Przygotowywania

24 2 3
                                    

Pov Narrator:

Szesnastoletni Bill Denbrough, właśnie przyjechał na miejsce, gdzie miał się spotkać z dziewczynami. Spóźnił się o dobre 10 minut, ale dziewczyn nadal nie było. Stwierdził, że pojedzie do domu Bev, bo tam miała spać również Lilianna. Podszedł do drzwi i odkrył, że były one otwarte. Lekko zaniepokojony wszedł do domu.

- Lils?! Bev! - zaczął nawoływać chodząc po domu. Wszedł do łazienki, a to co tam znalazł nim wstrząsnęło. Na podłodze leżały w kałuży krwi zwłoki jej ojca. Poszedł jeszcze sprawdzić do pokoju rudowowłosej, ale jedyne co tam znalazł to napis ZGINIESZ, JEŚLI SPROBUJESZ napisany na ścianę krwią. Niemalże wybiegł z mieszkania I pojechał jak najszybciej do miejsca, gdzie na pewno Richie będzie. Wszedł do salonu gier.
Już z wyjścia zobaczył Richiego, który napieprza na przyciski myśląc, że będzie lepiej grać

- Richie - wziął głęboki oddech - To ma dziewczyny

- Co ty pieprzysz człowieku. Wyobrażam sobie, że nawalam w ciebie - prychnął Richie nie przestając grać.

- To Richie. To ma dziewczyny - powiedział śmiertelnie poważnie i dopiero, wtedy Richie na niego spojrzał. Pojechali do Billa. Denbrough wziął słuchawkę I wykręcił najpierw do Stanleya.

- Halo?

- Stanley nie rozłączaj się- uprzedził Bill - porwano dziewczyny

- niby kto ich porwał, przecież Lils szła do Bev na noc

- No właśnie TO ich porwało, Stanley. Rozumiesz? TO - burknął Bill - przyjedz do mnie. TERAZ

Potem do Eddiego:

- Tu Eddie

- Cześć Eddie, nie będę owijał w bawełnę. Lills i Bev porwano, przyjedz do mnie - i się rozłączył. Zadzwonil też do Mikea i do Bena. Po 10 minutach wszyscy siedzieli na kanapie w salonie młodego Denbrough'a.

- pojechałem na nasze miejsce spotkań, ale ich jeszcze nie było, wiec pojechałem do Bev. W łazience leżał jej ojciec, nie żył, a w jej pokoju było napisane krwią ZGINIESZ, JEŚLI SPROBUJESZ - opowiedział William i zerwał się z kanapy - chodźcie musimy się rozprawić z tym czymś i to szybko

- musimy się przygotować- stwierdził Mike - wziąłem że sobą pistolet od dziadka

- przyda się- takiej determinacji jeszcze nigdy nie czuł. Przygotowali się I wyruszyli na wojnę z TYM czymś

Pojechali na Neilbolt Street i zaczęli pakować najpotrzebniejsze rzeczy do plecaków, ale nie wiedzieli, że ktoś ich obserwuje. Weszli do domu. Wszyscy oprócz Stanleya.

- Stanley razem jesteśmy silniejsi. Będziemy ciągle przy tobie. Musimy uratować dziewczyny - oznajmił Bill, a Uris z lekkim zawachaniem wszedł do domu. Skierowali się do piwnicy. Do studni. Pojedynek czas zacząć.

Nadzieja umiera ostatnia // Eddie Kaspbrak Where stories live. Discover now