczywiście Malfoy, on nie toleruje mugolaków i gryfonów.

Podleciałem jak najszybciej tylko mogłem i wylądowałem obok niej. Ledwo co siedziała, na sto procent się nie spodziewała uderzenia. Leciała jej też krew z nosa.

-Hej wszystko w porządku Sophie?- zadałem pytanie retoryczne, ewidentnie nie było w porządku.

-Tak, jest dobrze- przewróciłem oczami.

-Black wracaj na trening!- darł się kapitan

-Nie mogę, muszę wziąć Sophie do skrzydła szpitalnego! Wszystko nadrobię obiecuje!- po tych słowach wziąłem dziewczynę na ręce i zeszliśmy z trybun- przepraszam Sof, to przeze mnie, gdybym ci nie proponował iść na trening to by Malfoy w ciebie nie celował.

-To nie twoja wina Reg!- wtuliła się we mnie. Doszedłem do skrzydła szpitalnego

-Co się stało?!- wystraszyła się pani Pomfery

-Sophie dostała tłuczkiem w prawie nos- oznajmiłem

-Ach tak, niech pan Black położy ją tutaj- wskazała na łóżko, a ja wykonałem jej polecenie i usiadłem obok na stołku.

Po chwili przyszła do nas.

-Dobrze panno White, co boli?- spojrzała na nią, a ja niedowierzałem. Na pierwszy rzut oka widać, że coś jest z jej nosem, a w ogóle wygląda jakby był złamany.

-Nos i głowa- odpowiedziała cicho

-Ach tak nos wygląda na złamany, a głowa zapewne od uderzenia. Zaraz to opatrze, a panna White na pewno nie wynóża głowy poza skrzydło szpitalne, a najlepiej poza łóżko do wieczora- odeszła do składziku z lekami.

-Jak się czujesz Sof?- nigdy się tak o nikogo nie martwiłem

-Da się przeżyć- uśmiechnęła się do mnie lekko.

-Dobrze, więc radzę teraz zacisnąć zęby, bo nastawianie nosa będzie boleć- niespodziewanie Sophie chwyciła moją rękę- Episkey! - bardzo mocno zacisnęła tą rękę- bardzo dobrze panno White. Jest pannienka pierwszą osobą, która nie krzyczy podczas tego zaklęcia- uśmiechnęła się pielęgniarka. Zrobiła Sophie opatrunek na nos i zaparzyła jej herbatę.

Gdy Sophie wypiła pogadała ze mną chwilę i zasnęła. Taka delikatna i bezbronna. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i siedziałem przy niej. Obejrzałem książkę dzięki, której Sophie nie musi mieć nowego nosa, na wcześniej otwartej stronie, była plama zaskniętej krwi z jej nosa.

Nagle do skrzydła szpitalnego wbiegły dziewczyny, które dzielą z Sophią dormitorim.

-Sofiiś!!!- krzyknęły i podbiegły do jej łóżka

-Regulus co się stało?- spytała Lily

-Dostała tłuczkiem w nos i jest złamany, a teraz zasnęła- wyjaśniłem, a po chwili Sophie się obudziła.

Podbite serca braci Black [niezakończone+poprawki]Where stories live. Discover now