64

17 0 0
                                    

– W co ty się wpakowałeś? – zapytał Seoham, patrząc na lekko obitego syna. – Porwanie dla ciebie to za mało?

– Ale panie Park, to oni nas zaatakowali – powiedział Jeno i spojrzał na przyjaciela. – Jisung się tylko bronił.

– Nie mówię do ciebie – rzucił oschle. – Aczkolwiek miło, że go bronisz.

– On mówi prawdę. Spokojnie szliśmy do domu, a oni nagle...

– Do samochodu. Obaj.

Posłusznie udali się do pojazdu. Przyglądali się jak policjanci przesłuchują pobliskich mieszkańców.

– Taeyong i Yuno wyprawiają imprezę tuż po powrocie Kuna i Tena. Przyjdziesz? – zapytał Jeno.

– Tak.

Chłopak uśmiechnął się. Jednak w mgnieniu oka opuścił kąciki ust. Przypomniał sobie, że to przez jego rodziców dzieje się to wszystko.

– Dlaczego nie powiesz ojcu o tym, co widziałeś?

– Mam wrażenie, że tylko mu zaszkodzę.

– To pomoże w śledztwie...

– Nie pomoże – mruknął. – Jeśli się dowie i powie reszcie swojej bandy, oni się nim zajmą. Zabiją go – powiedział cicho i przeniósł wzrok na Jeno. – Musi dojść do tego sam w odpowiednim czasie.

⊱⋆∙⚜∙⋆⊰

Donghyuk zamknął drzwi od pokoju i z uśmiechem zaczął iść w kierunku przyglądającego się mu Renjunowi.

– Na czym skończyliśmy? – zapytał powoli zbliżając się do chłopaka.

– Cicho, bo WinWin jeszcze usłyszy – szepnął starszy i przyłożył dłoń do jego torsu uniemożliwiając podejście bliżej.

– Zmywa naczynia. Poza tym, co z tego? – także szepnął. – Nie mogę poprzytulać się ze swoim chłopakiem?

– Możesz, możesz – rzucił i pociągnął go, lądując razem na łóżku, które zaskrzypiało.

Zaśmiali się. Nie mieli ochoty myśleć w tej chwili o tym wszystkim, czego się dowiedzieli, a co dopiero o tym rozmawiać. To miała być ich noc. Nie pierwsza, nie ostatnia, ale ich.

Leżeli podparci na boku i wpatrywali się w siebie. Słyszeli swoje oddechy i przytłumione dźwięki krzątania się WinWina po mieszkaniu.

Wolnymi dłońmi badali fragmenty swoich ciał, które odsłaniła akurat koszulka piżamy.

W pewnym momencie Renjun zamknął oczy. Hyuk nadal parzył na niego i obserwował. Wydawało mu się, że chłopak śpi, lecz nadal miział go po brzuchu i boczku.

– Injun-ie? – szepnął i przybliżył się twarzą.

– Słucham?

Donghyuk poczuł na policzku jego oddech. Złączył ich usta i złapał go w pasie przyciągając do uścisku. W tym momencie chciał, aby ta chwila trwała wieczność. Przy chłopaku jego zmartwienia nie wydawały się istotne, a jedyne, co się liczyło, to jego osoba.

Oderwał się i wtulił twarz w szyję Chińczyka. Leżeli tak przytuleni dopóki obaj nie zasnęli.

⊱⋆∙⚜∙⋆⊰

BLUE NEIGHBOURHOOD | NCTWhere stories live. Discover now