NATALIA

20 sierpnia (poniedziałek)

,,I thought that I've been hurt before
But no one's ever left me quite this sore
Your words cut deeper than a knife
Now I need someone to bring me back to life''

,,Myślałam, że cierpiałam już wcześnie,
Ale nikt nigdy nie pozostawił we mnie takiego bólu
Twoje słowa tną głębiej niż nóż,
Teraz potrzebuję kogoś, kto przywróci mnie do życia''
Shawn Mendes - Stitches


Dzisiaj jest piękny, słoneczny dzień.  Zostało tylko dwa tygodnie do końca wakacji, a początku roku szkolnego. Mojego ostatniego roku szkolnego. Przez parę dni pogoda nie za bardzo dopisywała, ale najwidoczniej, jak to często bywa, zbuntowała się przed końcem wakacji i postanowiła się poprawić. Normalnie jakby wyczuwała nadchodzące kłopoty. 

Nie mam dzisiaj większych planów tak jak całe wakacje zresztą. Siedzę w domu, czytam książki i trenuję dla spalenia kalorii zjedzonych przez dzień. Gdy mam chwilkę powtarzam do matury i zapisuję najważniejsze zagadnienia w swoim zeszycie do nauki.

Robię sobie teraz godzinny spacer po mieście. Szkoda tylko, że mam długie spodnie, bo zaczyna się robić naprawdę gorąco. Żar leje się z nieba, a jest dopiero ósma rano. Wchodzę do pobliskiego sklepu, w którym zawsze robię zakupy i kieruję się w stronę działu ze zdrową żywnością. Wkładam do koszyka różne warzywa, pestki słonecznika, olej kokosowy i zapas jogurtów naturalnych. Idę szybko do kasy i nagle wpadam na kogoś. Przepraszam i chcę iść dalej, ale ta osoba trzyma kurczowo mój koszyk. Przenoszę wzrok wyżej i widzę twarz, od której przez pewien czas miałam spokój. Twarz człowieka, który bardzo mnie zranił pół roku temu.

Konrad Lewandowski stoi przede mną z głupim uśmiechem przyklejonym do twarzy. Jest to człowiek, który zrobił ze mnie idiotkę i prawie doprowadził na skraj depresji. Jedyne, co mu zawdzięczam to to, że wzięłam się do pracy nad sobą przez to, co mi powiedział i schudłam czterdzieści kilogramów. Szczególnie bolesne sytuacje spotykały mnie ze strony jego kolegów, kiedy naklejali na szafki zdjęcie świni z moją twarzą albo podchodzili do mnie na stołówce i śmiali się z tego, co jem. Dlatego też postanowiłam nie cieszyć się zawczasu, gdy chciał się ze mną umówić. Był starszy o rok i chodził do technikum samochodowego razem ze swoimi wrednymi kumplami. Bałam się, że jest taki jak oni a mimo to uległam mu.

Rok temu przeprowadziłam się z rodzicami do Warszawy. Zapisałam się do tutejszej szkoły i myślałam, że z kimś się zaprzyjaźnię. Jednak wyszło zupełnie inaczej. Stałam się obiektem żartów kolegów ze szkoły. Nikt ze mną nie rozmawiał i nie siedział na przerwach. 

Po dwóch miesiącach nagle Konrad zaprosił mnie na randkę, później na drugą i trzecią. Na początku byłam sceptycznie do niego nastawiona, bo był szkolnym przystojniakiem i dziwiło mnie to, że chce umówić się z taką grubaską jak ja. Na randkach zachowywał się jednak zawsze miło i szarmancko. Otwierał mi drzwi, podwoził pod dom i całował w policzek. Po pewnym czasie zaczęłam się w nim zakochiwać. Teraz wiem, byłam głupia, ale to był mój pierwszy chłopak i cieszyłam się z każdej chwili z nim spędzonej.

