Rozdział 22 - Impreza życia Hailie

2K 49 78
                                    

Hejka!

Przepraszam za brak rozdziałów, ale ostatnio ciężko mi szło pisanie.

Mam dziś dla Was za to dłuższy rozdział!

Hailie nie będzie już tą samą, grzeczną siostrą Monetów.

Dajcie znać czy takie rozdziały Wam się podobają  i czy chcecie pociągnąć ten wątek.

Nie wiem kiedy dodam następny rozdział, ale postaram sir jak najszybciej :)

Dziękuję za Wasze głosy i pozytywne opinie. To wiele dla mnie znaczy i postaram się teraz częściej coś dla Was wstawiać.

Do następnego!

—————————————————————————

Dylan nie pojawił się już w moim pokoju, chociaż
przyznam, że się tego spodziewałam.

Po wejściu do pokoju, od razu opadłam na łóżko, gdzie założyłam na uszy słuchawki i oddałam się całkowicie chwili wytchnienia.

Ale jeden z braci miał trochę inne plany wobec mojego niczym niezmąconego spokoju.

Drzwi się lekko uchyliły, a w nich widoczna była głowa Shane'a.

Ale ja już nawet nie wkurzałam się, że ktoś wszedł tu po raz kolejny, bez wcześniejszego zapukania.

Miałam wszystko gdzieś.

Wydawało mi się, że na świecie nie było i nie ma gorszego uczucia od tego, gdy człowiek pojmie to, że tak naprawdę sam siebie nie poznaje.

Często, gdy orientujemy się, że nie jesteśmy sobą, jest za późno, żeby to w jakiś sposób naprawić...

- Hej, dziewczynko. Mogę na chwilę? - spytał i przekroczył próg mojego pokoju, domykając drzwi.

Zdjęłam powoli słuchawki i spojrzałam w jego oczy.

- Naprawdę to takie ważne, żeby nie mogło zaczekać do kolacji? Chcę teraz pobyć sama.

- Tak, to ważne. Możesz mi powiedzieć, co miało znaczyć to, co powiedziałaś do Dylana. Wtedy, na dole, kiedy cię zaczepił.

- Nie chcę do tego wracać. - odwróciłam wzrok na sąsiednią ścianę.

- Ale ja chcę zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, bo już nic z tego nie kumam. - usiadł na łożku obok mnie i objął ramieniem...

Które ja strąciłam.

- Ej, co jest? - spytał zdezorientowany i zmarszczył na mnie brwi.

W tej chwili puściły mi moje wątłe i tak ostatnio hamulce.

- Chcesz wiedzieć „co jest" ?! - zrobiłam pod koniec nawias w powietrzu palcami.

- Noo, po to tu przyszedłem, prawda? - spojrzał na mnie, zdziwiony moją reakcją.

- Nie mam tak naprawdę żadnego życia prywatnego, zero. Co za tym idzie moja prywatność tez nie istnieje. I uważacie, że to jest w porządku? - wycedziłam przez zęby, wściekła na nich wszystkich.

- Ale co to ma wspólnego z tym, co dziś usłyszał Dylan? - znowu zadał głupie pytanie, jednak ciągle był cierpliwy wobec mojego wybuchu.

- Wiele, Shane. Nie mam w ogóle własnego życia, a wy macie jeszcze prawo mówić mi że wszystko będzie dobrze? Serio? Nic nie będzie dobrze i oboje o tym wiemy. - byłam coraz bardziej zła i sfrustrowana, kontynuując tę rozmowę z nim.

- Słuchaj, to nie tak, że... - weszłam mu w słowo.

- Nie, nie obchodzi mnie już, jak to wygląda z waszej perspektywy! Każecie mi tylko jeść, być grzeczniutką siostrzyczką, zero zabawy! A ja mam siedemnaście lat! Potrzebuję tego, żeby nie zwariować! Potrzebuję INNYCH LUDZI, a nie tylko braci, zrozum to! - wykrzyczałam, będąc coraz bardziej wyprowadzona z równowagi.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Where stories live. Discover now