Projektor

27 2 0
                                    

Obudziłyśmy się, wsumie KTOS nas obudził, bo zadzwonil telefon i musiałam się zwlec z łóżka.

- Lils, weź Bev I przyjedźcie do Bill'a - w słuchawce usłyszałam głos Stanleya.

- Dobra, za 10 minut będziemy- rozłączyłam się I pobiegłam obudzić Marsh

- Bev musimy jechać do Bill'a - zawołałam i zabrałam jej kołdrę

- No już wstaje, jeszcze pięć minut - mruknęła i przewróciła się na drugi bok.

- Wstawaj! - warknęłam i zrzuciłam ją z łóżka. Pisnęła.

- Zwariowałaś?! - wrzasnęła, a później zaczęła się śmiać. Po ogarnięciu się wyruszyliśmy do Bill'a. Tam już chłopcy porostawiali krzesła i projektor. Usiadłam obok Eddiego, a jąkała zgasił światło i włączył przedmiot.

- Tam zginął George, Huta, Black Spot i najprawdopodobniej tam znajduje się studnia - wymieniał i pokazywał Denbrough

- Tam w tym nawiedzonym domu? - jęknęłam, a Bill pokiwał głową

- tam mieszkają ćpuny- stwierdził Richie. Eddie wziął swój inhalator, a później zaciągnął się powietrzem, spojrzałam na niego.

- wszystko w porządku?

- Tak- zająknął się, ale później wstał z miejsca i pomaszerował do mapy. - Przestańmy, mam pieprzony atak astmy, mamy lato. Ja odpadam - Eddie zerwał mapę ze ściany.

- Odwieś mapę na miejsce - zażądził Bill, a astmatyk jedynie mruknął i pokręcił głową. Nagle projektor sam zaczął przesuwać klipsy, a później pojawiły się zdjęcia rodziny Bill'a. Pojawiło się trochę zdjęć Georgego, potem rodziców Williama, a na samym końcu znajdowała się na zdjęciu cała rodzina.

- Co się do cholery dzieje! - wrzasnął Tozier I złapał rękaw bluzki Eddiego.

- Niewiem! - krzyknął mój chłopak. Pojawiło się zdjęcie na tle kościoła ekran pomału zbliżał się do pani Denbrough. Włosy zawiasy, a potem pojawił się znikąd klaun. Wszyscy wrzasneli.

- Mike wyłącz to! - wydarlam się, a owy chłopak kopnął przedmiot, który się wywrócił, a ekran zgasł. - Stanley, chodź tu! - przyciągnęłam go do siebie za rękaw, akurat wtedy kiedy że ściany wyrósł wielkich rozmiarów przerażający klaun. Wszyscy się cofnęli. To wyszło ze ściany i szło w kierunku Bev, która siedziała przerażona w kącie. Podbiegłam do niej I przykryłam ją własnym ciałem. Ze zdziwieniem mogłam przyznać, że nie bałam się go i chyba dlatego się trochę cofnął, jakby stracił siły. W garażu zapaliło się światło, była to sprawka Ben'a, który otworzył drzwi garażowe. To zniknęło. Wstałam I pomogłam wstać przyjaciółce, ta mocno mnie przytuliła, a potem podeszła do Ben'a i Billa, zachichotałam. Podszedł do mnie Eddie I mnie przytulił.

- Nigdy więcej mi tak nie rób- szepnął odrywając się ode mnie i pocałował mnie w usta, odwzajemniłam pocałunek niemalże od razu.

- to chodźmy- odezwał się Bill

- Gdzie? - zapytał Stanley

- Na Neilbolt - powiedział jakby nigdy nic się nie stało

- po jakiego grzyba! Widziałeś co przed chwilą się stało? - wrzasnął Richie

- to sam pojadę- rzekł, wsiadł na rower i odjechał

- Bill! - krzyknęłam razem z Bev, również wsiadłyśmy na rowery I pojechaliśmy za nim. Za nami pojechała reszta chłopaków. Skierowaliśmy się w kierunku nawiedzonego domu na Neilbolt Street.

Nadzieja umiera ostatnia // Eddie Kaspbrak Where stories live. Discover now