Rozdział 29 - Orlando

1.7K 102 56
                                    

*cztery dni później*

Czytałam tą pierdoloną wiadomość w kółko ze łzami w oczach.

"Wybacz mi, że nie mogę tego zrobić osobiście, lecz wyjechałem z Miami i nie wrócę przez najbliższe kilka miesięcy. Musimy zakończyć naszą relację teraz. Znalazłem lepszą dziewczynę od Ciebie. Nie odpisuj na tą wiadomość. Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia. Twój były chłopak."

Bolało. Nie tylko serce, ale bolało też kiedy schylałam się po moje kochane lody, które zawsze pomagały mi, gdy płakałam.

Co ja mam teraz zrobić?

Potrzebowałam rady.

Nie mogłam o nią poprosić Madison, ponieważ tak jak ostatnio stanęłaby po mojej stronie i jedynie wyzwała go od największych idiotów świata. To nie jest rada jakiej potrzebowałam.

Harry? On zadzwoniłby do Nicka, żeby go opierdolić. Nie chciałam go wyzywać. 

Potrzebowałam kogoś, kto mi pomoże. Kto naprawdę mógł ze mną o tym porozmawiać i powiedzieć coś mądrego. Ktoś kto lubił mnie i Nicka równomiernie. Kogoś takiego jak... Ethan.

Nie zadzwonię do niego z takim czymś. To nie była rozmowa na telefon, ale nie mogłam wziąć auta. Harry szybko by się zorientował, że mnie nie ma a nie mogłam nikomu powiedzieć, że od tak jadę do Orlando. Musiałam po prostu zniknąć.

W sumie mogłam pojechać pociągiem. Ale Harry'emu pokazało by się powiadomieniu na co wydałam pieniądze. W końcu musiałabym zapłacić za bilet.

Chyba, że zrobię to gotówką.

Otworzyłam swoją szufladę, by sprawdzić ile mam w gotówce. Trochę ponad pięćset dolarów. Sprawdziłam jeszcze połączenia do Orlando. W jedną stronę sześćdziesiąt.

Ethan, Jadę Ci odwiedzić.

Musiałam zostawić swój telefon w pokoju. Jeśli nadajnik pokazałby Harry'emu, że opuściłam dom, nici ze zniknięcia.

Na stację poszłam pieszo. Musiałam zostawić samochód i motor w garażu. Modliłam się w myślach, żeby nie spotkać nikogo znajomego.

Sześć godzin tortur w pociągu. Na szczęście to było połączenie bezpośrednie, więc siedziałam tylko na miejscu i się nie ruszałam. Tak bardzo starałam się znowu nie płakać.

Wyszłam ze stacji Orlando i szybkim ruchem pokierowałam się pod jego adres pytając przechodniów o drogę. Gdybym wzięła telefon, doszłabym tam sama z pomocą Map google.

Harry na pewno już wysłał po mnie jednostkę FBI. W końcu to niemożliwe, że nie odzywam się od sześciu godzin.

Zapukałam odrobinę zapłakana do jego mieszkania. Akurat na dole wychodziła jego sąsiadka, z którą Ethan mnie poznał, więc bez problemu mnie wpuściła.

- Cam? Co się stało? - Spytał zaskoczony oglądając mnie z góry na dół. - Wejdź. - Zrobił mi miejsce a gdy pojawiłam się w holu jego mieszkania zamknął za mną drzwi.

Zaprowadził mnie do jego salonu. W salonie była jedna całkowicie przeszklona ściana i przeszklony balkon, co od zawsze mi się podobało. Ściany były na zmianę niebieskie i białe. Naprzeciwko kanapy wisiał wielki telewizor a pod tą samą ścianą, co znajdował się łuk, przez który wchodziłam. Stało jego narożne biurko ze sprzętem na którym grał ze mną w gry.

- Jak znalazłaś sie w Orlando? - ponowił zadawanie pytań przynosząc mi picie, o które nie prosiłam, ale skorzystałam.

- Pociągiem.

SunriseWhere stories live. Discover now