Rozdział 39 - Nic nie było dobrze.

1.7K 47 52
                                    

Kochani, zdążyłam napisać jeszcze jeden rozdział, z czego jestem ogromnie dumna ❤️❤️❤️

Zwracam się do was na początku z ostrzeżeniem, że rozdział porusza bardzo delikatne tematy i ja sama po napisaniu go jestem w rozsypce. Starałam się, by wyszedł jak najlepiej, ale nie polecam go osobom wysoce wrażliwym. Nie wpływa on znacząco na treść opowiadania, dlatego można go pominąć.

Polecam czytać z dodaną muzyką, dla lepszego odczucia emocji zawartych w rozdziale 🫶

Przed rozpoczęciem czytania rozdziału mam dla was jeden, bardzo ważny komunikat: Walczcie o siebie, bo nikt za was tego nie zrobi ❤️

- Dlaczego sobie to robisz, Hailie? - zapytała ze smutkiem Maya.

- Długa historia, nie zrozumiesz. - starłam niezauważalnie łzę, która próbowała zjechać po moim policzku aż do linii dekoltu.

- Zrozumiem lepiej, niż ci się wydaje. To jak, powiesz mi? - przysiadła na krawędzi wanny naprzeciwko mnie.

- Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Wszystko jest nie tak, jak myślałam, że będzie. - odparłam i zaczęłam ze stresu bawić się rękoma.

- Co masz na myśli?

- To ty nic nie wiesz? Chłopaki nic ci nie mówili? - zapytałam i zerknęłam na nią przelotnie.

- Nie, nie wspominali, że coś jest z tobą nie tak. Zabiję ich za to, że przez cały ten czas mnie okłamywali. Cholerni Moneci... - westchnęła zezłoszczona.

- Może to dobrze, że ci nie powiedzieli? Przynajmniej się nie martwiłaś. - wzruszyłam ramionami i zobaczyłam, jak ciocia posyła mi spojrzenie typu „serio?". Jej brwi były uniesione w niedowierzaniu.

- Nie dobrze, Hailie. Gdybym wiedziała, poleciłabym im psychologa, który pomógł mi wyjść z depresji. - oznajmiła i wbiła mnie tym wyznaniem w podłogę.

Maya i depresja?!

To się nie łączy.

- J-jak to wyjść z depresji? - ledwo wykrztusiłam z siebie z pozoru proste pytanie.

- Leczyłam się na depresję, Hailie. Czasem nadal pojawiają się krótkie epizody, ale dużo mniej uciążliwe, niż kiedyś. Właśnie dlatego wiem, co czujesz, bo sama przechodziłam przez coś podobnego ponad rok temu. - dotknęła kojąco moich dwóch dłoni, które ze stresu, jaki niosła za sobą ta rozmowa, zrobiły się całe spocone.

- Nigdy bym nie pomyślała, że tak uśmiechnięta osoba jak ty może zmagać się z czymś takim. - mruknęłam ledwie słyszalnie.

- To samo mogę powiedzieć o tobie, słońce. Zastanawiałaś się nad tym czy też może nie masz depresji? - zapytała, wprawiając mnie w zakłopotanie.

Oczywiście, że myślałam.

- Nie wiem, Maya. Niby brałam kiedyś jakieś leki po mojej prób... - nie dokończyłam, bo mówiąc to, nieco się zapomniałam. Nie powinnam tego mówić, nikomu.

- Co?! - ciocia wybałuszyła oczy. - Boże, nie mów mi, że dobrze zrozumiałam, co chciałaś powiedzieć. - zakryła usta dłonią i wpatrywała się we mnie z przestrachem w oczach.

Nic nie odpowiedziałam, a ukryłam twarz w dłoniach i zapłakałam cicho.

Brałam tabletki, a do tej pory nie wiem na co. Żyłam w jednej wielkiej niewiadomej. Tak właśnie mogłam nazwać życie w tej rodzinie. Jedną, wielką niewiadomą.

- Przenieśmy się do pokoju i na spokojnie pogadajmy, hm? Kąpiel odłóżmy na później, dobrze? - zapytała Maya, gdy nieco ochłonęła.

Pokiwałam twierdząco głową, a wtedy ciocia wstała i chwyciła za wózek. Przeszła ze mną do pokoju i usiadła na łożku, a ja siedziałam naprzeciwko niej.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin