Rozdział 13 - Nie tak to sobie wyobrażałam

2.4K 47 36
                                    

Minął tydzień od całej tej sytuacji.
Wróciłam już ze szpitala i musiałam zacząć znów powoli wracać do normalności, co nie było łatwe.

Moi bracia starali się być dla mnie oparciem, co było kochane. Ja jednak nadal nie byłam w stanie zmienić swojego nastawienia do życia.

Z każdym cholernym dniem, czułam, jakbym umierała. Nie chciałam pokazywać tego na zewnątrz, więc postanowiłam przyjąć inną taktykę - udawać, że wszystko jest okej.

Oczywiście miałam zamiar stopniowo wdrażać swój plan w życie, tak, by nikt nie zorientował się, że to jedna, wielka ściema.

Byłam też wczoraj na wizycie u psychiatry, który stwierdził, że na razie, w moim przypadku nie ma potrzeby leczenia farmakologicznego, jednak trzeba mnie obserwować.

Dziś wstałam wcześnie, bo o 5:31. Miałam wrócić w końcu do szkoły, bo ostatni tydzień bracia kazali mi siedzieć w domu i dać sobie czas na regenerację.
Nie dyskutowałam z nimi, bo nawet nie byłoby sensu.

Mimo, że brakowało mi szkoły, to czułam niemały strach związany z powrotem. Pocieszała mnie myśl, że czeka tam na mnie moja przyjaciółka, Mona, która mi pomoże na nowo się zaaklimatyzować.

Nawet nie zauważyłam, że na moich rozmyślaniach spędziłam dość długi czas, czego dowodem było pukanie do drzwi mojego pokoju.

Gdy odpowiedziałam tylko „proszę" do mojego pokoju wszedł Will.

Czas wziąć się w garść i zacząć udawać, bo inaczej nigdy nie dadzą ci spokoju.

Posłuchałam więc głosu w mojej głowie.

- Hej, malutka. Wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły. Na dole czeka na ciebie śniadanie. - powiedział z uśmiechem Will.

- Hej, jasne, zaraz przyjdę, pójdę się tylko przebrać i spakuje potrzebne rzeczy. - również się uśmiechnęłam i energicznie zaskoczyłam z łóżka.

Widziałam te zdziwione spojrzenie mojego ulubionego brata na to, w jak „dobrym" humorze dziś byłam, ale jednocześnie wyrażało one radość, że wreszcie coś się ruszyło. Tylko ja w tym wszystkim tak naprawdę wiedziałam, jak się czułam. Czyli paskudnie.

Will szybko się otrząsnął i wyszedł z mojego pokoju.

Ja ruszyłam w stronę łazienki i zrobiłam to, co zwykle. Dziś, na drodze wyjątku, postanowiłam zrobić sobie lekki makijaż, tak, by jeszcze bardziej utwierdzić braci w przekonaniu, że czuję się świetnie.

Kiedy wykonałam już wszystko, co powinnam w łazience, przebrałam się w mój szkolny mundurek, który lubiłam nosić. Swoją elegancją idealnie do mnie pasował.

Następnie przystanęłam przed lustrem i to był moment, gdzie moje samopoczucie stało się jeszcze gorsze.

Widziałam tam okropnie grubą, zakompleksioną nastolatkę, która nie potrafi unieść ciężaru, jaki niesie ze sobą każdy dzień.

Oczy zaczęły mnie piec, więc szybko spróbowałam odgonić od siebie te negatywne myśli. Ale na marne. Znowu przeszło mnie od środka poczucie beznadziejności.

Mamo, gdybyś tylko tu była. Wszystko było bo inne. - pomyślałam i pojedyncza zła wypłynęła z moich oczu.

Gdy przetarłam lekko buzie chusteczką, uważając przy tym na makijaż, zeszłam na dół.

W kuchni siedział Shane, Tony, Dylan i Will. Czyli prawie wszyscy.

Świetnie, jest super, cieszę się. Muszę zacząć się uśmiechać, żeby nic nie podejrzewali. Może wtedy uwolnię się trochę od tego sprawdzania mnie na każdym kroku.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Where stories live. Discover now