Przeszliśmy przez nie, na starcie widząc drabinę prowadząca na dach.

-Jak to znalazłeś? - naprawdę byłam pod wrażeniem, że ktoś to znalazł. Było mocno ukryte.

-Byłem ciekawskim dzieckiem. Pewnego dnia nudziło mi się, więc najlepszym dla mnie pomysłem było znalezienie ukrytego przejścia. Naoglądałem się seriali z tatą, gdzie główni bohaterowie odkrywają magiczne korytarze. Szarpałem tu każdą deskę, mając nadzieję, że któraś się poruszy - mówiąc to, w jego oczach dostrzegłam błysk radości - aż w końcu dwie deski się ruszyły i znalazłem to. Miałem może z 6 lat, odkąd zacząłem tu chodzić. Obserwowanie gwiazd z dachu, to najlepsze uczucie. Nie mówiłem o tym rodzicom. Chciałem, żeby była to moja słodka tajemnica - gdy skończył, byliśmy na dachu. Miał rację. Było tu pięknie. Miałam wrażenie jakby gwiazdy były tak blisko, że bez problemu je dotknę.

-Pięknie tu - usiedlismy w ciszy, lecz postanowiłam ją przerwać.

-To prawda - rzekł - przychodziłem tu codziennie.

-Teraz już nie?

-Nie mam czasu. Obowiązki alfy wzywają.

-Twoi rodzice nie martwili się o ciebie? Miałeś 6 lat i sam tu przychodziłeś.

-Gdy spali, po cichu wychodziłem z łóżka i szedłem tu. Nigdy mnie nie nakryli - jego włosy, uroczo wlatywały mu do oczu, przez co cały czas je poprawiał.

-Masz rodzeństwo? - chciałam zadać mu parę pytać, ponieważ praktycznie nic o nim nie wiedziałam.

-Nie.

-A chciałbyś mieć?

-Nie. Od dziecka lubiłem ciszę. Mając siostrę czy brata, raczej bym jej nie miał. a ty cieszysz się, że masz brata? - byłam zaskoczona, że pamiętał. Coś mu o nim wspominałam, lecz nie rozmawialiśmy o nim.

-Tak, ale zarazem nie. Są plusy i minusy. Dlaczego mnie porwałeś? Nie mogliśmy się normalnie poznać? - postanowiłam przenieść rozmowę na cięższy temat. Musiałam poznać odpowiedzi na nurtujące pytania w mojej głowie.

-Jak już mówiłem, nie umiałbym bez ciebie żyć. Partnerka musi mieszkać u swojej drugiej połówki. Wilkołaki są bardzo zazdrosne i zaborcze. Nie umiałbym się skupić na niczym, kiedy ty mieszkałabyś gdzieś indziej.

-Czy ja powiedziałam, że chce tu mieszkać? - na jego twarzy dosłownie na sekundę pojawił się smutek, lecz od razu przykrył to maską obojętności.

-No myślałem, że tak - mówił zagubiony - nie zatrzymuję cię tu, ale jednak lepiej będzie jak dostaniesz. I dla mnie, i dla ciebie. Jednak decyzja należy do ciebie. Cholernie cię potrzebuję, więc mam nadzieję, że tu zostaniesz.

Powinnam była odmówić, zostać u moich rodziców.

-Zostanę tutaj - wypaliłam, będąc w pełni świadoma swojego wyboru. Rozum mówił mi, że źle postąpiłam. Że mną manipuluję. Udaje miłego, a później uwięzi. Lecz serce chciało dać mu szansę.
I to właśnie serca posłuchałam.

Może później będę tego żałować. Będę mówić jaka głupia byłam wierząc w jego słowa. Jaka głupia byłam wierząc, że mnie nie skrzywdzi. Lecz coś mnie w nim pociągało. Jego ciemne włosy, spadające mu na oczy. Jego czarne oczy, wpatrujące się we mnie. Jego tatuaże na prawej ręce, których znaczenie co dzień interesowało mnie bardziej. Jego umięśnione ciało, które pragnęłam dotykać. Jego wzrost, który mnie przerażał. Czy jego najpiękniejszy uśmiech, który wywoływał u mnie dreszcze.

Cholera, jaka ja byłam naiwna wierząc w jego słowa. Czy ja serio myślałam, że takie ciacho by mnie chciało? Jest wiele ładniejszych dziewczyn ode mnie. Jakby chciał, mógłby mieć każdą. Mógłby nie czekać na swoją mate. Byłam głupia.

Werewolf #1 [Korekta Pierwszych Rozdziałów]Where stories live. Discover now