Porwanie dziewczyn

27 2 0
                                    

- Eddie! - krzyknęłam razem z Richim i wbiegliśmy do pokoju. Zastaliśmy tam klauna, który tak naprawdę igrał z Eddim. Podeszłam do niego.

- Lils, co ty do cholery wyprawiasz - wrzasnął Eddie, ale go zignorowałam.

- No, co tam jełopie? - spytałam I klepnęłam go lekko w ramię. Zatoczył się. - no co nie poznajesz mnie? Ej przykro mi się zrobiło- westchnęłam teatralnie i złapałam się za serce. Odwrócił się do chłopaków stojących nieopodal nas. Wrzasnął I chciał podbiec do nich, ale Bev wbiła w jego głowę pręt. Ale krew nie leciała na dół, tylko na górę. Zapłakał I obrkrecil się, od razu przejechał pazurami po brzuchu Ben'a. Odbiegl i zniknął gdzieś.

- zostańcie tu, przypilnujcie Eddiego - powiedziałam I poszłam za tym czymś. Zeszłam do piwnicy i zobaczyłam jak pomału klaun zniża się do studzienki. Usłyszałam wołania mojego chłopaka, więc szybko wróciłam na górę.

- nastawię ci rękę- zaproponował Richie I chwycił astmatyka za złamaną rękę

- nie dotykaj mnie! - wrzasnął Eddie

- Richie, uspokój się do cholery! - krzyknęłam, ale okularnik nas nie słuchał i już po chwili przekręcił ręką chłopaka, coś chruplo, a Eddie wrzasnął głośno. Szybko go zaprowadziliśmy do roweru i pojechaliśmy do jego domu. Jego mama mnie lubiała, o dziwo, ale nie wiem czy po takim incydencie jeszcze będzie mnie lubiała.

********

- wiecie, że on jest wrażliwy- wysyczała pani K i zabrała syna do auto

- proszę pani napadli na nas - powiedziałam zrozpaczonym głosem I było widać, że trochę się zawachala

- nie zwalajcie winy na innych - podniosła głos- Lilianno, po tobie się tego nie spodziewałam, ale i tak jesteś u nas mile widziana - spadły jej kluczyki do samochodu i Bev chciała je podnieść

- Nie podnoś - warknęła - słyszałam o tobie panno Marsh i nie masz prawa zbliżać się do mojego syna. Cóż tylko Lilianna może.

Okrążyła auto i zasiadła na miejscu kierowcy, biedny Eddie nawet bał się na nas spojrzeć. Spojrzał na mnie na chwilę, a ja cmoknęłam do niego w powietrzu, pokazał mi serduszko z rąk. Pomachałam mu na pożegnanie, a pani K pojechała do szpitala.

- Bill, wiem gdzie jest studnia - powiedziałam I spojrzałam na niego

- to dobrze, następnym razem będziemy wiedzieć gdzie ona jest - rzekł Bill, ale od razu spotkał się z negatywną opinią

- następnym razem?! - wrzasnął Tozier - Eddie prawie zginął, a ten o tu wygląda jak jakiś stek

- ale następnym razem będziemy mieć siebie i Lils, ktora się go nie boi - stwierdził, ale przerwał mu Stanley

- Nie będzie kolejnego razu, Bill - krzyknął ze łzami w oczach

- Nie zdołałeś uratować Georgego, ale uratuj siebie - powiedział Richie I zaczął iść do swojego roweru. Zakryłam usta ręką. Bill uderzył go barkiem i zaczęli się popychać.

- odwołaj to! Wszyscy się boimi, ale odwołaj to - wrzasnął Bill I jeszcze raz go popchnął, ale nagle stało się coś o czym nie mogłam posadzić nawet Bill'a. Bill go uderzył.  Tozier upadł na podłogę i od razu się zerwał na równe nogi i ruszył na Billego. Przytrzymali go Stanley I Mike, a Billa ja i Ben.

- jesteście frajerami. Zaginiecie- oznajmił okularnik wyrywając się chłopakom

- przestańcie!  - ryknęła Bev stając pomiędzy nimi. - nie widzicie. To chce nas skłócić

- Bev ma rację- przyznałam, ale reszta już wydarzyła się bardzo szybko. Każdy podszedł do swojego roweru i odjechał, każdy w swoją stronę.

*******

Szłam do Bev. Umówiliśmy się na nockę, a po południu mieliśmy pojechać z Billem na przejażdżkę rowerową.

- Hej Bev - przywitałam się I ją przytuliłam. Przyszedł jej ojciec.

- Bev dokąd idziesz? - spytał i się uśmiechnął. Fuj obrzydliwy typ.

- z Lili i Billem - powiedziała i chciała już wyjść, ale ojciec ją złapał z nadgarstek i ją przewrócił na podłogę.

- Co Pan do cholery wyprawia - krzyknęłam, ale dostałam za przeproszeniem w mordę.

- jesteś moją Bevvie? - zapytał I zaczął iść w jej kierunku. Zaczął się z nią szarpać, a ja próbowałam ściągnąć go z niej. Ale popchnął mnie i wylądowałam na podłodze. Bev wyrwała się mu I pobiegła do łazienki łapiąc mnie po drodze. Zamknęła drzwi. Po kilku minutach jej ojciec wyważył drzwi i wszedł do pomieszczenia. Bev uderzyła go wazonem i zemdlał. Gdy miałyśmy już wyjść złapał nas Pennywise i potem urwał mi się film.

Nadzieja umiera ostatnia // Eddie Kaspbrak Where stories live. Discover now