rozdział 18

2.6K 71 6
                                    

Rosaline

Chciałam przewrócić się na drugi bok, lecz coś, a raczej ktoś mi tego nieumożliwiał. Connor wtulał się w moje ciało, cicho chrapiąc. Wplątałam dłonie w włosy chłopaka i lekko je pociągnęłam, na co on cicho mruknął pod nosem.

Wzięłam głęboki wdech próbując poukładać myśli, które nie dawały mi spokoju.

Co się ze mną działo?

Dlaczego przepadłam dla mężczyzny, o którym prawie nic nie wiedziałam?

Connor może mieć każdą. Był cholernym, chodzącym ideałem.

Ale świat postanowił, że będę to ja. Nic nie warta dziewczyna ze skromnego domu.

Życie jest nieprzewidywalne, może się potoczyć zupełnie inaczej niż oczekujesz.

Skąd miałam wiedzieć, że ten spacer do lasu odmieni na zawsze moje życie? Nawet nasze najmniejsze decyzję, które jak na początku myślimy - nic nie wniosą nam do życia, właśnie mogą je całkowicie zniszczyć lub naprawić. Jakby ktoś się zapytał - chcesz iść do sklepu? Przecież nie jest to trudne pytanie. Zdecydujesz, że pójdziesz, przecież co może takiego się stać? A później ktoś porywa cię przed sklepem czy okrada. Nie jest to jakaś wielka decyzja, która jak na początku myślisz, nie odmieni twojego życia. A jednak tak się stanie.

Leżałam teraz na łóżku, a we mnie wtulał się najpotężniejszy wilkołak. Jakby ktoś powiedział mi, że taka sytuacja będzie miała miejsce w moim życiu, jeszcze dwa tygodnie temu, nie umierzyłabym.

Takie właśnie jest życie. Nigdy nie wiesz, co da ci przyszłość. Nawet jeśli ją sobie zaplanowałeś.

Otworzyłam szerzej oczy próbując przyzwyczaić się do światła panującego w pokoju. Próbowałam przypomnieć sobie dzień wczorajszy, lecz w moje głowie byka pustka. Nic nie wypiłam, więc jakim cudem nie pamiętałam?

Wtem, wszytko sobie przypomniałam. Impreza, pijany Connor i... i oznaczenie.

W mgnieniu oka wyrwałam się z uścisku Connora ( nie było łatwo, ale dałam radę ) i zeszłam z łóżka kierując się w stronę łazienki. Słyszałam za sobą marudzenie Connora, lecz postanowiłam je zignorować. Szybko pobiegłam do łazienki, lecz nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zawsze tak miałam kiedy za szybko wstanę, lecz teraz nie miało to znaczenia. Musiałam jak najszybciej zobaczyć jak wygląda mój obojczyk.

Lecz nie tylko ciemność przed oczami zabroniła mi się dostać do łazienki, lecz także mój za szybki bieg. Moim planem było otwarcie drzwi w tym samym czasie kiedy będę biegła, lecz coś nie wyszło.

Gdy byłam już parę milimetrów od wejścia, nie zdążyłam nacisnąć klamki i moja twarz spotkała się z drzwiami.

Usłyszałam jedynie głośne "BUM" .

Connor jak na zawołanie wstał z łóżka i do mnie podszedł. Złapał mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę. Nie wyglądał jakby dosłownie wstał 5 sekund temu.

On zawsze wyglądał idealnie.

-Wszystko dobrze? - spytał skanując moje ciało.

-Tak, po prostu nie zdążyłam otworzyć drzwi - jak to głupio brzmiało...

-Na pewno wszystko w porządku?

-Tak, jest okej. Nie musiałeś wstawać.

Byłam w wielkim szoku, że nie zaczął się śmiać, tylko na jego twarzy naprawdę wymalowane było zmartwienie.

Pierwszy raz, ktoś się aż tak o mnie martwił. To aż dziwne uczucie, kiedy widzisz, że komuś na tobie zależy.

Od zawsze, kiedy widzę jak ktoś się przewraca - reaguje śmiechem. Jest to po prostu taki odruch, którego nie umiem kontrolować.

Werewolf #1 [Korekta Pierwszych Rozdziałów] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz