Babski wieczór

33 2 0
                                    

Obudziła mnie lodowata wodą, otworzyłam oczy i zerwałam się z łóżka. Zobaczyłam wszystkich frajerów, którzy nie mogą się powstrzymać od śmiechu. Popatrzyłam na Tozier'a, który podchodził do Eddiego i też wylał na niego szklankę lodowatej wody. Zerwał się z łóżka.

- Co jest do kurwy nędzy? - zapytał I spojrzał na resztę- czy wyście oszaleli?

- Nie - odparli razem i zaczęli się śmiać.

- Dobra idę się ubrać - oznajmiłam, pocałowałam Eddiego w policzek,a potem w usta i poszłam do toalety. Gdy już wyszłam z łazienki zastałam frajerów z otwartymi ustami.

- Coś się stało? - spytałam I spojrzałam na Eds'a, który był cały czerwony. Momentalnie się zarumieniłam.

- No siostra, chyba COŚ przegapiłem- zaśmiał się Stanley

- jesteście w końcu razem? - spytał Tozier, a my przytakneliśmy. - HA Denbrough, dajesz mi 50zł

- Ugh - burknął Bill I dał okularnikowi 5-dych.

- Serio się zakładaliście? - zapytałam niedowierzając. Tozier zarechotał I przytaknął. Mój chłopak poszedł się przebrać i po przyjściu pojechaliśmy do centrum, bo dzisiaj odbywał się odpust.
Zatrzymaliśmy się przy plakacie Corcoran'a.

- Kochanie, chcesz jakieś lody? - podszedł do mnie Eddie

- Tak, poproszę śmietankowe

- O o to ja chce czekoladowe - wtrącił się Rich I odszedł zabrać jakiemuś mężczyźnie puzon ( o ile to był puzon ).

- Tak jakby o niej zapomniano - rzekł Billy i odsunął pierwszy plakat, żeby pokazać plakat o Betty.

- znaleziono jego rękę- dodał Mike

- pożyczyłem mu kiedyś ołówek- oznajmił Hanscom

- Pomocy - przyszedł Kaspbrak, a w rękach miał trzy lody w wafelku, odebrałam mój i go pocałowałam, odwzajemnił pocałunek. Gdy się oderwaliśmy od siebie Richie wziął swój. - o czym gadacie?

- O tym co zawsze- odpowiedział okularnik

********

Siedziałam na kolanach Eddiego, który siedzial na ławce. Stanley siedział na oparciu, Bev, Ben, Mike i Bill na drugiej ławce, a Richie na swoim rowerze.

- Czyli to coś wychodzi po 27 latach i co, żeruje w naszym miasteczku? - swterdzil Eddie, a ja oparłam głowę na jego tors.

- to tak samo jak te cygady? Wychodzą po 17 latach? - rzekł Stanley I popatrzył się na nas po kolei.

- chowa się I co hibernuje pod ziemią? - dodałam swoją opinię, każdy spojrzał na mnie.

- to c-c-cos zna nasze l-l-lęki - zająknął się William, Mike szybko potrząsnął lekko głową.

- Albo to są nasze złe sny? - zapytała Bev

- nie, potrafię rozróżnić jawę od snu - oznajmił Hanlon

- zgadzam się z Mike'em. Bardzo długo widzę te dziwne rzeczy I nie mogę tęgi nazwać snem - potwierdziłam, przebiegł mi dreszcz po plecach.

- Ty też coś widziałeś - Stanley spojrzał na Mike'a

- kojarzycie ten dom co spłonął? Byłem w środku kiedy się palił. Mnie uratowali, ale moi rodzice utknęli w pokoju obok, skóra przykleiła się do kości- spuścił wzrok

- widziałem trędowatego, chodząca infekcja- wtrącił Eds, pocałowałam go w policzek dla wsparcia i otuchy.

- ja kobietę- zachlipiał mój brat, a ja położyłam mu rękę na kolanie i go lekko pogłaskałam

- jest hot? - przerwał mu Richie we własnej osobie

- Nie Richie, nie jest hot! - krzyknął zły- ma powykręcaną twarz!

- ja widziałam różne rzeczy. Na przykład was lub gang Bowers'a. Wszyscy gadali straszne rzeczy - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Poczułam jak Eddie składa czuły pocałunek na mojej głowie.

- A ty Richie, czego się boisz? - spytał Hanscom

- klaunów- odpowiedział poprawiając okulary i spojrzał w kierunku klauna, który robił jakieś zwierzątka z baloników.

- Idę po popcorn, chce ktoś? - spytała po chwili ciszy Bev

- ja chce, więc pójdę z tobą - oznajmiłam I podniosłam się z kolan mojego chłopaka. Ukradłam krotki całus i pobiegłam za rudowłosą.

- Ej, Bev - szepnęłam jej do ucha

- Co- ta również szepnęła i zachichotała

- chcesz iść do mnie spać- spytałam I się wyszczerzyłam

- jasne - odpowiedziała i podała mi torebkę popcornu. Wróciliśmy do chłopaków.

- Stanley pójdziesz do Bill'a, dobra? - a gdy nie oczekałam odpowiedzi dodałam- dobra czyli ustalone, narka frajerzy, ale idę z tą oto damą do mojego domu - zaśmiałam się I wzięłam Bev pod ramię.

- A całus? - Eddie wyrzucił ręce w powietrze. Puściłam Marsh, podeszłam do chłopaka i go pocałowałam. Po pożegnaniu się znowu wzięłam pod ramię dziewczynę i poszliśmy w kierunku mojego domu.

******

- Witam ponownie w moich skromnych progach - przepuszczając Bev weszłam do mojego domu, zamknęłam drzwi i poszłyśmy do mojego pokoju. Rudowłosa usiadła na łóżku, a ja przyniosłam lakiery do malowania paznokci. Usiadłam koło niej.

- No to panienko Marsh, kto jest twoim obiektem westchnień? - zapytałam zabierając się do malowania jej paznokci.

- hahha, panienko Uris, ależ tak szybko przechodzisz do tych tematów- zaśmiała się, po czym dodała- Oh Bill

- Aaaaa - pisnęłam, prawie wylewając lakier na łóżko.

- W ogóle, gratulacje związku- pogratulowała, a ja się lekko zarumieniłam

- dzięki- grzecznie podziękowałam - Ale pasujecie do siebie razem z Billym - stwierdziłam, a Bev zrobiła się czerwona jak burak, zachichotałam. Pogadaliśmy, aż do 2 w nocy. Pomalowałam jej paznokcie, a ona mi. Super mi się z nią gada, myślę, że będziemy dobrymi przyjaciółkami. Po sprzątnięciu bałaganu, położyłyśmy się i od razu zasnęłyśmy.

Nadzieja umiera ostatnia // Eddie Kaspbrak Où les histoires vivent. Découvrez maintenant