Jadłam sobie w spokoju i nagle usłyszałam przerażający ryk. Podskoczyłam, a moje płatki zostałyby wylane gdyby nie moja reakcja w ostatniej chwili.

Co to było?

Rozglądałam się dookoła, próbując zauważyć osobę, która wydała ten dzwięk. Jak to w ogóle była osoba. A czego ja mogłam się spodziewać? Mieszkanie z wilkołakami robi swoje. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby nagle przybiegł tu zbuntowany wilkołak i mnie zabił.

Z góry przybiegł Connor. Jego twarz była wściekła. Skuliłam się bardziej na krześle. Bałam się go teraz jak nigdy.

Rozglądał się, aż jego wzrok począł na mnie. Jego twarz złagodniała. Zaczął iść w moim kierunku. Nawet jego normalna mimika twarzy, nie zadziałała i nadal bałam się go jak cholera.

-Nawet nie wiesz jak się wystraszyłem - powiedział przykładając prawą rękę do serca.

-Czego?

-Myślałem, że uciekłaś.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Siedziałam cicho dokańczając swoje płatki. Connor wziął głęboki wdech i usiadł na przeciwko mnie. Wyobraźcie sobie jak musiałam się czuć, kiedy spokojnie jadłam swoje śniadanie, a pewien straszny mężczyzna skanował każdy mój najmniejszy ruch.

-Co ze szkołą? - spytałam, gdy skończyłam jeść. Jakoś musiałam przerwać tą niezręczną ciszę. Może też dlatego, że chciałam wiedzieć, jak to wszystko będzie wyglądało.

-Oczywiście, że pozwalam ci iść do szkoły. Wiem, że został ci tylko rok, więc najlepszą opcją będzie, gdy ukończysz ten rok w szkole, a nie zdalnie - powiedział patrząc mi prosto w oczy - mam tylko parę zastrzeżeń. Jak ktokolwiek cię zapyta gdzie byłaś, wymyśl jakieś kłamstwo. Nie masz prawa mówić komukolwiek o tym, co ci powiedziałem. Nikt nie może dowiedzieć się, że wilkołaki istnieją. Jeśli to zrobisz czeka cię poważna kara. Naprawdę, nie żartuje. Tę ucieczkę ci wybaczę. Mogłaś się mnie wystraszyć. Ale następnej już nie. Mam nadzieję, że nie masz jej w planach - popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakby chciał wyczytać z mojej twarzy moje myśli.

Jak mam być szczera, nie miałam. Jeśli miałam normalnie chodzić do szkoły, spotykać się z przyjaciółmi, to nie widzę problemu. Jeśli Connor nie będzie traktował mnie jak zabawkę, zostanę tu.

-Nikomu nie pisnę ani słówka.

-Mam nadzieję.

-A jak rodzice? Będą się martwić, kiedy nie wrócę za tydzień.

-Powiemy im w sobotę. Nie mam żadnych wielkich planów, więc pojedziemy do nich. Nie mamy innego wyjścia niż powiedzenia im prawdy. Mam nadzieję, że twoji rodzice to zaakceptują.

-Mam jeszcze brata, z nim może być gorzej - wiedziałam jaki jest Shane. W końcu byłam jego młodszą siostrzyczką. Szybko podpadał w złość. Twierdził, że to on miał zawsze rację. A kiedy dowie się, że jego siostryczka została porwana przez wilkołaka, który ma ponad dwa metry, oszaleje.

-Nie martw się. Damy radę.

-Mam tu mieszkać?

-Tak. Nawet jakbyś chciała mieszkać u siebie, niestety raczej nie możesz. Jeśli zdecydujesz się być luną mojego stada, będziesz mieć tutaj obowiązki, więc było by to konieczne, żebys tu została - czy chciałam być luną największego stada na świecie?

-Okej... - mruknęłam cicho pod nosem - jeśli bym tu została jakbym miała dojeżdżać do szkoły? W jakiej w ogóle ja jestem teraz miejscowości?

-W tej samej co mieszkałaś. Do szkoły będzie podwoził cię twój ochroniarz. Zaczynasz ją od poniedziałku następnego tygodnia- Czyli za 7 dni. Przegapię dużo lekcji. Trudno, dam radę.

Werewolf #1 [Korekta Pierwszych Rozdziałów]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora