15

159 11 6
                                    





...


Tobias ciężko dyszy.

Jest zmachany i buzuje od niego energia.

Po chwili bierze głęboki wdech i wypuszcza powietrze już ze spokojem.

Ciężkim, powolnym krokiem podszedł do Tima.

Czy mam do niego podejść?

Jak myślicie, jest ranny? 

Do kogo ja to mówię ? 

Przecież to nie jest film, ani żadna książka.

Prawda ?







...






Czy mam do niego podejść?

Jest ranny?

Ugh.

Rozbolała mnie głowa.

Nie ma mowy żebym teraz zeszła z tego drzewa.

Tobias przerzuca siekiery na trawę.

Zostają za nim krwiste ślady butów.

"Chłopie coś ty zrobił?"- zapytał Brian.

Podszedł do niego i złapał go za ramiona.

Tobias jednak osunął mu się w rękach.

Omdlał?

Jane zeskoczyła z drzewa.

Idę jej śladem.

Podchodzę do chłopaków.

Masky ruszył się z miejsca i pomógł posadzić Toby'ego na skrzyni.

Oparł jego głowę o drzewo, po czym złapał się za czoło.

"Brał dzisiaj leki?" - Brian tylko wzruszył ramionami.

"Szlak."- Tim zaczął grzebać po kieszeniach kurtki i spodni Tobiasa.

Jane wybiegła przez szklane drzwi do domu.

Z jednej z kieszeni chłopak wyjmuje plik kluczy.

Łapie za odpowiedni i przysuwa je do mnie.

"Idź do pokoju Toby'ego. W szafce nocnej są leki. Obok leżą strzykawki napełnione żółtawą substancją. Pospiesz się. My zostaniemy z nim." - wyrecytował jakby uczył się na pamięć.

Pokiwałam głową i ruszyłam.

Skoro ja idę po leki, gdzie popiegła Jane?

Nie ważne.

Otworzyłam drzwi, a na przeciwko standardowo łóżko.

Jest i szafka.

Podbiegłam do niej i zaczęłam otwierać wszystkie szuflady.

Są.

Znalazłam leki.

Obok rzeczywiście leżą strzykawki.

divine feeling ~// ticci toby// creepypastaWhere stories live. Discover now