36

48 6 15
                                    

– Zrobiłem coś głupiego. Coś bardzo głupiego. Takiego, że nie wiem, jak pokazać mu się na oczy.

– Powoli, bo się zapowietrzysz – rzucił Mark. – Co się stało?

– Było blisko, ale wybrnąłem z tego. Mam taką nadzieję. Zabij mnie.

– Hyuk! Przestań panikować i powiedz, co się stało. Nie po to zerwałem się dla ciebie z ostatniej lekcji żeby się niczego nie dowiedzieć.

– Po... pocałowałem Renjuna – oznajmił i niewidocznym wzrokiem wpatrywał się w jakiś punkt.

– Co?

– W czoło! Ok?! W czoło! To w zasadzie nie był pocałunek tylko dotknięcie! Sprawdzałem, czy jeszcze ma gorączkę!

Starszy nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.

– Od tego są termometry – zaczął się z nim droczyć.

– Mark... – szepnął smutno. – Przyszedłem z tym do ciebie, bo uważam, że jesteś dojrzalszy od Jaemina czy Chenle. Nie śmiej się, proszę...

Jego słowa uspokoiły chłopaka, a nawet sprawiły, że poczuł się źle.

– Przepraszam, Hyuk-ie.

– Ok.

– Czyli nie rozmawialiście jeszcze?

– O czym? – zapytał z zainteresowaniem w głosie.

– O uczuciach.

Młodszy Lee jedynie wpatrywał się w niego i mrugał oczami. Dlaczego niby miałby rozmawiać z Renjunem o uczuciach? Na samą myśl ściskało go w żołądku i czuł jakby miał ze stresu wymiotować, a serce podczas prób rozpoczęcia takiej rozmowy wpadłoby mu w arytmię.

– Jakich? Po co? Nie. Nie chcę. Oszalałeś! – wzbraniał się. – Spałem wczoraj u Taeyonga, bo bałem się wrócić do pokoju.

– Haechan, czujesz coś do niego?

– Ja... nie wiem. Chyba.

– Chyba?

– Na pewno.

– To mu to powiedz.

– Nie.

– Dlaczego?

– Bo się boję? Bo mogę się wygłupić? Bo mogę stracić przyjaciela?

– Nie pomyślałeś nigdy, że on może też coś do ciebie czuć?

– Nie.

– Nawet przez chwilkę?

– Nie wiem, nie pamiętam... Dlaczego miałby? Przecież nie jestem jakiś zajebisty. Poza tym, zazwyczaj mówił o dziewczynach, więc... Nie, nie mogę wrócić do domu. Ukryj mnie gdzieś.

– Nie panikuj. Przecież jesteście przyjaciółmi, nie będzie miał tego za złe.

– Ale to wstyd! Nie zrozumiesz, jesteś zawsze we wszystkim najlepszy – mruknął i zeskoczył z murku.

– Hej! Jeszcze raz mi tak powiesz, a ci przywalę.

– Taka prawda.

Mark dotrzymał słowa i uderzył go w ramię.

– Nienawidzę jak ktoś tak mówi. Pragnienie moich rodziców, abym był idealny to największy koszmar, jaki przeżywam.

– Przepraszam – powiedział masując obolałe miejsce.

– Nie szkodzi.

– Chcesz o tym porozmawiać?

– Nie, ale dziękuję, że pytasz.

BLUE NEIGHBOURHOOD | NCTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz