2. Lekcje.

145 2 0
                                    

Rano 7⁰⁰
*Lily*

Obudziłam się pierwsza, dzisiaj lekcje. Zabrałam mundurek i skierowałam się do łazienki po drodze budząc dziewczyny. Zauważyłam, że Sophie bardzo przytomnie śpi, bo tylko ją dotknęłam, a ona aż podskoczyła, po czym się ze mną przywitała i była całkowicie wyspana.

Gdy wyszłam z łazienki poszła Sophie. Ogarnęła się bardzo szybko. Potem poszła Dorcas i później Ann.

Sophie jest bardzo ładna, takie jest moje zdanie i jak widać było wczoraj chłopaków. Wszyscy na nią patrzą jak na anioła.

Gdy wszystkie się ogarnęłyśmy zeszłyśmy na śniadanie do Wielkiej Sali.

*Sophie*

Gdy weszłyśmy do Wielkiej Sali spojrzenia wszystkich chłopaków padły na mnie, a większość dziewczyn patrzyło na mnie złowrogo. Usiadłam między Lily, a Dorcas na śniadaniu.

Profesor McGonagall rozdała nam plany lekcji i okazało się, że w tym roku piąty rok Hufflepuff'u jest tak duży, że zamiast z nimi mamy z szóstym rokiem parę lekcji. Zauważyłam też, że najwięcej lekcji mamy ze ślizgonami.

Nagle na mój talerz wleciał papierowy ptak. Rozwinęłam origami i przeczytałam list.

"Jeszcze się nie znamy osobiście, ale chcę to zmienić. Jeśli chcesz mnie znaleźć, szukaj w miejscu, gdzie takich ptaszków może być pełno. Będę czekał po lekcjach.

R.A.B."

Ciekawe co to za miejsce? Muszę to rozszyfrować. Jeszcze nigdy nie dostałam zaproszenia w postaci zagadki.

-Sophie!- z zamyślenia wybudziła mnie Lily.

-Tak?

-Co się stało?- spytała

-Zamyśliłam się- wyjaśniłam

-A co tam masz?- zainteresowała się Dorcas pergaminem

-Nic ważnego- oznajmiłam chowając pergamin za plecami, ale Meadowes mi wyrwała

-No pokaż- zaczęła czytać, a ja się zarumieniłam- proszę, proszę już jakiemuś chłopakowi wpadłaś w oko, mała- oddała mi z powrotem.

-A od kogo?- dopytała Lily

-Nie wiem podpisał się R.A.B.

-Ciekawe. Dobra idziemy po książki, bo się spóźnimy. Sophie co masz pierwsze?- oznajmiła Lily

-Eliksiry

-Czyli ty idziesz do lochów, a my na transmutację na drugie piętro- wstałyśmy i poszłyśmy po książki, oprócz książki do eliksirów, wzięłam jeszcze transmutację i OPCM. Te przedmioty jeszcze dziś mam jeden po drugim, później obiad i ONMS z "Potworną księgą potworów" inaczej gryzącą książką którą wezmę w rękę.

Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam do lochów. Było tam zimno i ciemno, to nie są do końca moje klimaty. Eliksiry mieliśmy z Ravenclaw'em. Równo o 9⁰⁰ wpóścił nas do sali profesor Slughorn.

Usiadłam w drugiej ławce. Nikt nie miał odwagi się do mnie dosiąść. Słyszałam szepty "jasne, że jest ładna, ale co taka śliczność niby potrafi" trudno, z moją klasą nie będziemy się lubić. Sama też umiem sobie poradzić.

Podbite serca braci Black [niezakończone+poprawki]Where stories live. Discover now