W październiku wypadał bal halloweenowy, co było charakterystycznym wydarzeniem w tutejszej szkole. Dziewczyny szukały partnerów i szykowały strój już dwa miesiące przed nim. Konrad i ja poszliśmy na niego jako para. Miałam piękną, niebieską sukienkę na wzór sukienki Kopciuszka, on zaś strój księcia. Bawiliśmy się świetnie, tańczyliśmy i śmialiśmy podczas różnych konkursów. Po balu zaprosił mnie do siebie. Kochałam go i chciałam mu to udowodnić. Może pomyślicie, że byłam głupią dziewczyną wierzącą ślepo w miłość jak z bajki, ale był on moim pierwszym chłopakiem. Nie zauważyłam w jego zachowaniu niczego, wskazującego na to, że mnie nie kocha, a wręcz się mną brzydzi. To wszystko co robił, robili chłopcy, którzy są zakochani. Zaczęliśmy się całować leżąc u niego na łóżku. Wszystko szło w jednym kierunku, byłam już w samej bieliźnie, którą kupiłam specjalnie dla niego. Gdy chciał mi zdjąć stanik zaczęłam mieć wątpliwości i powiedziałam mu, że chciałabym jeszcze poczekać. On wtedy spojrzał na mnie i zaczął się śmiać, że i tak nie byłby w stanie tego zrobić, bo jestem tak spasiona. Spojrzałam wtedy na niego i widziałam, jak wstaje z łóżka i każe mi zakryć moje paskudne, tłuste ciało, i iść do domu. Byłam tak zrozpaczona. Łzy spływały mi po policzkach. Nie mogłam w to uwierzyć, że tak ze mną pogrywał przez cały ten czas. Ubrałam się i uciekłam jak najdalej od niego. Błąkałam się zapłakana po mieście, aż w końcu trafiłam do domu. Wbiegłam do środka i rzuciłam się z płaczem na łóżko. Wtedy postanowiłam, że schudnę i żaden facet nigdy więcej mnie nie obrazi. Moi rodzice nic nie zauważyli, bo byli zajęci pracą. Zresztą do tej pory dużo pracują. Jak zaczęłam chudnąć, dopiero wtedy zainteresowali się, czemu to robię. Wyjaśniłam, że mam dosyć swojej figury i muszę coś zmienić. - Uważaj, jak łazisz, grubasko! - wracam myślami do tego, co dzieje się w sklepie. Konrad patrzy na mój koszyk z chamskim uśmieszkiem i mówi dalej: – A ty co? Boisz się, że znowu utyjesz i będziesz wyglądać jak wieloryb? Myślisz, że teraz ktoś bzyknie cię bez torby na głowie? Nadal wyglądasz paskudnie. Obiecałam sobie, że nie będę płakać. Już za dużo łez wylałam przez tego idiotę. 

Nikt nie wiedział, że od dziecka jedzeniem rekompensowałam sobie brak rodziców w domu. Mój tata jest pięćdziesięcioletnim właścicielem firmy informatycznej a mama czterdziestoośmioletnią panią architekt. W Szczecinie tata również miał firmę, ale sprzedał ją koledze. Teraz po przeprowadzce Computers by Majewski prosperowała dużo lepiej. Często wyjeżdżali na delegacje i wyjazdy służbowe. Dla nich zawsze kariera była najważniejszą rzeczą. Chcieli mieć na wszystko pieniądze i żyć godnie. Byli zawsze zajęci pracą i to gosposie się mną zajmowały. Robiły mi pyszne desery, aby jakoś zapełnić pustkę po moich rodzicach. Dlatego też delikatnie mówiąc, spasłam się przez te lata i dobiłam do dziewięćdziesięciu kilogramów. W poprzedniej szkole dzieciaki nie dokuczały mi tak bardzo, jak tutaj w Warszawie. Obecnie nie mam nawet niańki, z którą mogłabym zamienić choć parę słów. Na szczęście posiadam golden retrievera, którego nazwałam Tiger. Jak tylko się przeprowadziłam, przyszedł pod mój dom i pozostał w nim do dzisiaj. Do tej pory nienawidziłam Konrada. Przez niego cały czas czułam się jak śmieć. Dlatego wykonywałam mordercze treningi i przeszłam na ścisłą dietę, żeby znowu nie utyć. To stało się moim uzależnieniem. 

Dlatego, teraz gdy stał przede mną, znów poczułam się bezsilna. Spuściłam wzrok, wyszarpnęłam koszyk z jego ręki i ruszyłam w stronę kasy, aby więcej na niego nie patrzeć. Miałam nadzieję, że nigdy więcej go nie spotkam.

,,Uskrzydlasz mnie''Where stories live. Discover now