Rozdział 28 - Przyjęcie charytatywne

1.9K 96 52
                                    

Wyjęli mi cewnik! To była taka ulga. Jak ja nienawidzę tego dziadostwa. Nawet nie mogłam odwrócić się na łóżku w wygodniejszą pozycje, bo bolało. Poza tym teraz mogłam żebrać o więcej atencji Nicka, ponieważ mogłam wstać z łóżka.

W szpitalu spędziłam cały tydzień. Nawet Ethan przyjechał z Orlando by mnie odwiedzić. Okazało się, że jednak mogą oszczędzić rękę i jest z nim coraz lepiej.

Przyszli władzcy piekieł - aka ja, Nick, Harry i Madison - właśnie pomagali mi przenieść moje rzeczy do auta. Lekarka powiedziała mi, że mam nie nosić nic ciężkiego ani się nie przemęczać, więc większość rzeczy nieśli moi przyjaciele. 

Lamborghini Nicka i Bugatti Harry'ego stały zaparkowane obok siebie. Włożyliśmy większość do bagażnika Harry'ego a do Nicka tylko najważniejsze rzeczy. Brunet jak zawsze otworzył mi drzwi i pomógł wejść do auta. Tym razem czułam się jak królowa a oczy skierowane w moją stronę kompletnie mi nie przeszkadzały.

Pojechaliśmy do domu. Harry sam zaproponował, żebyśmy spędzili razem pare dni i do końca się pogodzili a on i Madison w tym czasie mieli polecieć na prywatną wyspę Nicka wśród wysp kanaryjskich.

Nasza dwójka wjechała na górę. Już po otworzeniu drzwi windy wiedziałam, że coś jest nie tak. Ah no tak. Ponoć miał dla mnie niespodziankę, ale całe mieszkanie było takie... zwyczajne. Może to zapach był inny. Kupił coś nowego? Albo może...

Nick zaadoptował kotka.

Tak się ucieszyłam. Przytrzymując swoją ranę przykucnęłam przy tej puchatej kulce cukru, która wyłoniła się zza ściany kuchni. Skojarzyłam, że to ten sam kot, którego głaskałam na randce z Asherem.

- Hej przystojniaku. - Przywitałam się drapiąc go po brodzie, po czym zwróciłam się do bruneta: - Gdzie go znalazłeś?

- Tam gdzie ty. - On miał obsesję na moim punkcie. Bardzo jestem ciekawa, co by się stało gdybym od tak zniknęła z powierzchni ziemi. Nick przeszedł w stronę kanapy i postawił moje rzeczy na stole. - Słonko, jeśli Cię poproszę, to ubrałabyś znowu sukienkę lub spódniczkę?

- Czemu pytasz? - Ostatni raz pogłaskałam kotka i się wyprostowałam.

- Organizuje przyjęcie charytatywne. - Powiedział siadając na kanapie i wyciągając do mnie dłoń. Szybko do niego podeszłam i usiadłam na kolanach. - Chciałbym, żebyś tam była.

- Nicholas Feal robi coś dobrego? 

- Sama Camilla Feal mnie zainspirowała.

Czy tylko według mnie "Camilla Feal" brzmi lepiej niż "Camilla Conny"? Nie mówię tego ironicznie. Szczere pytanie. Uśmiechnęłam się czerwiejąc a Nick kontynuował.

- Równe dziesięć miliardów na szkoły, sierociniec i szpital w Miami.

- Na pewno nie jesteś na mnie za to zły? - Spytałam z nutą niezręczności w głosie.

- Szybko to odrobię. Zasłużyłem sobie.

- Właśnie nie zasłużyłeś. - Powiedziałam chowając twarz w jego szyi. - Nicki pogodziłam się z twoją przeszłością a od tak uwierzyłam Beth.

- Nie myśl już o tym. Założyłabyś dla mnie jakąś sukienkę?

- Ale idziesz ze mną na zakupy.

- Jak sobie życzysz.

Zmieniłam pozę na wygodniejszą tak, że teraz opierałam się o Nicka zdrowym bokiem. Zauważyłam, że kot również usiadł na kanapie i nam się przyglądał. Poklepałam swoje kolana w nadzieją, że do mnie przyjdzie. Gdy skulił się a ja zaczęłam go ponownie głaskać, zauważyłam, że nie jest dorosły, jak myślałam. Równocześnie nie był małym kociakiem. 

SunriseOnde as histórias ganham vida. Descobre agora