9

169 12 2
                                    







     ...



Poczułam jego gorący oddech na obojczyku.

Jest jesień, więc przeszedł mnie dreszcz.

Chłopak zaśmiał się kpiąco i puścił moje ręce.

A mi zrobiło się zimno.

"Pamiętaj o postawie. Wystrzelaj cały magazynek, to nauczę cię zmieniać naboje. Potem idę za drugą stronę dębu." - powiedział Toby.

Poczym poszedł oprzeć się plecami o drzewo.

Ehhh.

No dobra Vivienne.

To nie może być takie trudne.

Odbezpieczyłam pistolet.

Ustawiłam się i wzmocniłam uścisk.

Spojrzałam ukradkiem na Toby'ego.

Ten zauważył to i podniósł jedną brew.

Uff.

No dobra.

Spojrzałam na tarcze.

Są na niej czerwone okręgi. 

Największy oznaczony jest cyfrą pięć.

Stresuje się.

Co jeśli jestem do niczego?

"Na co czekasz ?" 

"Nie pomagasz Tobias."- rzuciłam.

"Ale poważnie. No strzelaj, to nie boli."

Przeniosłam palec na spust.

Raz kozie śmierć.

Przymknęłam oczy i strzeliłam.


...


"No widzisz, to nie takie straszne." -powiedział chłopak.

Rzeczywiście.

Nie było to straszne.

Nie było też aż tak źle z moim celem.

Może trzy razy strzeliłam w pole "piąte".

Na 16 naboi, więc jestem z siebie dumna.

Na sam środek trafiłam 2 razy.

Tobias poderwał się spod drzewa w kierunku, już zużytej, tarczy treningowej.

Zdjął ją, i rzucił do wielkiej drewnianej skrzyni, w której było jeszcze mnóstwo takich samych zużytych tarcz.

Nadal zadziwia mnie jego siła fizyczna.

Nie jest jakimś tam kulturyską, a mimo wszystko jest bardzo silny.

Założył nową i odwrócił się do mnie.

"Jak już zauważyłaś naboi mieści się szesnaście...




...



Wystrzeluję właśnie czwartą tarczę.

Tobias poszedł już odbyć swój trening.

Co chwilę słyszę tylko sapanie i ciche przekleństwa.

No i oczywiście dźwięki uderzania o drewno, czasami siekierą czasami gołą pięścią.

Skończyłam.

Chłopak powiedział, że jeśli skończę wcześniej niż on to mam wolne i moge sobie iść.

Jednak ja chce zobaczyć, jak wygląda jego trening.

Załadowywuję nowe szesnaście pocisków i zabezpieczam broń.

Chowam ją do kieszeni.

Sprzątam po sobie.

Odnoszę zużytą tarczę do skrzyni.

A teraz podchodzę do dębu, i lekko się zza niego wychylam.

Zastaje widok Toby'ego, który zdjął z siebie gogle, oraz bluzę.

Jest teraz ubrany w workowate szare spodnie i czarny golf bez rękawów.

Zdjął też rękawiczki.

Dłonie ma oplecione bandażami, które już się pobrudziły.

Aktualnie dzierży siekierę i przymierza się do rzutu w drzewo.

Na kawałku drzewa starta jest kora, a na niej czarnymi smugami narysowany zarys głowy i ramion człowieka.

Tobias rzuca i trafia tak, że gdyby celował w żyjącą istotę, jej głową zostałaby podzielona na dwa kawałki.

Wzdycha, wyciągąc ręce do nieba, jakby się rozciągał.

Podchodzi do drzewa i wyciąga z niego siekierę.

On chyba też już skończył.

To miejsce, po jego treningu wygląda jak pobojowisko.

Toby uczepia swoją broń do obu stronach bioder i ubiera się w bluzę.

Jego wzrok spoczął na mnie.

Znów to zimne spojrzenie.

Jakby przesiąknięte złością i nienawiścią.

Czasami udaje mi się dojrzeć w nich głęboki smutek.

Szczególnie, gdy myśli że jest sam, że nikt na niego nie patrzy.

Odwrócił ode mnie wzrok.

Nic nie powiedział.

Przesunął się tak, żebym nie widziała co robi, a ja przestałam się wychylać zza tego drzewa. 

Powoli zaczęłam się kierować w jego stronę.

W końcu zauważyłam co ukrywał.

Toby zdejmował bandaże z dłoni.

Chwyciłam nowe, które stały na pniu jedynego ze ściętych drzew.

Zapewne przez niego.

Po drodze znalazłam też spray do dezynfekcji ran, gdyby był ranny.

"Mogę ci pomóc?" - zapytałam. 

On jednak nie odpowiedział.

Odwrócił się do mnie przodem, spojrzał mi w oczy i wysunął swoje dłonie w moją stronę.

Ujrzałam skórę pokrytą małymi świeżymi ranami, strupami i wiele blizn.

Rana na bliźnie.

Nie było tu centymetra zdrowej skóry.

Wszytko kończy się trochę za nadgarstkiem.

Odłożyłam na bok rzeczy, które miałam w rękach.

Zdjęłam pozostałe brudne w krwi i ziemi bandaże.

Chwyciłam za spray do dezynfekcji, i poczułam jak chłopakowi zadrżały dłonie.


...


Gdy skończyłam zawijać nowe opatrunki, usłyszałam jedno słowo.

"Dziękuję." 








divine feeling ~// ticci toby// creepypastaUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum