Rozdział 3

34 1 0
                                    

Bo nienawiść zagłuszyła miłość


Od dwóch tygodni w Konoha panował niesamowity spokój. Ludzie odbudowywali budynki, ale także relacje między sobą. Sąsiedzi stali się zaskakująco uprzejmi względem każdego napotkanego człowieka. Rozwydrzone niegdyś dzieci dojrzały i pomagały swoim rodzicom czy nauczycielom przy ciężkich i wymagających pracach. Szpitale na nowo zaczęły funkcjonować, pootwierano sklepy, zadbano o dowóz pożywienia i codzienne butle wody. Wydawać by się mogło, że wojna zmieniła wszystko. Od początku do końca. Mentalność ludzi uległa natychmiastowej zmianie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie szerzono nienawiści czy bólu po stracie. Po prostu starano się iść dalej, nie odwracając się za siebie już nigdy. 

 Naruto od dłuższego czasu przyglądał się zachowaniu swojej przyjaciółki. Było coś, co bardzo go intrygowało. Po wyjściu ze szpitala ani słowem nie wspomniała o Sasuke, ani razu się o niego nie zapytała. Tak jakby wcale nie istniał. A właściwie tak jakby w ogóle nie był ważny. Już nie chodzi o samo uczucie, które paliło jej serce, ale o sam fakt, iż to był ich przyjaciel. I C H. 

Sakura chodziła uśmiechnięta i pełna sił, by leczyć ludzi w szpitalu czy po godzinach pomagać rozdawać żywność mieszkańcom. Była tak zaabsorbowana pracą na rzecz innych, że może dlatego nie pytała. Ale ten uśmiech był taki prawdziwy... 

 Właśnie razem nieśli wielkie butle wody, które mieli dostarczyć do gabinetu Hokage. Przez ostatnie pięć dni trwały ważne spotkania dotyczące wyboru nowego władcy. Drużyna siódma cały czas stawiała na Kakashi'ego. Był jedynym, doskonałym kandydatem na to stanowisko. Nikt inny nie poradziłby sobie w tak kryzysowej sytuacji jak on. Właściwie teraz koordynował całą Wioską i Anbu. 

 Zamyślony Naruto potknął się o własne nogi. Butla wyleciała mu z rąk i poturlała się aż do nóg strażników, którzy pilnowali bramy siedziby Hokage. Takie wydano polecenie. Mimo że wojna już dawno się skończyła, wciąż gdzieś mogli czaić się wrogowie lub szpiedzy, a ataku na siedzibę chciano jak najbardziej uniknąć . 

 — Brawo – śmiała się Sakura do łez. Naruto mruczał coś pod nosem i powoli podniósł się z ziemi, gdy w tym czasie Haruno podeszła do roześmianego strażnika i odebrała od niego butlę z wodą. — Sama to zaniosę, cieniasie! — I zaraz zniknęła za grupą strażników. Naruto nie zdążył nawet mrugnąć! Miała w sobie tyle sił... 

 — Panie Uzumaki — usłyszał za swoimi plecami niski baryton. Gdy zerknął na mężczyznę przez ramię, zetknął się z maską małpy na twarzy jednego z shinobi. — Sir Kakashi ma do pana pilną sprawę i bardzo chciałby się z panem spotkać.

Naruto poczuł dreszcze na plecach. 

 — Powiedz tylko gdzie.


Sakura weszła do gabinetu Hokage bez pytania. Zastała tam Tsunade, pakującą swoje rzeczy do pudełka. Nim zapytała o cokolwiek, postawiła butle na podłodze i podeszła do okna. 

 — Narady zakończone? — spytała po chwili. 

 Tsunade wpatrywała się w jej plecy z dziwną konsternacją na twarzy. Kiwnęła głową, mówiąc ciche „tak". Zerknęła na odłożone na biurku zdjęcie swojej dawnej drużyny i ze wzruszeniem schowała je do pudełka, po czym zamknęła je i podniosła, kładąc na wierzch paczkę papierosów. 

 — Wybrałaś Kakashi'ego, prawda? 

 I znowu to ciche „tak". 

 Westchnienie wypełniło pomieszczenie. Sakura odwróciła się i posłała Tsunade spokojny uśmiech. 

Szept szaleństwaजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें