- Nie rozmawialiśmy z sobą od czterech lat. Ale... – Zagryzł wargi. – To ja złożę mu tę propozycję.


- Zręczny Głośny przy telefonie, słucham.

- Witaj. To ja, Bohater.

- Kto? – Zręczny był naprawdę zdziwiony.

- Bohater. W WMFF powiedzieli mi, że jesteś teraz niezłym macherem od dźwięku. Polecali mi ciebie i pomyślałem, że mógłbyś zająć się produkcję naszej nowej płyty, Jedynej i mojej.

W słuchawce zapanowała cisza.

- Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko. Ja wiem, że rozstaliśmy się w gniewie, że ja...

- To było dawno. – Zręczny wszedł mu w słowo. – Udało ci się i w końcu znowu masz przebój – zmienił temat. - Chętnie przyłożę się do dalszej części tego sukcesu.

- Jeśli to oczywiście będzie sukces.

- Postaram się, żeby tak było. Sporo umiem.

- A jak w ogóle zostałeś producentem?

- Tak wyszło. – Zręczny roześmiał się. – Wyniosłem się do stolicy. Najpierw pracowałem w sklepie muzycznym. Poznałem poru ludzi, czegoś tam się nauczyłem, oni wkręcili mnie gdzie trzeba i tak poszło.

- Słyszałem, że teraz jesteś najlepszy.

- Jeśli tak mówią, to miło. – Zręczny znowu się śmiał. – A ty wciąż chcesz być idolem.

- Niczego innego nie umiem.


- Parę słów do kamery – poprosił Bohater. Rączna kamera była jego najnowszym zakupem. Jako wielki fan Uderzeniowców doskonale wiedział, że ci dokumentowali na taśmie tak pracę w studiu, jak i chwile wspólnego odpoczynku. Zamarzyło mu się, że on też będzie filmował dzieje Supernowej. I teraz było go na to stać. Był też w o tyle lepszej sytuacji, niż jego idole, że dzięki postępowi technologii, mógł nagrywać także dźwięk.

- Hym... – Jedyna miała wciąż jeszcze lekko przyśpieszony oddech. Przed chwilą wyginała się w tańcu ze Zręcznym. Czasem w studiu nie tylko pracowali, ale i dobrze się bawili. – No więc, na dobre zaczynamy pracę nad drugą płytą Supernowej. Mam nadzieje, że będzie tak fajnie, jak do tej pory. Albo fajniej. Że to będzie coś naprawdę wielkiego. Że pójdziemy jak burza.

- Dziękuję pani za wypowiedź.

Jedyna ułożyła wargi w uśmiech, jak zwykle lekko wysuwając do przodu dolną szczękę. Policzki oblał jej rumieniec. Wciąż jeszcze nie czuła się do końca swobodnie przed obiektywem, nawet jeśli to nie było nagranie dla telewizji.


- Nie, nie! – zaprotestował Bohater.

Jedyna urwała w pół dźwięku.

- Co ci się znowu nie podoba!? – Nie potrafiła stwierdzić, ile już razy jej przerwał. Stanowczo zbyt dużo. Miała dość.

- No... – zająknął się. To było najgorsze. Może wiedział, jak „Gotową na sukces" powinno się zaśpiewać, ale w żaden sposób nie potrafił tego przekazać. A czasem był po prostu straszliwie marudny.

- Było już wyżej i niżej, szybciej wolniej... – zaczynała się rozkręcać.

- Może powinnaś włożyć w to więcej serca – zaproponował Jaśniejący.

- A może obaj powinniście sobie stąd pójść, usiąść za konsolą i mi nie przeszkadzać! – Mówiąc to wyciągnęła rękę, by dobitnie pokazać im kierunek, w którym powinni się udać. – Dajcie mi to raz zaśpiewać do końca, a potem marudźcie!

Nie chcesz tego wiedziećWhere stories live. Discover now