35

46 6 16
                                    

Qian wpatrywał się tylko w oddalającą się sylwetkę. Nie był w stanie powiedzieć ani słowa. Chittaphon zabrzmiał tak... obojętnie, ale zarazem jakby się przejmował. Przez chwilę bił się z myślami, co zrobić: czy pobiec za nim, czy zrobić to, co sam mu polecił, czyli jechać do domu. Jednak gdy Tajlandczyk zniknął za drzwiami, zdecydował się wrócić do siebie i przemyśleć wszystko jeszcze raz.

Jego wyjazd nigdy nie był pewny. Wpadł na ten pomysł, gdy zaczął coś czuć do przyjaciela. Coś innego niż zwykła przyjaźń. Teraz, gdy ich życie niespodziewanie nabrało tempa, boi się, że wszystko się zniszczy. Przecież Chittaphon może nic nie czuć. Obiektywne patrzenie z perspektywy osoby trzeciej różni się diametralnie od tego, co widzi będąc w danej sytuacji.

Wszedł do mieszkania i od razu w oczy rzuciły mu się walizki.

– Kun? To ty? – Usłyszał głos swojej matki. – Jak było w szkole?

– Cześć, dobrze. Już wróciliście?

– Tak, ale nie jesteśmy pewni, kiedy dostaniemy kolejną delegację – odparła.

– Rozumiem – mruknął i skierował się do swojego pokoju.

Położył się i schował twarz w poduszkę. Chciał zniknąć na kilka chwil, aby móc w spokoju pomyśleć o sobie i swoich uczuciach, ale nie dane mu było to zrobić, bo jego rodzicielka bez pukania weszła do pomieszczenia.

– Masz coś do prania?

– Nie.

– Byłeś na zakupach? Co to za bluza?

Chłopak powoli odwrócił się i spojrzał na ciuch.

– Tena. Oddam mu ją jutro lub przy okazji.

– Co Ten tutaj robił?

– Przyjaźnimy się, jakbyś zapomniała. Nie mogą odwiedzać mnie znajomi?

– Robiłeś jakąś imprezę?

– Nie. Po prostu mnie odwiedził.

– Mhm. Wyprać?

– Nie musisz. – Wstał i zabrał ubranie przyjaciela.

Kobieta wyszła z pokoju, nawet nie zamykając drzwi. Kun sam to zrobił, położył się i zaczął przyglądać bluzie. Była zwykła, czarna z jego własnoręcznie malowanym wzorem. Odłożył ją na krzesło i poszedł coś zjeść.

⊱⋆∙⚜∙⋆⊰

– Haechan-ie? – zawołał słabym głosem Renjun.

– Jestem tu.

– Przepraszam, że nalegałem.

– Czasu nie cofniemy. Następnym razem będę pamiętał, żeby ci nie ulegać. Jak się czujesz?

– Źle.

– Ale co ci dolega? Boli cię coś? – zapytał z przejęciem.

– Po prostu mi źle, że już prawie byłem zdrowy i nagle to zepsułem.

– Będzie dobrze. Ważne żebyś wyzdrowiał.

– Odrobiłeś już lekcje?

– Yah, w mamę się bawisz?

– Tylko zapytałem.

– Tak, nie było dziś dużo.

BLUE NEIGHBOURHOOD | NCTDonde viven las historias. Descúbrelo ahora