6. Na dnie

8 0 0
                                    


Kelner dopiero postawił przed Różą kawę, kiedy zjawił się Bohater. Nauczyła się już radzić sobie z jego spóźnieniami. Sama z premedytacją przychodziła przynajmniej trzydzieści minut po czasie, dzięki czemu nie musiała na niego długo czekać.

- Cześć. – Pocałował ją, po czym ciężko opadł na krzesło po przeciwnej stronie okrągłego stolika.

- Cześć. Co ci zamówić?

- Nic. – Skrzywił się. – Nie mam kasy na kawę.

- Czego nie masz? – Przyglądała mu się szeroko rozwartymi oczami. Nie wierzyła mu? A może tylko upewniała się, czy dobrze go zrozumiała?

- Jest źle. – Westchnął. – Gorzej niż myślałem. Udało mi się sprzedać dwie gitary i to paskudne biurko...

- Sprzedać?

- W komisie. Zapłaciłem zaległe rachunki za mieszkanie. Ale nie mam z czego żyć. Chyba muszę wrócić do matki. Albo znajdę jakąś robotę...

Przez chwilę milczała, patrząc na niego trochę zaskoczona, ale bardziej poruszona.

Jego druga solowa płyta „Migawki", tak jak pierwsza, miała dobre recenzje, ale się nie sprzedawała. Nie tak dawno siedzący przed nią chłopak, który teraz skubał dolną wargę, był gwiazdorem. Młode dziewczyny darły się i płakały na jego widok. Trzy lata temu cały kraj szalał na jego punkcie. I jeszcze potem, kiedy się poznali, wciąż cieszył się splendorem gwiazdy. Niedawno marzył o nowych nagraniach z Momentem Chwały. Chłopcy odsapnęli od siebie, ich złość wypaliła się i ponownie spotkali się w studiu. Ale nagrali tylko jedną piosenkę. Brakowało im do tego serca. A teraz Bohater myślał o szukaniu pracy. Czy w ogóle cokolwiek potrafił? Był inteligentny, więc pewnie wielu rzeczy mógł się jeszcze nauczyć. Ale czy naprawdę był w stanie zrezygnować z muzyki? Sprzedał gitary, a gitary były jego wielką miłością. To był gest zrozpaczonego człowieka, ale jeszcze nie ostateczne złożenie broni. Chyba.

- Zamówię ci kawę i zapłacę za nią – zadecydowała. – A teraz posłuchaj. Jesteśmy parą już dość długo. Nie będzie w tym nic dziwnego, jeśli zamieszkamy razem. Możesz więc na razie wprowadzić się do mnie.

- Ale... – Chyba chciał powiedzieć coś na temat męskiej dumy, ale to nie były słowa, które mogłyby do niego pasować i sam to zrozumiał, zanim jeszcze Róża powiedziała:

- Nie wygłupiaj się. Potem się zobaczy, co będzie. Może niedługo napiszesz kolejny hit. A potem zarobisz na dom dla nas.

Ogromny dom nad morzem. To było jego marzenie. Teraz zupełnie nierealne.

Następnego dnia sprowadził się do jej obszernego apartamentu z widokiem na rzekę i cumujące przed zamkiem smukłe żaglowce. Nie miał wiele: ciuchy, gitary, płyty i niezbyt nowy zielony samochód.


Jedyna z trudem powstrzymywała łzy, gdy potężnym, wzbijającym się ku niebu głosem, śpiewała „Ku nieznanym morzom". Choć drzemiąca w niej mała dziewczynka, chciała zwinąć się w kłębek i płakać, wiedziała, że musi udźwignąć zadanie, jakie jej powierzono.

Została zaproszona do specjalnego wydania programu „Witaj, Zimny Kraju", żeby swoim śpiewem uczcić śmierć Wojownika Drzewo. To, co się wydarzyło, było tak straszne, że aż nie mieściło się w głowie. Namiestnik został zastrzelony wieczorem, niedaleko swojego domu, kiedy razem z żoną wracali z kina. Takie rzeczy na świecie się zdarzały. Ale nie u nich, nie w Zimnym Kraju, gdzie nawet król chodził po ulicach bez ochrony. Zawsze szczycili się tym, że są spokojniejsi i rozsądniejsi, niż reszta ludzkości, ale może wcale tacy nie byli.

Nie chcesz tego wiedziećWhere stories live. Discover now