24

133 12 7
                                    





...

Kładąc się spać nie mogłam przestać myśleć o jutrzejszym dniu.

No własnie.

Miałam pobiec z pretensją do Slendermana.

Przez to wszystko co się dziś wydarzyło, kompletnie zapomniałam o parach na balu.

Już mi się nie chce.

Przy uchylonym oknie leżę ubrana w szarą koszulkę, która mimo że napewno nie jest moja, jest ultra wygodna.

Przytulam kołdrę, nie przykrywam się nią.

Może rzeczywiście wieczory i poranki mogą być już chłodne o tej porze roku, ale mi to nie przeszkadza.

Otwieram oczy.

Mój wzrok, przez pozycję w której leżę, odrazu spoczywa na biurku.

Dokładniej na żółtej karteczce samoprzylepnej.

Ehh.

Obracam się na plecy, a moje oczy idą za resztą ciała.

Biały sufit to wspaniałe płótno dla nocnej wyobraźni.

Myślę, że nikt nie jest w stanie nie wyobrazic sobie czegokolwiek w cieniu kurtki np.

Zaczęło grzmieć.

To znaczy, że popada sobie podczas nocy.

Lubię sluchać deszczu.

Myślę żę kazdy lubi.


...

Ziewam.

Dlaczego tak długo wczoraj rozmyślałam?

Mój zegar wskazuje 8.46.

Na śniadanie już dla mnie za pózno.

Czuje powiew wiatru.

Co?

Powiew wiatru?

U mnie w pokoju?

Odruchowo spoglądam na okno.

"UGHHH!!"- podnoszę sie od rana ze złym humorem.

Czy ten pajac potrafi korzystac z takiego wynalazku ludzkiego jak 'drzwi'?

Zamykam okno z hukiem.

Patrzę na biurko.

Że co?

Leży na nim małe pudełeczko.

Obok biała koperta.

To nie może być od Tobiasa.

Z resztą obok leży karteczka od niego.

Żółta samoprzylepna karteczka , a na niej nabazgrolony uśmiech.

Ugh.

Zrywam ją w porannej złości, gniotę i wrzucam do kosza na śmieci.

Biorę zaś w dłoń kopertę.

W lewym dolnym rogu widzę trzy słowa.

"Dla Vivienne Khanow,
       Slenderman
."

Ale...

Za co?

Trzy słowa napisane pochyłym, wręcz lekarskim, mimo to eleganckim pismem.

divine feeling ~// ticci toby// creepypastaWhere stories live. Discover now