28

147 14 6
                                    



...


Mmm...

Ależ wygodne to łóżko.

Kładę się na bok, na drugą stronę wielkiej puchatej poduchy.

Ten kawałek materiału jest przyjemnie zimny.

I teraz wszystko zrobiło się podejrzane po jednej sekundzie.

Poczułam coś ciepłego i ciężkiego na talii.

Podrywam się.

To zdecydowanie nie jest mój pokój.

Przypomina pokój Tobia....

Że co.

Moja głowa przekręca się w stronę z której poczułam ciepłe ciało obce.

Znajduje tam rękę Toby'ego.

I Toby'ego.

O mój boże !!!

Co ja tu robię?

Chłopak jest ubrany w ciuchy raczej nie podobne do piżamy ale ewidentnie śpi.

Jak najciszej mogę wysuwam się spod jego dłoni.

Ja za to jestem w za dużej czarnej koszulce.

Tylko.

Jak ja się tu w ogóle znalazłam.

Usiadłam na brzegu łóżka lapiac się za głowe, próbując sobie przypomnieć wydarzenia po naszym tańcu.

Na stoliczku koło łóżka zauważam znajomy kolor.

Żółta karteczka.

Tak jak u mnie w pokoju.

Napisana tym samym niedbałym pismem.

Niemal rzuciłam się na nią.

"Droga Vivienne. Przepraszam jeśli zasnąłem. Wstałem dużo wcześniej od ciebie, żeby porozmawiać ze Slendermanem i poukładać sobie to wszystko w głowie. Nie mogłem spac w nocy przez natłok myśli. Więc wybacz mi sen. Czuj się jak u siebie. Jeśli chcesz, weź prysznic, a jeśli chcesz wyjść i nigdy więcej mnie nie zobaczyć, zrozumiem. Na komodzie znajdziesz klucze, możesz nimi otworzyć każde drzwi w strefie proxy. Proszę zrozum mnie jednak, chce ci to wytłumaczyć i przypomnieć parę wspomnień. 

Twoj T.

PS. nie obawiaj się że mnie obudzisz, mam twardy sen"

Łał.

Odruchowo spojrzałam na komodę.

Rzeczywiście leżą tam klucze.

Na drzwiach szafy wisi moja suknia balowa.

Mój wzrok kieruje się na Tobiasa.

Śpi tak jak spał.

Jego plaster jest przemoczony.

Rogi się odklejają.

Nie sądzę że powinien w nim spać.

Zobaczyłam oczami wspomnień obraz ze strychu, obrazujący jak wygląda bez opatrunku.

To nie jest przyjemny widok, ale chyba będę musieć nauczyć się z nim żyć.

Otworzyłam szufladke nad tą z lekami Toby'ego.

Znajduje tam takie same plastry.

Biorę chusteczki i jakis psiukacz do dezynfekcji znaleziony w tej samej szufladzie.

Teraz sprawdzę czy rzeczywiście ma twardy sen.

Pochylam się nad nim i wyciągam dłoń do jego twarzy.

Zawachałam się.

Czy na pewno chce to zrobić?

Wzdycham.

Po czym zabieram się za powolne odklejanie przemoklego plastra.

Znajduje pod nim taka sama ranę jak na obrazie, rysa do rysy, identyczną.

Odwracam na chwilę wzrok.

Dobra Vivienne.

Jest mordercą, ale najprawdopodobniej zakochanym w tobie mordercą.

I do tego bardzo miłym.

Dasz radę.

I wtedy wróciłam do swojej czynności.

...

Schodzę z łóżka.

Zmieniłam Toby'emu plaster.

O kurczaczki.

A jeśli się wkurzy ?

Dobra nie myśl o tym teraz.

Napisał że mogę czuć się jak u siebie.

Więc podeszłam do szafy o wyjęłam z niej dres.


...

Wzięłam prysznic.

Ubrałam się w dres znaleziony w szafie Toby'ego i najmniejsza bluzkę jaką w niej znalazłam (a trochę szukałam).

Pod koszulka w której spałam miałam na sobie koronkową bieliznę, która pożal się Boże dała mi pani Oktawia.

Toby mnie przebral z tej sukni, więc siłą rzeczy musiał zobaczyć jak w niej wyglądam.

Poczułam jak moje serce zabiło mocniej.

No trudno się mówi.

Wychodzę z łazienki.

Widzę pościelone jak zwykle łóżko a na jego brzegu siedzącego Tobiasa.

Trzyma się za policzek na którym ma zmieniony przezemnie plaster.

Gdy uslyszal że wyszłam z łazienki odwrócił głowę w moją stronę.

Zauważam jego przerażona minę, a wtedy nasze spojrzenia się łączą.

W jego oczach widzę strach.

"Widziałaś." - raczej stwierdził niż zapytał.



divine feeling ~// ticci toby// creepypastaWhere stories live. Discover now