𝒰𝑔𝒽.

𝒩𝒾𝑒 𝓂𝒶𝓂 𝒿𝓊ż 𝓈𝒾ł𝓎.

𝒞𝒽𝓌𝒾𝑒𝒿𝑒 𝓈𝒾ę.

𝒲 𝓀𝑜ń𝒸𝓊 𝓊𝓅𝒶𝒹𝒶𝓂 𝓅𝓇𝓏𝑒𝒹 𝓈𝒾𝑒𝒷𝒾𝑒.

...


PIK PIK PIK PIK...

Jak ja nienawidzę dźwięku budzika.

Otwieram oczy i zamachuje się ręką na stolik przy łóżku żeby go wyłączyć.

Ależ miałam dziwny sen.

Taki..

         realistyczny.

No nie ważne.

Jest godzina 7.40.

Powinnam się trochę ogarnąć zanim zejdę na śniadanie.

Wstałam z łóżka i zaczęłam się ogarniać.

Otwieram szafę, wyjmuje z niej workowate, czarne spodnie i brudno zielony przylegający top.

Może być mi trochę chłodno ale to nic.

Umyłam twarz zimną wodą oraz zrobiłam szybki makijaż oka.

Chwyciłam za dezodorant, mgiełkę i perfumy.

Użyłam ich w podanej kolejności.

Lubię mieszać słodki zapach mgiełki z mocnym kobiecym zapachem perfum.

Patrzę na zegar.

7.58.

Jeszcze zdążę.

Wzięłam klucz i zamknęłam swój pokój od zewnątrz.

Wsadziłam go do kieszeni po czym prawie zleciałam na tych schodach biegnąc na śniadanie.

Zastałam kuchnię w której stół został rozłożony do niewiarygodnych rozmiarów.

Na nim jest wiele jedzenia różnego rodzaju.

Płatki, mleko, wędliny, sery i serki, owsianki, chleb, jajecznica, omlety, i wiele innych rodzajów potraw które można zjeść na śniadanie.

Jest tego ogromną ilość, ale gdy widzę ile osób siedzi przy stole to zastanawiam się czy wystarczy.

Znam moze 1/7 z wszystkich osób siedzących przy stole.

Odnalazłam wzrokiem Jane i puste miejsce przy niej, na którym uparto trzymała noge, żeby nikt na nim nie usiadł.

Podchodzę do niej, a ta gdy mnie zauważa zdejmuje dolną kończynę z krzesła.

"Czekałam na ciebie, Vivi. Jeff przyjeżdża dzisiaj na co tygodniowy prysznic. Zapewne zostanie parę godzin, zje i znów pojedzie. Jeśli czegoś po drodze nie wymyśli." - powiedziała dziewczyna.

Mówiąc ostatnie zdanie przewróciła oczami.

"Jejku czy jest aż tak źle?" - zapytałam, siadając na krzesło.

"Definitywnie tak." 

Po mojej drugiej stronie siedzi dziewczyna z ciemnymi włosami związanymi w wysoki kucyk.

Ma wypuszczona grzywkę na jedną stronę twarzy a w niej pasmo włosów koloru jaskrawego różu.

Ma krwawy uśmiech i bladą skórę.

Mimo tego jest całkiem ładna.

"Wiesz." - odezwała się Jane - "Siedzisz na miejscu Jeffrey'a. Taki kawałek stołu zarezerwowany dla osób z "the Killer" w przydomku. Ale nie martw się. Nie robimy wielkiej awantury gdy ktoś się dosiądzie. Myślę że Jeff chętnie przywita się z Eyeless Jackiem na drugim końcu stołu." - zaśmiała się puszczając oczko.



...



Po śniadaniu, na które objadlam się omletów, to miejsce opustoszało tak, jak zwykle.

Ja też zmyłam talerz po sobie i właśnie kieruje się w stronę schodów.

Ale gdy skręcam, schody przysłania mi postać chłopaka.

Jest ubrany w białą zakrwawioną bluzę i czarne podarte spodnie.

Ma czarne, rzadkie włosy, do ramion.

Niebieskie oczy, i wycięty krwawy uśmiech.

Jeff the Killer.

divine feeling ~// ticci toby// creepypastaWhere stories live. Discover now